★ 37 ★

629 57 8
                                    

Tym razem wylądowałem gdzieś indziej. Nie była to biblioteka czy ogród, ale jadalnia. Obserwowałem jak po stole pełznie Nagini, kierując się w stronę Voldemorta. Stół otoczony był wieloma twarzami, a ja rozpoznałem tam między innymi Malfoya czy Snape'a. Nagle rozpoznałem tam również rysy czarnowłosego mężczyzny.

Zmarszczyłem brwi. Krwiste tęczówki wbiły się w węża, po czym się odezwał.

Nagini. Dowiedziałaś się czegoś? — Zatrzymała się, po czym spojrzała dokładnie w moją stronę, nie odpowiadając przez moment.

Chłopiec cały czasss się przenosi, nie wiem gdzie jessst teraz. Nie wiem dlaczego może sssię ze mną komunikować. — Odparła, przenosząc swój wzrok na Czarnego Pana. — Gdzie mój obiad? 

Mężczyzna machnął różdżką, a z pomieszczenia obok wyleciała kobieta w średnim wieku. Wąż zasyczał z zadowoleniem, sunąc w stronę swojego jedzenia, Czarny Pan kontynuował.

— Jak wiecie, bardzo zależy mi na tym, by chłopiec nie został przez przypadek zabity przez jakiegoś ignoranta. Moim głównym celem jak na razie pozostaje Dumbledore. — Po jadalni rozszedł się pomruk zrozumienia, po czym Voldemort ruchem dłoni kazał im się wynosić. 

Jak tylko został sam, wypuścił powietrze, splatając dłonie na stole. 

— Chłopak odszedł, umarł. Rytuał miał zdusić twoje uczucia względem niego, dlaczego więc cały czas o nim myślisz? Widzieliśmy jego martwe ciało, Caleb go zabił, my zabiliśmy go, stworzyliśmy horkruksa. Dlaczego ten chłopiec nadal zaprząta twoje myśli? — Głos Voldemorta rozbrzmiał w pustym pomieszczeniu.

Czyli tym razem chyba nie zdawał sobie sprawy, że tu jestem. Przysunąłem się bliżej, obserwując jak jego palce ściskają pieścień Gauntów. 

Usłyszałem syk Nagini, po czym wąż wspiął się na blat, zwijając się tam w kłębek.

Miłośśść nigdy nie zossstanie do końca zapomniana panie. — Voldemort wbił w nią swoje krwiste tęczówki. — Nawet jeśśśli rytuał zadziałał, przytłumienie, a całkowite znissszczenie wssspomnień to dwie inne rzeczy.

Trzeba było zniszczyć jego uczucia, gdy miałem ku temu okazję. — Warknął, zakładając pierścień, po czym pogłaskał głowę węża. — Ale ten chłopiec zasiał we mnie ziarno niepewności. Tym razem jednak nie popełnię błędu. Jak tylko przejmę szkołę, wykonam odpowiedni rytuał, zniszczę jego miłość do tego chłopaka. 

Odsunąłem się gwałtownie, kładąc dłoń na swoim sercu. Zaczęło bić jak szalone. 

Nie mogę pozwolić mu przejąć Hogwartu. Tam wszystko się zakończy. Muszę tylko pozwolić mu zabić siebie, jednocześnie samemu go zabijając. Tylko jak go do tego zmuszę?

Jutro udamy się do Malfoy Manor Nagini. — Zasyczał w stronę węża, po czym wstał. — Ten dom jest zbyt łatwy do namierzenia. No i ten głupiec cały czas pogrąża się we wspomnieniach.

Obserwowałem jak mężczyzna wychodzi z pomieszczenia, po czym skierowałem swój wzrok na uniesionego węża i patrzącego w moją stronę.

Harry Moore, cóż za niessspodzianka. — Zasyczała, przysuwając się. — On nie potrafi przessstać o tobie myśleć. Ale Pan dossstatecznie blokuje jego śśświadomość, pozwalając mu wyjść do śśświatła tylko od czasssu do czasssu

ɦเรƭσɾเα ℓµɓเ รเε̨ ρσωƭαɾƶαć || ƭσɱαɾɾყOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz