UNO: Wiesz kto to jest?

55.3K 1.3K 2.1K
                                    

Miłego czytania ;)

~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Wszystkiego najlepszego, staruchu! - było pierwszym co usłyszałam, gdy weszłam do szkoły. Rozejrzałam się do okoła, poszukując osoby, która to powiedziała.

Francesca szła do mnie z szerokim uśmiechem. Dzisiaj ubrana była w zwiewną, niebieską sukienkę przed kolano i jej ulubione, złote sandałki. Z jej ramiona zwisał czarny plecak.

Jej długie, ciemne i proste włosy związała w dwa dobierane warkocze, które, dosłownie, uwielbiała, a na twarzy miała zrobiony lekki makijaż.

Dzisiaj były moje urodziny. Osiemnaste urodziny, ale nie byłam tym jakoś szczególnie podniecona tak jak inne osoby w moim wieku. Wiadomo, pełnoletniość, mogłam pić alkohol, jeźdźić autem i te sprawy, ale mi to nie było jakoś szczególnie potrzebne do szczęścia, a wręcz na odwrót. Nie chciałam być jeszcze pełnoletnia, teraz każdy będzie mówił, że jestem dorosła, powinnam być odpowiedzialna, umiec decydować za siebie i załatwiać miliony spraw, których zresztą nie umiałam robić.

Wiadomo, lubiłam wypić alkohol, ale czasami i to w małym gronie, bo za imprezami nie przepadałam. Było tam za dużo głośnej muzyki, za dużo zboczeńców i za dużo alkoholu. Nie moje klimaty.

W ogóle nie lubiłam gdy w moim towarzystwie kręciło się zbyt dużo ludzi. Wolałam spokój. Może dlatego miałam tylko jedna najlepszą przyjaciółkę i kilku znajomych, którzy nie byli dla mnie jakoś bardzo ważni.

Zawsze w szkole musiał się znaleźć jakiś wyjątek, spokojna osoba, która zazwyczaj odsuwała w kąt, wolała dać popisać się innym, a ja takim wyjątkiem byłam.

Nie byłam kujonką, wręcz nie lubiłam się uczyć, a moje oceny w szkole były przeciętne. Natomiast bardzo lubiłam matematykę. Co prawda nie była ona moją najlepszą stroną, ale lubiłam ją. Mogłam spędzać godziny nad zadaniami z matmy, nawet jeśli robiłam je źle.

To chyba kolejny powód żeby uznać mnie za dziwną. Kilka osób mi to mówiło, ale nie przejmowałam się tym. Wolałam to odwrócić w inną stronę. Skoro byłam dziwna, to byłam inna niż każdy, a co za tym idzie byłam wyjątkowa, czyż nie?

Od kilku lat nie przepadałam za moimi urodzinami i nie chciałam ich obchodzić. Cztery lata temu dokładnie w moje urodziny stało się coś co w sumie po części zaważyło na tym jaka byłam teraz.

Dlatego najlepiej by było gdyby wymazali 31 maja z kalendarza. Wtedy nie budziłabym się z myślą co się wtedy stało i nie przeżywałabym tego wszystkiego.

Nie chciałam o tym wszystkim myśleć, ale to było trudniejsze odemnie, a ja nie potrafiłam o tym zapomnieć. Jednak mimo wszystko było lepiej. Najgorszy był pierwszy rok, a później to już jakoś poszło. Lecz tego dnia nie mogłam o tym nie myśleć. To było silniejsze odemnie.

Dziewczyna z otwartymi ramionami podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła, a ja oddałam uścisk.

Z Francescą poznałyśmy się w szkole odkąd przyjechałam do Włoch. To ona pomogła mi zaklimatyzować się.

Była lekkim przeciwieństwem mnie, jeśli chodzi o charakter. Była bardziej szalona, cały czas chodziła z głową w chmurach i nie ważnie od momentu ciągle się uśmiechała.

Jednak idealnie się dopasowywałyśmy. Ja pomagałam jej się często wybić z głowy głupie pomysły, a ona dodawała do mojego nudnego życia, trochę szaleństwa.

- Sto lat, kluseczko! - odsunęła się lekko i złapała moja twarz w dłonie.

- Kluseczko? Nowy pseudonim? - zaśmiałam się.

MAFIOSO / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz