★ 36 ★

607 66 5
                                    

Przenieśliśmy się gdzieś na obrzeża lasu. Zauważyłem, że było to samo miejsce gdzie odbywał się mecz Quidditcha, przez co odetchnąłem z ulgą. Razem z Ronem postawiliśmy namiot, a Hermiona rzuciła zaklęcia ochronne. Zbliżał się wieczór.

Jak tylko usiedliśmy w środku, ich wzrok padł na mnie. Od kilku dni czekaliśmy na jakąś wizję, ale nic się nie pojawiało. Irytacja rosła, a ja czułem, że niedługo osiągnie apogeum. 

— Może spróbuj ją wywołać? — Zasugerowała szatynka, przygryzając wargę.  

Spojrzałem się na nią, marszcząc brwi. Moje spojrzenie mówiło: Myślisz, że to takie łatwe?

— Ja nie mogę Harry! Staramy się jak możemy ci pomóc, ale ty to masz gdzieś. — Wbiłem ostry wzrok w Rona, chcąc mu coś odpowiedzieć, gdy nagle poraził mnie ostry ból blizny.

Hermiona zdążyła jedynie krzyknąć, gdy osuwałem się na podłogę.

Obserwowałem jak Voldemort krąży po pokoju, raz po raz sycząc coś pod nosem. Jak tylko poczuł moją obecność, uśmiechnął się kpiąco, po czym podszedł do mnie mozolnym krokiem.

— Chyba wiem jak wywoływać twoje wizje, Harry Potterze. — Zachichotał, wpatrując się tam, gdzie najprawdopodobniej miałem twarz. — Wcześniej bardzo często miałeś widzenia jako ja, teraz jednak przenosisz się tu tylko swoją podświadomością. Tak samo jak ty, ja również potrafię wyczuć gdy chcesz się ze mną skontaktować przez naszą wieź. Czyżby Dumbledore wysłał cię, byś dowiedział się gdzie jestem?

Nie mogłem mu odpowiedzieć, ale musiał wyczuć mój dyskomfort, bo na jego twarzy znów pojawił się krzywy uśmieszek. Odsunął się, stając koło okna i spoglądając w dół. Wiedziałem gdzie się znajdujemy. Był to jego stary dom, w którym mieszkała jego matka. Ten jednak był odnowiony. Nie miałem jednak pojęcia gdzie się znajduje.

— Czuje twoje pragnienie Harry Potterze. Czuję jak bardzo chcesz mnie znaleźć. Dlaczego? — Przybliżyłem się, obserwując jak Nagini wpełza do środka. — Chcesz mnie zabić? Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale gdy ja umrę, ty również zginiesz.

Wypuściłem drżący oddech, w myślach skandując tylko jedno słowo. 

Tom. Tom. Tom.

Voldemort zmarszczył brwi, po czym jakby wzruszył ramionami. Jego oczy błysnęły, stając się czekoladowe. Wiedziałem jednak, że Voldemort nadal tam jest, gotowy przejąć władzę w każdej chwili. 

— Wiesz, że Dumbledore cię oszukuje, ale nadal wykonujesz jego polecenia. Naprawdę tego nie rozumiem. — Obserwowałem jak jego rysy łagodnieją, a na usta wpływa lekki uśmiech. — Nigdy cię nie widziałem, wiesz? To zawsze Voldemort kieruje moimi oczami. Jestem jednak ciekaw czy wyglądasz jak.. Gdyby Dumbledore nie napuścił mnie na twoich rodziców, oni nadal by żyli. Gdybym poznał prawdziwą przepowiednię.. 

Odsunął się od okna, spoglądając w stronę, gdzie byłem.

— Chodź za mną Potter. — Tak dziwnie brzmiało moje nazwisko z jego ust. 

Mężczyzna skierował się w stronę ogrodu, gdzie były dwa znajome groby. Za nami powoli sunęła Nagini. Jak tylko dotarł on do ławki, usiadł na niej, spoglądając na kwiaty obok świeżej ziemi.

Dobrze, że ze mną zosstałaś Nagini. — Poczułem dziwne ciepło, które zawsze czułem, gdy starszy mówił w wężomowie. — Gdybym ssstracił i ciebie..

Rozszerzyłem oczy w szoku. Czyżby Nagini była jednym z dzieci tej pary? Ale była ona też horkruksem, jak to się stało? 

Wąż zasyczał, obracając głowę w moją stronę. Czyli ona też potrafiła wyczuć moją obecność.

ɦเรƭσɾเα ℓµɓเ รเε̨ ρσωƭαɾƶαć || ƭσɱαɾɾყOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz