★ 29 ★

724 62 16
                                    

TOM POV

Wbijałem swoje spojrzenie w śpiącego Harry'ego już niemal dobrą godzinę. Nawet teraz mam przed oczami sceny z mojego snu. Zerknąłem na miarowo unoszącą się klatkę chłopaka, po czym wstałem, nalewając sobie Ognistej. 

Od kilku dobrych tygodni prześladują mnie koszmary z mojej przeszłości, o których z oczywistych powodów nie powiedziałem czarnowłosemu. On sam zdaje się być ostatnio pogrążony we własnych myślach, co również w jakimś stopniu mnie niepokoi. 

Przeżyłem szok, gdy powiedział mi, że wie co mi dolega, a raczej kto. Ja sam przeczytałem o tym zjawisku w jakiejś mugolskiej książce, ale oni również nie podali tam wielu informacji, tak samo jak w księdze, którą czytał Harry. Nie ma na to żadnego zaklęcia czy eliksiru, a raczej jeszcze takowe nie powstały. Nie sądzę jednak, że powstaną. Nie wszystko można rozwiązać czarami.

Uniosłem szklankę do ust, obserwując jak czarnowłosy marszczy brwi, ale nie budzi się. Odwróciłem wzrok w stronę kominka, po czym wyprostowałem się.

Ludzie zawsze postrzegali choroby psychiczne jako coś złego, strasznego. Każdy kto miałby podejrzenie schizofrenii albo jakichkolwiek zaburzeń albo po prostu zachowywałby się inaczej niż reszta, dostawał łatkę dziwaka. Nie było ci łatwo przetrwać dzieciństwo w sierocińcu wypełnionym brutalnymi i chciwymi dzieciakami. Od momentu gdy się pojawiłem, stałem się twoją tarczą, pomagałem ci, by nikt nigdy więcej nie zrobił ci krzywdy. Ty tymczasem chcesz pozbyć się mnie tylko dlatego, że ten chłopiec powiedział ci, że z tobą zostanie? Że to ja jestem tym złym?

Wiele razy prowadziłem już dialogi w swojej głowie. Voldemort nigdy nie dał mi mieć ostatniego słowa. W końcu od czasu spotkania Harry'ego nasze zdania nie są nawet w najmniejszym stopniu podobne.

Dlaczego miałbym nadal trzymać się ciebie jako obrońcy? Wtedy byłem dzieckiem, nie potrafiłem sam o siebie zadbać, ale teraz jest inaczej.

Inaczej, bo pojawił się Harry? Pozwól, że przypomnę ci, co takiego śniło ci się kilkadziesiąt minut temu, widzę, że ten chłopiec całkowicie zawładnął twoim umysłem. Nie myślisz jasno.

Przed moimi oczami zaczęła rozgrywać się scena z mojego ostatniego koszmaru.

Biegłem jak najszybciej w stronę plaży, niemal czując na karku oddech trzech starszych chłopaków, którzy zostali przeniesieni do mojego sierocińca zaledwie dwa dni temu. Nie miałem sił, by biec szybciej, a moje płuca paliły żywym ogniem, ja jednak nie mogłem się zatrzymać.

W oddali zauważyłem jaskinię wydrążoną w pobliskim klifie. Nie mając innego wyjścia, skierowałem się w jej stronę. Cichy głosik w mojej głowie mówił mi, że to nie jest dobry pomysł, ale go zignorowałem, nie miałem przecież lepszej alternatywy. Nie miałem sił, by biec dalej, a tam jest szansa, że uda mi się przed nimi ukryć.

Jak tylko wpadłem do środka, pogrążyły mnie egipskie ciemności. Mimo to jednak zacząłem biec w głąb jaskini, na oślep szukając jakiejś szczeliny czy osuwiska gdzie mógłbym się ukryć. Na moje nieszczęście nic takiego nie znalazłem, a moi przyszli oprawcy właśnie wkraczali do środka.

— Ej mały, gdzie jesteś? — Przycisnąłem swoje ciało do zimnej ściany, chcąc się w nią wtopić. — Wyłaź, pobawimy się trochę.

 Mój oddech przyśpieszył, a stopy bezwiednie poprowadziły mnie głębiej w ciemność. Wolałem natknąć się na jakieś zwierzę niż na nich. Widziałem do czego byli zdolni w sierocińcu, a gdy obrali mnie sobie na cel, nic mnie przed nimi nie chroniło. 

ɦเรƭσɾเα ℓµɓเ รเε̨ ρσωƭαɾƶαć || ƭσɱαɾɾყOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz