29

861 68 113
                                    

Syriusz nie mógł już wysiedzieć spokojnie na swoim miejscu. Nikt się nie odzywał i atmosfera była napięta. W końcu nie wytrzymał i po prostu wstał pewnie ze swojego miejsca i   skierował swoje kroki do wyjścia z wielkiej sali.
Nie mógł teraz na nikogo patrzeć. 
Chciał pobyć chwilę sam. Przemyśleć to na spokojnie, ale z drugiej strony czuł, że musi się komuś wygadać.
Bezsilność w obecnej sytuacji dodatkowo go denerwowała.
Przemierzał kolejne korytarze zamku nie zwracając na nikogo uwagi, przez co kilka razy wjechał w kogoś z bara.
Nie słyszał też, wołającego go Jamesa, który wyszedł za nim.
Black nie myśląc w ogóle gdzie idzie, dotarł na błonia.
Świeże powietrze dmuchnęło mu w twarz trochę schładzając przepracowany umysł chłopaka.
W pierwszej chwili padł na kolana i zaczął wolniej oddychać, aby uporządkować myśli.
Nie dawało to jednak większych efektów, ponieważ jak miał przed oczami Remusa, to nagle pojawiała się wizja wilkołaka, puźniej wizja cierpiącego lupina, później twarz jego kuzynki i brata, później Remi z brzuchem, później ich przyjaciele, później widok rozpalonego Lunatyka itd.
Pojawiały się dobre i złe wspomnienia. Wizje prawdopodobnej przyszłości mieszały się z obawami z przeszłości i to cholerne poczucie winy. Syriusz bez wątpienia obwiniał się o cierpienie jego chłopaka.

-Łapa!

Krzyknął James stojąc kilka metrów za czarnowłosym, który nie zareagował. Syriusz przeniósł się z klęczek na swoją szanowną dupę i siedział mokrej trawie patrząc w dal.

W tym czasie Potter zdążył podejść do niego i usiąść obok.

-Chłopie...co się dzieje? Pokłóciliście się?

-Nie...To...to wszystko to moja wina…

-Nie rozumiem Siri.

James objął go ręką  za ramiona, by dodać otuchy przyjacielowi.

-To był mój głupi pomysł, żeby kochać się w czasie pełni...to przeze mnie cierpiał w nocy i w dodatku...James ja nie będę dobrym ojcem…

-Czekaj...co? Jakim ojcem? Remus jest w….Wiedziałem! Kurna muszę oddać Lily tą książką! Jak ją złapię to….Przepraszam…

James się trochę zagalopował.

-Łapciu...co się stało już się nie odstanie. Dlaczego uważasz, że nie będziesz dobrym ojcem. Nigdy nim nie byłeś, a może właśnie będziesz najlepszym?

-Jak mam być dobrym ojcem...jak jedynym wzorem ojca dla mnie całe życie był mój ojciec? Nie wiem jak być ojcem. Tego powinien mnie nauczyć mój, a czego mnie nauczył? Za nieposłuszeństwo należy się kara, a jak nie skutkuje to zamiast wychowywać trzeba tresować. Nie chcę zrobić im krzywdy...Gdybym mógł cofnąć czas…

-No chyba mi nie powiesz, że żałujesz? Ty? Syriusz Orion Black trzeci?! Nie rozśmieszaj mnie. Ty nigdy niczego nie żałujesz. Wszystko bierzesz na klatę sam. Zawsze dajesz sobie radę. Nie było takiego problemu, żebyś go nie rozwiązał. Postawiłeś się rodzinie. Porzuciłeś stare życie dla Remusa i siebie. Oddałbyś za nas życie. Stary ty nawet cruciatusa byłeś w stanie przyjąć za brata, który miał to gdzieś! 
Jeśli jest jakaś osoba, która najlepiej zaopiekuję się Remim i malcem to ta osoba siedzi właśnie przede mną. Nie wątp w siebie, bo jesteś teraz najbardziej im potrzebny.

Potter sam był zaskoczony swoim potokiem słów. Bez wątpienia z tyłu głowy był dumny ze swojego przemówienia, ale teraz nie było czasu, aby się tym przechwalać. 

-Nie żałuje...kiedy usłyszałem, że Remi kryje pod sercem małą istotkę ucieszyłem się w pierwszej chwili. To było coś niesamowitego, ale potem dotarło do mnie, że zniszczyłem Remusowi życie...gdybym nie wpadł na tamten pomysł Remus nie musiałby przez to przechodzić. On wtedy prawie umarł James!

Likantropia [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz