35

678 54 91
                                    

Syriusz pewnym krokiem udał się na błonia. Jego pierwszym celem była chatka Rubeusa Hagrida. Trasa długo mu nie zajęła. 
Z uśmiechem zapukał do drewnianych drzwi, które po kilku minutach się otworzyły, a za nimi stał półolbrzym.

-Cholibka! Syriusz! Co potrzebujesz? Właź napijemy się czegoś.

Black wszedł za Hagridem i usiadł na wielkim krześle.

-Czego sie napijesz?

-Wybacz przyjacielu, ale dziś nie pijemy. Muszę jeszcze znaleźć Firenzo. Przyszedłem dać ci coś.

-O! A co takiego?

W tym momencie Łapa podał kopertę większemu, a ten rozpieczętował ją i wyciągnął kartkę.
Zaśmiał się głośno, kiedy błękitne motylki zaczęły latać i plątać się w jego czuprynie.

-Cholibka! Toż to zaproszenie ślubne. Nigdy nie dostałem takiego. Dzięki ! To James się Hajta! 

-Dokładnie. Z Lily. Mamy nadzieję, że wpadniesz.

-Jasne!

Powiedział Hagrid po czym przytulił chłopaka podnosząc go i głośno się śmiejąc.

-Dobrze Hagridzie, muszę iść dalej. Wiesz gdzie znajdę Firenzo?

-W lesie, powinien być nie daleko. 

Rubeus puścił chłopaka i po kilku minutach gadania w końcu go wypuścił.
Syriusz bardzo lubił odwiedzać gajowego. Zawszę wtedy popijali ognistą i dobrze się bawili. Lubił jego poczucie humoru i ciekawe anegdoty i opowiastki o swoim życiu i magicznych stworzeniach.
Jednak teraz trzeba było odmówić zaproszeniu gajowego i udać się do drugiego celu, który znajdował się gdzieś w zakazanym lesie. 

Syriusz chodził już z jakąś godzinę, między drzewami nie mogąc znaleźć centaura.

-Firenzo!

Krzyknął, aż echo rozniosło się po całym lesie.
Powtórzył ową czynność jeszcze 5 razy, bez skutku. Zaczął powoli żałować, że zaproponował swoją pomoc. Teraz mógłby kończyć plany budowy, a zamiast tego błądzi po lesie w poszukiwaniu centaura zdrajcę gatunku.

W końcu życie zlitowało się nad nim i znalazł pół konia stojącego nad strumieniem.

-Firenzo! Serio? Wołam cię po całym tym cholernym lesie!

-Black? 

-Nie. Koza Aberfortha.

-Czyja koza?

-Nie wiem. Usłyszałem to u Grindelwalda.

-Aha. Dlaczego mnie szukałeś?

-A. Mam zaproszenie na ślub Pottera i Evans dla ciebie.

Firenzo spojrzał na niego jak na debila.
Syriusz to zignorował i podał mu kopertę. 
Centaur otworzył ją i nawet uśmiechnął się lekko, kiedy otoczyły go motylki.

-Mamy nadzieję, że zjawisz się na ślubie i weselu.

-Zobaczymy. Postaram się przyjść.

-Super to ja spadam.

Powiedział Łapa i zaczął kierować się w stronę hogwartu.

W tym czasie Lupin i Evans chodzili po zamku i rozdawali zaproszenia, słuchając gratulacji.
Właśnie wchodzili do gabinetu panów.

-Dzień dobry?

Zapytał Remus wchodząc głębiej do gabinetu. Co dziwiło zielonookiego, to ledwo słyszalne, przytłumione dźwięki.
W końcu przed nimi pojawił się Dumbledore w pomiętej koszuli i na szybko ogarniętymi włosami.

Likantropia [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz