Miłego czytania ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Unikasz mnie, Venus. - Francesca odezwała sie niespodziewanie, a ja prawie zakrztusiłam się chipsem.
- Że co? - powiedziałam gdy w końcu spokojnie przełknęłam jedzenie. Dziewczyna przewróciła oczami i przyciszyła telewizor.
- No normalnie, znikasz czasami na całe dnie, nie odpisujesz mi, a później wymyślasz jakieś głupie wymówki. Myślisz, że ja jestem aż tak głupia i tego nie widzę? - spuściła wzrok na swoje palce, którymi się bawiła.
Przygryzłam wargę, nie wiedząc co mam powiedzieć, bo przecież nie mogłam się znowu wygadać, bo Vincenzo by mnie chyba zabił.
Zrobiło mi się przykro, bo dziewczyna miała stuprocentową rację, ale to nie zawsze była moja wina gdy ten idiota zamykał mnie w pokoju na kilka godzin, no ale tego niestety nie mogłam jej tego powiedzieć.
- Fran, ja wiem, że może ci się wydawać, że cię olewam, ale to wcale nie jest tak. - złapałam ją za dłoń i lekko ścisnęłam. - Opowiadałam ci o problemach z moim ojcem. To wszystko o to chodzi. Mam kompletny mętlik w głowie i czasami potrzebuję pomyśleć.
- Ale, Venus ileż można myśleć? - wyrwała rękę i spojrzała na mnie gniewnie.
- Przecież wiesz, że ja zawsze lubię wszystko komplikować. - wzruszyłam ramionami.
- Venus nie pierdol głupot tylko po prostu powiedz do cholery prawdę. Masz chłopaka, tak? - zacisnęła pięści, a ja zaczęłam się histerycznie śmiać. - No i z czego się śmiejesz idiotko? - powiedziała wściekle gdy ja próbowałam się uspokoić. Położyłam się na łóżku i złapałam się za mój brzuch.
No nie powiem, ta to potrafi człowieka rozbawić do łez.
- Francesca, ty oszalałaś czy co? - spojrzałam na nią jak na wariatkę. - Prędzej ty polubisz matematykę niż ja będę miała chłopaka. - prychnęłam.
- Venus, nie kłam. Masz chłopaka i potajemnie się z nim spotykasz. Czemu mi nic nie powiedziałaś? Jestem twoją przyjaciółką. - naburmuszyła się.
- Francesca, uspokój się, nie mam żadnego chłopaka, okej? Ustalmy sobie to raz na zawsze. Jeśli spotkam kogoś kto mi się spodoba będziesz pierwszą osobą, która sie o tym dowie, jasne? - zapewniłam ją.
- Nie kłamiesz? - spojrzała na mnie nieufnie.
- Oczywiście, że nie.
- No dobra, wierzę ci. - westchnęła. - Ale już tak o tym nie myśl, okej? Wszystko sie jakoś ułoży.
- Wiem i obiecuję, że już dam sobie z tym spokój. A ty już się tak nie dąsaj. - uśmiechnęłam sie i wstałam z łóżka. - Chcesz coś do picia? - uniosłam brwi do góry.
- Mhm, sok pomarańczowy. - mruknęła i opadła na łóżko.
- Okej. - wyszłam z pokoju i zeszłam do kuchni.
Wyjęłam sok i dwie szklanki. Gdy nalewałam napój, automatycznie spojrzałam w okno i wszystko byłoby w porządku gdyby, na praktycznie, moim podjeździe stało to pieprzone czarne Ferrari.
Jemu się chyba nudzi.
Przez to że się zapatrztyłam, wylałam pół soku na blat.
- Cholera. - mruknęłam i odsunęłam się żeby sie nie ubrudzić.
Westchnęłam i wytarłam wylany sok. Nalałam do drugiej szklanki i schowałam sok.
Po raz ostatni spojrzałam w okno, zaciskając palce na szklankach. Miałam nadzieję, że nie zachce mu się mnie odwiedzić.
CZYTASZ
MAFIOSO / ZAKOŃCZONE
RomantizmZ jednej strony wielki MAFIOSO, który nikomu nie ujawnił swojej prawdziwej twarzy, z drugiej szarmancki PRAWNIK z czarującym uśmiechem, a pomiędzy nimi szalona OSIEMNASTOLATKA, która lubi popełniać błędy. Każdy z nich ukrywa pewne tajemnice, które...