Syriusz pewnym krokiem udał się na błonia. Jego pierwszym celem była chatka Rubeusa Hagrida. Trasa długo mu nie zajęła.
Z uśmiechem zapukał do drewnianych drzwi, które po kilku minutach się otworzyły, a za nimi stał półolbrzym.-Cholibka! Syriusz! Co potrzebujesz? Właź napijemy się czegoś.
Black wszedł za Hagridem i usiadł na wielkim krześle.
-Czego sie napijesz?
-Wybacz przyjacielu, ale dziś nie pijemy. Muszę jeszcze znaleźć Firenzo. Przyszedłem dać ci coś.
-O! A co takiego?
W tym momencie Łapa podał kopertę większemu, a ten rozpieczętował ją i wyciągnął kartkę.
Zaśmiał się głośno, kiedy błękitne motylki zaczęły latać i plątać się w jego czuprynie.-Cholibka! Toż to zaproszenie ślubne. Nigdy nie dostałem takiego. Dzięki ! To James się Hajta!
-Dokładnie. Z Lily. Mamy nadzieję, że wpadniesz.
-Jasne!
Powiedział Hagrid po czym przytulił chłopaka podnosząc go i głośno się śmiejąc.
-Dobrze Hagridzie, muszę iść dalej. Wiesz gdzie znajdę Firenzo?
-W lesie, powinien być nie daleko.
Rubeus puścił chłopaka i po kilku minutach gadania w końcu go wypuścił.
Syriusz bardzo lubił odwiedzać gajowego. Zawszę wtedy popijali ognistą i dobrze się bawili. Lubił jego poczucie humoru i ciekawe anegdoty i opowiastki o swoim życiu i magicznych stworzeniach.
Jednak teraz trzeba było odmówić zaproszeniu gajowego i udać się do drugiego celu, który znajdował się gdzieś w zakazanym lesie.Syriusz chodził już z jakąś godzinę, między drzewami nie mogąc znaleźć centaura.
-Firenzo!
Krzyknął, aż echo rozniosło się po całym lesie.
Powtórzył ową czynność jeszcze 5 razy, bez skutku. Zaczął powoli żałować, że zaproponował swoją pomoc. Teraz mógłby kończyć plany budowy, a zamiast tego błądzi po lesie w poszukiwaniu centaura zdrajcę gatunku.W końcu życie zlitowało się nad nim i znalazł pół konia stojącego nad strumieniem.
-Firenzo! Serio? Wołam cię po całym tym cholernym lesie!
-Black?
-Nie. Koza Aberfortha.
-Czyja koza?
-Nie wiem. Usłyszałem to u Grindelwalda.
-Aha. Dlaczego mnie szukałeś?
-A. Mam zaproszenie na ślub Pottera i Evans dla ciebie.
Firenzo spojrzał na niego jak na debila.
Syriusz to zignorował i podał mu kopertę.
Centaur otworzył ją i nawet uśmiechnął się lekko, kiedy otoczyły go motylki.-Mamy nadzieję, że zjawisz się na ślubie i weselu.
-Zobaczymy. Postaram się przyjść.
-Super to ja spadam.
Powiedział Łapa i zaczął kierować się w stronę hogwartu.
W tym czasie Lupin i Evans chodzili po zamku i rozdawali zaproszenia, słuchając gratulacji.
Właśnie wchodzili do gabinetu panów.-Dzień dobry?
Zapytał Remus wchodząc głębiej do gabinetu. Co dziwiło zielonookiego, to ledwo słyszalne, przytłumione dźwięki.
W końcu przed nimi pojawił się Dumbledore w pomiętej koszuli i na szybko ogarniętymi włosami.
CZYTASZ
Likantropia [WOLFSTAR]
FanfictionDo dworu Blacków pewnego dnia wprowadza się młody chłopak. Ma on za zadanie nauczać zaklęć pierworodnego syna pana tego dworu. Młodzieniec skrywa jednak pewną tajemnicę, a to nie umknie jego podopiecznemu. Czy kiedy prawda wyjdzie na jaw wszystko si...