★ 35 ★

640 56 8
                                    

Spędziłem dwa dni w towarzystwie Rona i Hermiony, wyciągając od nich jak najwięcej informacji. I dowiedziałem się naprawdę wielu rzeczy. Jak tylko powiedziałem im, że przez wizję straciłem pamięć, zaczęli opowiadać o wszystkim co zdarzyło się od dnia moich narodzin aż do teraz.

Na pierwszym i drugim roku nic się nie wydarzyło, bo wtedy Voldemort nie odzyskał swojego ciała. Na trzecim roku wszystko potoczyło się tak jak wcześniej - spotkałem Syriusza i go uratowałem, a Peter uciekł. Na czwartym roku też nic się nie zmieniło - zostałem wybrany do Turnieju Trójmagicznego, a w czasie trzeciego zadania, Cedric nie zginął, a puchar teleportował tylko mnie. Voldemort użył mojej krwi, by się odrodzić, ale niekoniecznie próbował mnie zabić. Udało mi się uciec, gdy tylko Glizdogon wziął ode mnie trochę mojej krwi, przez co nie byłem świadkiem jak wygląda Voldemort. Potem na piątym roku tak samo jak wcześniej, panowały rządy Umbridge, która była o wiele gorsza niż w ostatniej przyszłości. Pod koniec roku Voldemort włamał się do Ministerstwa, ale nie ściągnął mnie tam za pomocą Syriusza, co znaczy, że on żyje. 

Przerwałem na chwilę swój wywód. Syriusz żyje. Osoba, na której najbardziej mi zależało, żyje. Poczułem palące uczucie szczęścia, po kilku chwilach zmieniające się na smutek. Nie spędzę z nim już ani jednego roku. Za kilkanaście dni muszę pokonać Voldemorta, a tym samym samemu umrzeć. Zacisnąłem dłonie w pięści. 

Nikt nie wie czego Voldemort szukał w Ministerstwie i czy to znalazł, ale według moich przyjaciół, od tamtej pory mnie nie atakował. Na szóstym roku ktoś wpuścił śmierciożerców do Hogwartu, ale przez to, że Dumbledore był w doskonałej formie, udało nam się odeprzeć ich atak, na nieszczęście wszyscy uciekli. To oznaczałoby jedynie, że starzec nie wie o horkruksach, a nawet jeśli by wiedział, nie dałby rady ich przejąć. I co Czarny Pan robił w Ministerstwie? Czyżby sam udał się po przepowiednię? Jeśli tak, oznacza to, że albo ją zna albo nie. Jednak rudowłosy zaznaczył, że od piątego roku Voldemort nie atakował mnie personalnie. Ten atak śmierciożerców, byłem przekonany, że był wymierzony w Dumbledore'a, a to by znaczyło, że to co powiedział starzec, to prawda. Voldemort chce walczyć ze starcem, ale ten wysyła mnie, bym go pokonał.

Uśmiechnąłem się gorzko. Uratowałem tyle osób, wszyscy na których mi zależało nadal żyją, ale ten dureń i tak pcha mnie w ramiona śmierci, bo nie chce, by Grindelwald został sam. Potrafiłbym go zrozumieć, naprawdę. Ale posyłanie na śmierć dziecka, to chyba już trochę przegięcie.

— Harry, jesteś z nami? — Otrząsnąłem się z własnych myśli, wpatrując się w zmartwienie malujące się na twarzy Hermiony. — Wpatrujesz się w ścianę już od kilku dobrych minut. Wszystko w porządku?

Mimo, że czułem w środku ulgę, że znów jestem z nimi, nie potrafię zapomnieć jak zachowali się wcześniej. Nie wiem, czy tutaj nie zachowali by się tak samo.

Uśmiechnąłem się w jej stronę, potrząsając głową. 

— Jak na naszą aktualną sytuację, czuję się całkiem dobrze. — Ron zachichotał, a ja wyprostowałem się. — Pamiętacie jak wspomniałem wam o mojej misji?

Obydwoje potaknęli, a ja pochyliłem się w ich stronę. Muszę znaleźć Toma i.. 

Zmarszczyłem brwi. I co? Zabić go? Porozmawiać z nim? Przejść na jego stronę? 

— Dumbledore wysłał mnie bym zlokalizował gdzie znajduje się nasz Czarny Charakter. Nie udało mi się to, więc poprosił mnie, bym za kilka dni spróbował znowu. — Rozejrzałem się, obserwując jak Neville posyła nam uśmiech, po czym znika na schodach do dormitorium. — Tym razem chcę was zabrać. Pójdziecie ze mną?

Hermiona zmarszczyła brwi, wyglądając na naprawdę zmartwioną. Ron natomiast uśmiechnął się, po czym szturchnął moje ramię.

— Jasne stary! Pójdziemy za tobą w ogień. — Spojrzał w stronę szatynki, która powoli pokiwała głową. — Widzisz? Kiedy ruszamy?

ɦเรƭσɾเα ℓµɓเ รเε̨ ρσωƭαɾƶαć || ƭσɱαɾɾყOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz