VENTI: Po prostu uważaj, Vincenzo.

26.1K 1.2K 528
                                    

Miłego czytania ;)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Skuliłam się czując niewyobrażalne zimno, które owiewało moje ciało. Było wręcz lodowato, a łóżko nie było tak wygodne jak wcześniej. Słyszałam jakieś szepty i dosłownie nie wiedziałam co się dzieje. Może to sen?

Ziewnęłam, po czym przeciągnęłam się aż moje ciało zastygło gdy dotknęłam ręką betonowej podłogi. Przełknęłam ślinę i powoli otworzyłam oczy. Zobaczyłam niezbyt jasny sufit, po czym odwróciłam głowę. Pomieszczenie nie było za duże, spowite w mroku, świeciła się tylko jedna mała żarówka.

Przy drzwiach stali dwaj barczyści mężczyźni, których wcześniej ani razu nie widziałam. Rozmawiali po cichu co chwilę się z czegoś śmiejąc.

Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem i czemu w ogóle się tutaj znajduję.

- Co tu się dzieje? Gdzie ja jestem? - odezwałam się gdy faceci nie zwracali na mnie uwagi. Automatycznie spojrzeli na mnie i natychmiast spoważnieli.

- Powiadom szefa, że się obudziła, a ja się nią zajmę. - powiedział jeden głębokim głosem, a drugi kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia.

- C-co? - wstałam na równe nogi. Nie wiedziałam czy mówiąc "szef" miał na myśli Vincenzo. To miała być moja kara za to co zrobiłam?

- Nie denerwuj się tak, zaraz się wszystkiego dowiesz. - podszedł do mnie na co ja się cofnęłam, przez co uderzyłam plecami o ścianę.

- No mam nadzieję. - burknęłam.

- Grzeczniej. - syknął.

- Bo co mi zrobisz? - prychnęłam.

- Nie chcesz wiedzieć. - zacisnął pięści i w przeciągu chwili znalazł się przede mną. Oblał mnie strach, ale nie dałam tego po sobie poznać. Mężczyzna nie wyglądał na przyjemnego, ale Vincenzo też się taki wydawał, a później okazał się potulnym misiem, który potrafi tylko straszyć.

- Straszne, teraz miałam zacząć krzyczeć z przerażenia? - prychnęłam i hardo uniosłam głowę.

- Ty mała... - nie zdążył powiedzieć, ponieważ przerwał mu Vincenzo:

- Zostaw ją. - usłyszałam szorstki głos mężczyzny i po chwili facet, którego imienia nie znałam, odsunął się niezadowolony, że mu przerwano.

Przeniosłam wzrok za poważnego Vincenzo, który stał w drzwiach. Wszedł do środka i też na mnie spojrzał.

- Zostaw nas. - powiedział do swojego, chyba, pracownika, który po skinięciu głową, wyszedł.

- Gdzie jestem? - od razu zapytałam.

- Nie podoba ci się twój nowy apartament? - uniósł brwi, po czym włożył ręce do kieszeni swoich eleganckich spodni i podszedł do mnie.

- Niezbyt. - prychnęłam.

- Ah, no tak, przecież tam gdzie teraz trafisz będziesz miała lepsze i większe luksusy.

- Co? O czym ty do mnie mówisz? Gdzie mam trafić? - przeraziłam się. To chyba już nie były żarty.

- Podarłaś moje zdjęcie prawda? - oblizał wargi.

- To... - zawahałam się. - Tak, to ja, ale... to dlatego, że ty spuściłeś moją jedyną pamiatke po mojej babci. Należało ci się. - zacisnęłam usta. - To dlatego tu jestem?

- Nie, nie tylko dlatego. To co zrobiłaś tylko przyśpieszyło twój pobyt tutaj.

- Więc po prostu teraz będziesz więził mnie tutaj zamiast w tamtym pokoju, tak? - uniosłam brwi.

MAFIOSO / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz