★ 27 ★

947 67 1
                                    

Była końcówka stycznia, gdy na korytarzu spotkałem osobę, która miała dawno nie żyć. 

Od momentu, gdy zasugerowałem Tomowi, że wiem iż ma horkruksy, byłem przekonany, że Marta nie żyje. Słyszałem płacz w łazience na trzecim piętrze, więc założyłem, że to jej duch, jednak, gdy idąc na numerologię, zderzyłem się z dziewczyną łudząco podobną do Jęczącej Marty, stanąłem jak wryty.

— Marta? — Brązowowłosa pociągnęła nosem, poprawiając okulary i spuszczając wzrok.

— Czego ode mnie chcesz? Zostawcie mnie wszyscy w spokoju! Ciągle się ze mnie nabijacie! — Sekundę później biegła już w stronę damskich toalet, a ja nie potrafiłem oderwać od niej wzroku.

Jeśli ona żyje, to kto umarł, gdy Tom wypuścił bazyliszka? Kiedy to zrobił? Znam urywki z historii Toma i Caleba, ale nie potrafię złożyć ich w spójną całość. Co ważniejsze, czy śmierć Marty jeszcze nastąpi?

Widzisz Harry, są pewne rzeczy, które po prostu muszą się stać.

Wymazałem z głowy podobiznę Voldemorta, ponawiając drogę na numerologię. Przez Rona poszedłem na łatwiznę i wybrałem wróżbiarstwo, bo był to oczywiście najlepszy sposób na darmowe W, ale z biegiem czasu zdałem sobie sprawę, że to nie było dobrym pomysłem. Dlatego też zacząłem bardziej interesować się starożytnymi runami i numerologią, pożyczając notatki od Hermiony. To była jedna z rzeczy, dla których wtedy jeszcze rozmawialiśmy. No i dzięki temu, mogłem zdać teraz egzamin i pozwolono mi chodzić na starożytne runy razem z Tomem, który niefortunnie nie miał numerologii.

Tym razem jednak się z tego ucieszyłem. Mogłem bez przeszkód zagadać Caleba i dowiedzieć się kim była osoba, którą tak opłakiwał. Przez to, że spędzam tyle czasu z Tomem, nauczyłem się kilku sztuczek, które mogą mi pomóc. Caleb jednak może nie być aż tak przyjaźnie do mnie nastawiony, więc obawiam się, ale chyba znów będę musiał użyć na nim legilimencji. 

Wtoczyłem się do klasy jako jeden z ostatnich i z radością zauważyłem, że jedyne wolne miejsce jest obok Bachelora i to jeszcze na końcu sali tam, gdzie nauczyciel zazwyczaj nie zagląda. Uśmiechnąłem się pod nosem, stając obok ławki i rzucając mu pytające spojrzenie, wskazałem na krzesło obok.

— Mogę?

— Jeśli musisz Moore. — Odparł chłodno, jednak nie umknął mi fakt, że jak tylko usiadłem, jego ciało przeszły dreszcze.

Uśmiechnąłem się niezauważalnie, wyciągając pióro i obserwując jak profesor kręci się na przodzie klasy, całkowicie nas ignorując.

— Powiedz mi Caleb. — Zacząłem, unosząc brew i wbijając w niego zaciekawione spojrzenie. — Pamiętasz jak w Castelobruxo powiedziałeś mi, że Tom zabił jakąś uczennicę? 

W jego oczach zauważyłem strach pomieszany z bólem i nienawiścią. Poszło łatwiej niż sądziłem.

— Kim ona była?

Chłopak wyprostował się, zerkając na profesora, po czym podparł swoją głowę na dłoni, chichocząc.

— Dlaczego nie zapytasz o to Toma, Harry? On dobrze wie kim była i dlaczego to zrobił. — Wbiłem w niego wzrok, powtarzając w umyśle zaklęcie paraliżujące, które sekundę później nie pozwoliło mu na wypowiedzenie ani jednego słowa więcej.

— Zapytałbym go, ale ty jesteś dla mnie łatwiejszym źródłem informacji. — Powiedziałem, przysuwając się do niego i puszczając mu oczko. — Mam nadzieję, że nie będziesz miał mi tego za złe Bachelor, w końcu ty też grzebałeś w mojej przeszłości. Legilimens.

ɦเรƭσɾเα ℓµɓเ รเε̨ ρσωƭαɾƶαć || ƭσɱαɾɾყOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz