Poranek nastał bardzo szybko. Pogoda zmieniła się przez noc. Za oknami zrobiło się biało, a wszystko pokrywała nie mała warstwa śniegu. Temperatura wyraźnie zmalała tak samo na zewnątrz jak i w środku dworku.
Ten nieprzyjemny chłód obudził Syriusza, który cały czas był wtulony do śpiącego Remusa.
Uśmiechnął się na wspomnienie poprzedniego wieczora. Czarno włosy postanowił się podnieść do siadu, co poskutkowało lekkim bólem w dolnych partiach ciała.
Po ich wspólnej nocy bez problemu przyznał, że ma większe doświadczenie niż jego śpiący obecnie chłopak i postanowił to zmienić...ale to następnym razem. Teraz wypadałoby obudzić zielonookiego.
Black pochylił się nad czołem miodowo włosego i pocałował je delikatnie, potem brew, policzek jeden, drugi, kącik ust, który lekko uniósł się co świadczyło, że misja została zakończona sukcesem. Pocałował chłopaka jeszcze w nos i po chwili mógł oglądać jego wyspane oczka.-Dzień dobry…
Powiedział cicho Remus.
-Dzień dobry.
Odpowiedział mu Syriusz.
-Ale zimno…
powiedział Remus podnosząc się do siadu, a przy tym krzywiąc się lekko z bólu. Poprzednia noc miała dla nich takie same skutki.
-No...Śnieg! Ubieraj się Remi! Wychodzimy!
Syriusz obrócił głowę w stronę okna. Widząc biały puch za nim uśmiechnął się jak dziecko. W oczach zaświeciły mu się iskierki radości.
-Spokojnie wyrośnięty dzieciaku hah. Najpierw śniadanie.
-Kogo nazywasz wyrośniętym dzieciakiem? Popatrz na siebie, poza tym jestem starszy.
Black popatrzył zburzony na chłopaka.
-Ej! To, że nie jestem tak porośnięty włosami nie znaczy, że jestem wyrośniętym dzieciakiem.
-A to,że ja chcę iść na śnieg to tak?
-Dokładnie tak. Poza tym chyba powinieneś się trochę ogolić na święta, bo zaraz będziesz wyglądał jak mugolski menel.
-No wiesz ty co!?
Remus zaśmiał się z dziwnej miny jaką obdarzył go jego chłopak i ucałował jego usta krótko.
-Ubieraj się i chodź na śniadanie.
Powiedział uśmiechnięty Remi, po czym wstał z łóżka i zaczął ubierać pierwsze lepsze ubrania z szafy. Black w końcu też jeszcze naburmuszony wziął swoje ubrania, odświeżył zaklęciem i ubrał na siebie.
Zszedł do kuchni, gdzie Remus szykował jajecznice.
Bez słowa usiadł przy stole.
Remiego śmieszył foch Syriusza. Podszedł do niego z talerzami, położył je na stole i pocałował czubek głowy chłopaka.-Mój przerośnięty dzieciak się focha?
Syriusz nie odpowiedział.
Remi pocałował policzek chłopaka.
Syriusz nic.
Remus postanowił wytoczyć ostateczne działa. Usiadł okrakiem na kolanach obrażonego i zaczął namiętnie całowac usta swojego chłopaka. Tym razem Black juz zareagował i zaczął oddawać pocałunki.-Co się podziało z moim słodko zawstydzonym Remim?
Odezwał się Syriusz, kiedy ich pocałunek się skończył.
-Musiał sobie pójść, bo jego chłopak miał dziecięcego focha.
Odpowiedział Remus, przez co Syriusz obdarzył go tym dziwnym spojrzeniem. Lupin znowu zaczął się śmiać, ale tym razem Syriusz się do niego przyłączył.
-Zaraz będzie zimne.
Powiedział Remi wstając z kolan chłopaka i podsuwając mu jego talerz. Sam usiadł na miejscu obok i zaczął jeść chłodne już śniadanie.
Zjedli i tak jak było ustalone wyszli na śnieg.
Syriusz był wniebowzięty. Cały czas wskakiwał w większe górki śniegu przez co był cały w nim. Płatki spadające z nieba całkowicie pokryły jego ciemne włosy.
Remus przyglądał się mu z boku. Zamyślił się na chwilę, a Syriusz nie mogąc sobie odpuścić takiej okazji wystrzelił w niego śnieżką. Tak oto zaczęła się długa i wyczerpująca bitwa na śnieżki.
W pewnym momencie Black zniknął z pola widzenia Lupina.
Remus nasłuchiwał, z której strony chłopak zaatakuje.
Usłyszał go, ale za późno, bo kiedy się obrócił w jego stronę ten go podniósł i oboje wylądowali w dużej kopie śniegu śmiejąc się.
CZYTASZ
Likantropia [WOLFSTAR]
FanfictionDo dworu Blacków pewnego dnia wprowadza się młody chłopak. Ma on za zadanie nauczać zaklęć pierworodnego syna pana tego dworu. Młodzieniec skrywa jednak pewną tajemnicę, a to nie umknie jego podopiecznemu. Czy kiedy prawda wyjdzie na jaw wszystko si...