TRENTATRE: Nie mogę cię stracić.

20.7K 863 474
                                    

Miłego czytania ;)

~~~~~~~~~~~~~~~~

Po drugim razie przestałam krzyczeć i się wyszarpywać. Po trzecim przestałam płakać. Po czwartym przestałam liczyć.

Nie wiem ile minęło. Czas cholernie mi się dłużył, a to, że w pokoju nie było nawet okien nie pomagało. Zresztą praktycznie nic w nim nie było oprócz ogromnego łoża i szafki, na której stała szklanka wody gdybym, jak to powiedział Edoardo, zmęczyła się i poczuła spragniona. To była chyba już moja dziesiąta szklanka więc faktycznie, było bardzo męcząco.

Mogłam więc tylko obstawiać, że minęły może jakieś dwa dni.

Wpakowałam się w wielkie gówno. I już nie widziałam kogo to wina. Z jednej strony po części zaufałam temu psychopacie i tak łatwo wyskoczyłam do łóżka, a z drugiej to przecież on mnie porwał i niezależnie ode mnie i od moich czynów, zrealizowałby plan. Jednak ja w ogóle nie próbowałam uciekać. Tak łatwo się dałam nabrać. Było mi wstyd, że jestem taka głupia i naiwna.

Teraz miałam za swoje.

Mężczyzna zmuszał mnie do seksu raz po raz, używając argumentu, że w burdelach lubią doświadczone dziwki.

Tam miałam właśnie trafić.

Do burdelu.

Właśnie tym miałam być.

Dziwką.

Vincenzo nie zrealizował swojej zemsty, więc Edoardo ją dokończył, jednocześnie obracając ją przeciwko niemu.

Właśnie. Vincenzo. Ciekawe czy nadal był więziony? Być może już uciekł, a o mnie nawet nie pomyślał. Tak, zapewne tak było. Czemu miałby mi pomagać?

Wybuchłam płaczem. Przy Edoardo już nie płakałam, ale gdy mnie zostawiał nie mogłam się powstrzymać. To było silniejsze ode mnie.

Byłam taka beznadziejna. Czemu ja nie mogłam być normalna? Żyć jak normalna nastolatka, zamiast pakować się w jakieś gówna?

Wytarłam łzy i usiadłam na łóżku, opierając się o ścianę. I tak miałam szczęście, że nie wylądowałam w jakimś zimnym pomieszczeniu na twardym materacu.

Minęło chyba kilka godzin jak ostatni raz u mnie był. To była chyba najdłuższa przerwa jaką zrobił od początku.

Miałam nadzieję, że nie wróci już nigdy, a ja nie będę musiała oglądać jego parszywej twarzy. Miałam go serdecznie dość, jednak ja wiedziałam, że to nie koniec.

Nie musiałam długo czekać żeby usłyszeć jego kroki, które zapewne prowadziły do pomieszczenia gdzie się znajdowałam.

Szybko położyłam się i przykryłam cienkim kocem. Zamknęłam oczy i udawałam, że śpię.

Po chwili drzwi się otworzyły, a on wszedł do pokoju. Wyczułam, że przez chwilę wstał w wejściu, po czym zamknął drzwi za sobą, a kroki były coraz bliżej mnie. Coś zderzyło się ze stolikiem. Brzmiało jak talerz.

- Nie udawaj, że śpisz. Są tutaj kamery. - prychnął, a ja poczułam jak łóżko lekko się ugina.

Westchnęłam i otworzyłam oczy. Przeniosłem na chwilę na niego wzrok. Miał na sobie białą koszulkę i czarne dresy. Znów się uśmiechał. Odwróciłam głowę żeby patrzeć się wszędzie ale nie na niego.

- Nagrywasz to wszystko? - zapytałam cichym głosem i zacisnęłam palce na kocu. Było mi zimno, bo miałam na sobie tylko sukienkę.

- Oczywiście, że tak. - powiedział jakby to było oczywiste.

MAFIOSO / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz