23

1K 77 77
                                    

Chłopaki przechadzali się po zamku. Byli trochę zaskoczeni, że nie udało im się nawet przywitać z panami zamku. Ani jednego słowa z nimi nie zamienili. 

-Ten Dumbledore wydaje się być sympatycznym czarodziejem, ale ten drugi...

Odezwał się Syriusz.

-Ciebie też przeszły ciarki jak spojrzał ci w oczy?

Przerwał mu Remus.

-Nie przyjemny typ, chociaż z poczuciem humoru.

-Mówisz o tym jak mówił o nas?

-Nie tylko. Widać, że to arystokrata, ale jego spojrzenia na drugiego i ten tekst i tajemniczy, ale chytry uśmiech…

-Nie sądziłem ,że masz tak rozwinięty zmysł obserwacji Syriuszu.

Black bez wątpienia był dobrym obserwatorem. Lubił szukać w ludziach to czego nie było widać na pierwszy rzut oka. Pewnie dlatego tak szybko zaczął się domyślać, że jego chłopak choruje na likantropię.

-Zmysłowi obserwacji Grindelwalda nie dorównuje…

Syriusz miał nieco racji. Gellert był bardzo potężnym i mądrym czarnoksiężnikiem. Bez problemu wychwycił relację wiążącą Remiego i Syriusza. Jednak to kim są zapewne wyczuł za pomocą magii. Mężczyzna ukazywał swoim niecodziennym wyglądem ślady czarnej magii. Ona zawsze je zostawia, w różnych postaciach, czasami dając, czasami zabierając. Zazwyczaj zabiera z czarodzieja emocje, siły i niektóre zdolności,, spokojny sen...Daje nowy wygląd, spojrzenie na świat, zmysły...Między innymi dlatego czarnoksiężnicy są dużo potężniejsi od innych czarodziejów. Słaby czarownik nie zapanuje nad czarną magią.Ona go całkowicie pochłonie i unicestwi. Mało jest czarnoksiężników, którzy niemal w 100 procentach nad nią panują. Takim czarodziejem niewątpliwie jest białowłosy pan zamku.

-Chociaż...jak myślisz..On i drugi pan zamku mają się ku sobie?

Dokończył Syriusz. Remi pokiwał roześmiany głową. Chwilę później byli pod otwartymi na oścież wielkimi wrotami od wielkiej sali.
W pomieszczeniu było kilku ludzi i istot magicznych. Jak weszli nikt nie zwrócił na nich uwagi, bo wszyscy byli zajęci śniadaniem.
Sama sala prezentowała się bardzo okazale. Sufit był zaczarowany przez co wydawało się jakby ta sala nie miała dachu. Było w niej przyjemnie ciepło i pachniała świeżym pieczywem.

Nagle ktoś wskoczył między chłopaków i zawiesił się ramionami na ich karkach.

-Łapa! Luniek!
-Rogacz?!

Zareagowali równo zaskoczeni Black i Lupin. Od razu wszyscy rzucili się sobie w ramiona.
Nie widzieli się zaledwie kilka dni, ale rozstali się w bardzo niebezpiecznych okolicznościach. Jamesa złapały emocje i zaczął się trząść, a w oczach pojawiły mu się łzy.

-Rogaś?

Odezwał się zmartwiony Black. Jakby nie patrzeć ich przyjaciel tu był, a nigdzie w okolicy nie było widać rudej kity. 

-Zielony błysk w jednej chwili, a w drugiej was nie było. Myślałem, że...nie dawaliście znaku życia! Odchodziłem od zmysłów. Myślałem, że…

James zacinał się nabierając powietrza. Odsunęli się od siebie, aby na siebie spojrzeć. Chłopaki nie spodziewali się, że okularnik będzie się aż tak przejmował tą całą sytuacją.

-A..Co z Lily?

Zapytał Remi rozglądając się w poszukiwaniu Evans, której nigdzie nie widział. Myślał, że skoro są w tak niebezpiecznej sytuacji to nie będą się rozdzielać.

Likantropia [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz