DICIOTTO: Mam na nią kupca.

26.4K 1.2K 1.1K
                                    

Miłego czytania ;)

A w mediach Vincenzo i malutki Vincenzik haha

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Nie musisz się denerwować, skarbie. Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie. - puściłam mu oczko, po czym stanęłam na palcach i namiętnie pocałowałam w usta.

Mężczyzna złapał moją twarz w swoje dłonie i oddał pocałunek. Moje słowa nie były szczere. To było niemożliwe żeby kiedykolwiek moja nienawiść do niego przerodziła się w miłość. Jednak chciałam utrzeć nosa Edoardo. Nie byłam aż taką suką żeby bratać się z wrogiem Vincenzo. Chociaż, może i byłam, ale ten typ od razu mi się nie spodobał.

Nie był jakoś wielce przekonany gdy powiedziałam mu, że kocham Vincenzo więc musiałam mu to jakoś udowodnić.

Mężczyzna zakończył pocałunek i spojrzał na mnie czarnymi oczyma, po czym wyszeptał:

- I tak tego pożałujesz. - zmrużył oczy i na chwilę przeniósł wzrok na Edoardo. Zacisnął usta i znów się odezwał: - Idziemy, Venus. - złapał mnie za nadgarstek, odwrócił i pociągnął za sobą.

Spojrzałam za siebie na Edoardo i mu pomachałam na pożegnanie.

- Vincenzo, zapomniałam butów. - powiedziałam po chwili.

- Trudno. - odpowiedział krótko i nagle wszedł na chodnik, który składał się z małych kamyczków.

Specjalnie to zrobił, dupek.

- Co ty robisz? To mnie boli. - syknęłam i próbowałam go zatrzymać, jakoś się wyrwać, ale nie miałam szans.

Zamknęłam oczy, nie mogąc wytrzymać z bólu gdy kamienie wbijały się w moje stopy.

- Ty jesteś normalny, zejdź z tego. - krzyknęłam.

- Zamknij się. - syknął i niespodziewanie się zatrzymał przez co uderzyłam czołem o jego plecy.

- Mogłeś ostrzec. - mruknęłam, a po chwili pisnęłam gdy mężczyzna włożył ręce pod moje plecy i zgięcie kolan i podniósł do góry.

- Pasuje księżniczce? - zapytał z sarkastycznym uśmiechem.

- To mi się podoba. - oparłam głowę o jego ramię i zaplątałam ręce wokół jego szyi.

Vincenzo już nic nie powiedział tylko razem ze mną na rękach poszedł na parking. Wsadził mnie do auta, którym tutaj przyjechaliśmy i usiadł obok mnie. Spojrzałam na kierowcę i prychnęłam gdy zobaczyłam, że słodko śpi.

- Rick. - czarnowłosy potrząsnął jego ramię. - Rick! - powtórzył gdy mężczyzna nie reagował. Facet podskoczył i szeroko otworzył oczy. Cicho zaśmiałam się z jego reakcji.

- Co się dzieje? - zapytał zaspanym głosem.

- Nic się nie dzieje. Zasnąłeś. Wybudź się do końca i jedziemy do domu. - westchnął i oparł się obok mnie.

- A... tak, oczywiście szefie. - mruknął i przetarł dłonią twarz.

- Oblałaś Camillę winem, tak? - zapytał Vincenzo gdy samochód ruszył.

- Może tak, może nie. - wzruszyłam ramionami. - A co, zdążyła ci się wyżalić? - prychnęłam.

- Nie, nie zdążyła, ale widziałem ją i jestem pewny, że zrobiłaś to ty.

- No cóż, skoro jesteś taki pewny. - ziewnęłam.

- Po co?

- Co, po co? - spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.

MAFIOSO / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz