VENTIQUATRO: Dlaczego podrywasz moją kobietę?

26.2K 1.1K 617
                                    

Miłego czytania ;)

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sobota przyszła szybciej niż mogłabym się spodziewać. Za szybko, bo chyba nie byłam przygotowana na to co miało się stać za kilka godzin. 

Edoardo gdy powiedziałam, że się zgadzam, oznajmił mi, że w dzień tego całego eventu przyśle mi sukienkę, którą chciałby żebym założyła i tak było. Siedziałam właśnie w pokoju Francesci z pudełkiem na kolanach gdzie znajdowało się ubranie. Nie otwierałam go jeszcze, bo czekałam na dziewczynę, która była w toalecie. Powiedziała żebym nie robiła tego bez niej, więc tak też zrobiłam. 

- Okej, już jestem. - powiedziała dziewczyna, wchodząc do pomieszczenia. Zamknęła drzwi za sobą i podeszła żeby usiąść obok mnie. - Otwieraj. - klasnęła w dłonie i nachyliła się nad moim ramieniem. 

- Wiesz jak ci się spodoba to możesz iść za mnie. - zaśmiałam się, a ona przewróciła oczami.

- Nie rozumiem czemu tak bardzo nie chcesz tam pójść. - wydęła wargi. - Dwóch przystojniaków o ciebie rywalizuje, nie wiem czego chcieć więcej? - wzruszyła ramionami. 

- Czasami mam wrażenie, że jesteś jakaś głupia. - załamałam się. - Nawet nie wiesz jak ci "przystojniacy" mogą być irytujący. 

- No dobra, ale jak już tacy napaleni są na ciebie to idź tam, pokokietuj ich, a później daj im kosza. 

- Tak jest, szefowo. - prychnęłam i podważyłam wieko złotego pudełka. 

Pierwsze co zobaczyłam to jasno fioletowy tiul. Przygryzłam wargę i wyjęłam ładnie poskładaną sukienkę. Rozłożyłam ją powoli. Miała długie rękawy, które były z koronki tak jak cała góra. Była naprawdę śliczna, taka delikatna i kobieca. Podobała mi się. 

Usłyszałam gwizd Francesci.

- No, no, no. Powiem ci, że facet ma gust. 

- To fakt. - przyznałam jej rację i spojrzałam na środek pudełka, w którym jeszcze coś było. A dokładniej srebrne szpilki i mniejsze granatowe pudełeczko, przewiązane złotą wstążką. 

Rozwiązałam je i otworzyłam. W środku był złoty naszyjnik. Wyjęłam go, a ciarki przeszły po moim ciele. O cholera. Już kiedyś widziałam tą biżuterię. Wiele razy. Była to po prostu zwykła gwiazdka, a w środku była wygrawerowana litera Z. Teraz już wiedziałam naszyjnik. 

- Co to? - Francesca się zaciekawiła, a ja chciałam jej coś odpowiedzieć, ale przyjrzałam się bliżej i zobaczyłam, że tam wcale nie ma "Z" tylko "V". 

Zdrętwiałam. Rosa, a dokładniej Zita miała taki naszyjnik tylko właśnie z "Z". Teraz rozumiałam dlaczego, bo to była pierwsza litera jej imienia, jednak gdy kiedyś jej się o to zapytałam skłamała, że to od imienia jej psa Zeus, którego pewnie nie miała, bo gdy chciałam go zobaczyć on nagle zdechł. 

Cała moja przyjaźń z nią była kłamstwem. Tylko dlaczego?

Może popadałam w paranoję, bo przecież takich naszyjników było miliony na świecie, ale mimo wszystko tu było za wiele zbiegów okoliczności. Nienawiść Vincenzo do Edoardo, która mogłabym spowodowana właśnie siostrą tego pierwszego. Jeśli Edoardo ją znał może kochał ją i podarował jej taki naszyjnik, lecz Vin nie chciał żeby byli razem, a teraz Edoardo specjalnie daje mi taki sam naszyjnik tylko, że z pierwszą literą mojego imienia aby specjalnie zdenerwować swojego rywala. Czy to miało sens? Nie wiem, ale byłam pewna, że to wszystko nie działo się przypadkowo. 

- Venus. - poczułam szarpnięcie. Wzdrygnęłam się i spojrzałam na przyjaciółkę, która patrzyła na mnie zniecierpliwiona.

- Tak? - uniosłam brwi.

MAFIOSO / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz