TRENTA: Chcę się z tobą pieprzyć.

22.5K 781 483
                                    

Miłego czytania ;)

~~~~~~~~~~~~~~~~

Edoardo mruknął coś niewyraźnie w moje usta, po usłyszeniu dzwonka do drzwi. Nie chciałam tego przerywać, pragnęłam więcej i więcej, ale przecież musiałam się jakoś opanować. Nie mogłam mu pokazywać, że aż taki mi się podoba. Nie mogłam wychodzić na taką napaloną laskę, która nie myśli niczym oprócz seksu.

Zrobiłam to zaledwie raz i zdecydowanie za bardzo mi się spodobało. Albo to tylko ci dwaj na mnie działali.

Mężczyzna nie przestawał mnie całować i chyba nawet nie myślał o tym żeby otworzyć drzwi więc to ja musiałam zacząć działać.

Udało mi się w końcu od niego odkleić i wycharczeć:

- Otwórz drzwi.

- Mm, po co? - mruknął skrzywiony i na nowo próbował mnie pocałować, jednak ja położyłam dłoń na jego ustach żeby go powstrzymać, po czym wyszłam z jego uścisku i stanęłam na własnych nogach.

- Otwórz, może to coś ważnego. - powiedziałam i lekko się odsunęłam. Musiałam zachować trzeźwy umysł, bo to wszystko działo się zbyt szybko.

- No... okej. - Edoardo spojrzał na mnie podejrzanie, ale tak jak powiedziałam podszedł do drzwi i spojrzał przez mały otwór aby zobaczyć kto to.

Mruknął coś pod nosem i odwrócił się.

- Cholera, to Lorenzo.

- Lorenzo?! - zapytałam zdziwiona i pierwsze co pomyślałam to, że...

- Pewnie Vincenzo go tutaj przysłał. Lepiej żebyś poszła do pokoju. Jak będzie trzeba to nawet się zamknij na klucz. - oznajmił, a ja tylko lekko pokiwałam głową, po czym odwróciłam się i skierowałam się na górę.

Weszłam do pokoju i miałam już zamykać drzwi za sobą, ale do głowy wpadł mi inny pomysł. Przecież i tak mnie nie zobaczy. A nawet jeśli to co z tego. To tylko wyłącznie moja sprawa gdzie i z kim jestem, a Vincenzowi nic do tego.

Zdjęłam szpilki i wyszłam z pomieszczenia i stanęłam za ścianą zaraz schodów i zaczęłam nasłuchiwać.

- Trochę długo ci to zajęło, miałeś być dziś rano. - usłyszałam głos Edoardo.

Co do cholery?

- Tak wiem, przepraszam, ale Donato chyba coś podejrzewa i za bardzo mnie kontroluje. - teraz odezwał się Lorenzo.

Podejrzewa co?

- Nieważne. Mów, co wiesz?

- Tak naprawdę nic. Vincenzo gdzieś wyjechał, ale nie mam pewności czy tutaj. Chociaż bardzo to prawdopodobne. Prawdopodobnie już cię namierzyli.

- Pewnie tak, no cóż spodziewałem się, ale nie ważne. Coś jeszcze? Bo jestem trochę zajęty.

Chwila ciszy.

- W sumie to nie. Ale... dlaczego tak naprawdę to robisz?

- Co masz na myśli?

- Ni wiesz cały ten cyrk z porwaniem Venus. - doprecyzował Lorenzo. - Moglibyście kiedyś odpuścić i dać sobie spokój. Rachunki wyrównane. Po co od nowa to zaczynać. Ty zrobisz pierwszy krok, a on drugi i tak w kółko. Robicie duże problemy tak naprawdę z głupot. Byliście młodzi i głupi, a wy nadal się na sobie mścicie jakbyście nie mieli ważniejszych spraw. To naprawdę trochę żało...

- Chyba się trochę zapomniałeś Lorenzo, jeden niewłaściwy ruch i może cię tu nie być. Znasz Vincenza i jest zdolny do różnych czynów.

- Gdyby tak było, to już dawno by cię i mnie z...

MAFIOSO / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz