Miłego czytania ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Totalna idiotka. Pojebana kretynka.
To były pierwsze rzeczy o jakich pomyślałam gdy następnego dnia obudziłam się z głową na torsie Vincenza. Ja nie wiem co sobie wczoraj myślałam. Ten dupek spuścił w toalecie moją jedyną pamiątkę bo mojej ukochanej babci, a później zrobił mi palcówkę i mi się to podobało. Nie powiedziałam żadnego "ale", nic, kompletnie się nie sprzeciwiłam. No nie wiem co mogłam powiedzieć na swoje usprawiedliwienie. Chyba tylko jedyne to, że byłam pijana, ale to i tak nie pomagało. Ja po prostu byłam głupia.
Jedna wielka porażka.
Odsunęłam się od mężczyzny, który jeszcze smacznie spał. Musiałam mu się odwdzięczyć. Nie mogło mu to przejść bez żadnej kary. Nie tym razem, skarbie. Chciałam zejść z łóżka, ale nagle coś wpadło mi do głowy. Nie była to moja cała zemsta, ale jej początek. Taka rozgrzeweczka żeby się przygotował.
Uśmiechnęłam się głupio sama do siebie i przysunęłam się do mężczyzny i odkryłam go aby jego upadek był boleśniejszy. Vincenzo był dwa razy większy ode mnie więc mogłam mieć lekki problem żeby go zepchnąć, ale warto było próbować. Miałam tylko nadzieję, że ja nie polecę razem z nim, i że nie obudzi się gdy jeszcze nie będzie na podłodze. Z tego co zauważyłam to miał raczej twardy sen, nawet nad ranem. Podczas brudzenia go bitą śmietaną ani drgnął, więc miałam nadzieję, że i tym razem nie będzie z tym problemu.
Położyłam płasko dłonie na jego biodrze, a drugą na ramieniu. Przekręciłam go na bok, po czym z całych sił popchnęłam go na podłogę. Wstałam na proste nogi, zakryłam twarz dłonią żeby się nie roześmiać i usłyszałam jak mężczyzna przeciągle jęknął, po czym zaczął coś mamrotać pod nosem, zapewne nie wiedząc co się dzieje.
Oj, biedaczek będzie troszkę poobijany.
Widząc, że ma cały czas zamknięte oczy, szybko, ale zarazem po cichu zeskoczyłam z łóżka i wybiegłam z pokoju, a później zbiegłam na dół do kuchni. Zatrzymałam się w wejściu i zdyszana spojrzałam na dwóch facetów, którzy siedzieli przy blacie i jedli śniadanie. Donato i Lorenzo.
- Hej. - powiedziałam gdy uspokoiłam swój oddech.
- Cześć. - Lorenzo uniósł kącik ust do góry.
- No witam. - odezwał się Kaczor. - Fajna koszulka. - Donato puścił mi oczko i wrednie się uśmiechnął, a ja spojrzałam na swoje ciało i dopiero teraz zorientowałam się, że miałam na sobie zbyt dużą bluzkę Vincenzo.
Ups.
- Dzięki, też mi się podoba. - odwzajemniłam jego głupi uśmieszek i miałam wrócić się na górę żeby się ubrać, ale usłyszałam krzyk Vincenza:
- Donato, widziałeś Venus?! - szybko wepchnęłam się między mężczyzn i wyszeptałam:
- Jakby co, to jestem z wami już bardzo długo. – Lorenzo zaśmiał się cicho, a Donato przewrócił oczami. Wzięłam jedną kanapkę w rękę, która leżała na talerzyku.
- Ej, to moja. – Kaczor trzepnął mnie w dłoń, a ja tylko uśmiechnęłam się do niego i wzięłam gryza. Chwilę później do pomieszczenia wszedł zdenerwowany Vincenzo, trzymający się za czerwony policzek. Zagryzłam wewnętrzną stronę policzków żeby zachować powagę, ale nie było mi łatwo gdy faceci obok mnie wybuchli śmiechem.
- O mój Boże, co ci się stało?! – zapytałam zaskoczona.
- Dobrze wiesz. – syknął i podszedł bliżej.
CZYTASZ
MAFIOSO / ZAKOŃCZONE
RomantizmZ jednej strony wielki MAFIOSO, który nikomu nie ujawnił swojej prawdziwej twarzy, z drugiej szarmancki PRAWNIK z czarującym uśmiechem, a pomiędzy nimi szalona OSIEMNASTOLATKA, która lubi popełniać błędy. Każdy z nich ukrywa pewne tajemnice, które...