26

919 73 79
                                    

Minęło sporo czasu, bo ponad miesiąc i właśnie dziś czeka Remusa pełnia oraz podjęcie ciężkiej decyzji. Przez ten cały czas starał się nad sobą panować, chociaż było ciężko i dwa razy zdążył się już kłócić z Syriuszem, raz z Lily i raz Jamesem.
Ze stresu miał mdłości, ale nie wymiotował zbyt często. 
Robiło mu się słabo, ale nie omdlewał. Za namową Blacka był nawet w skrzydle szpitalnym, ale pani Pomfrey nie bardzo umiała mu pomóc. Dawała jakieś ziółka na mdłości i zaleciła zmniejszenie porcji. Nie dziwił ją fakt, że Lupin dużo je i jest chudy. Wiedziała, że jest wilkołakiem i wiedziała, że ten gatunek potrafi mieć wielki apetyt, a ich metabolizmu pozazdrościłaby każda kobieta.

W tej chwili Syriusz i Remus siedzą w wielkiej sali zajadają się śniadaniem. Znaczy Black pilnuje Remiego, aby jadł powoli i mniej.

-Będziesz jadł wolniej to szybciej poczujesz się najedzony.

Powiedział już któryś raz z kolei Black.

-Chyba znudzony…

Odpowiedział Lupin. Nie podobały mu się ograniczenia...zwłaszcza, że miał wrażenie że to nic nie daje.

James i Lily przyszli po kilku minutach trzymając się za ręce.
Uśmiechnięci usiedli przy stole, ale nic nie jedli narazie.

-Hej, a wy skąd wzięliście dobre humory z rana?

Zapytał Syriusz szczerze się do nich uśmiechając.
W tym momencie rudowłosa wyciągnęła w stronę chłopaków rękę ukazując małą błyskotkę na palcu.

Poprzedniego wieczora Potter zaproponował dziewczynie spacer po błoniach.
Poszli razem nad jezioro, gdzie było wyjątkowo pięknie.
Między drzewami i krzakami było pełno świetlików, a w tafli jeziora odbijał się księżyc. Jak na tą porę roku było dosyć ciepło, a śniegu nie było już tak dużo.

-Ale tu ślicznie…

Powiedziała rozmarzona dziewczyna rozglądając się dookoła.

-Zaraz. Co tu robią świetliki? O tej porze roku ich nie ma.

Zeszła na ziemię rudowłosa.

-Dla ciebie dzisiaj są.

Powiedział cicho okularnik, ale tak by dziewczyna go słyszała.

Podeszli jeszcze parę kroków i będąc już w odpowiednim miejscu James ukląkła na jedno kolano. 

-Najdroższa Lily...Mamy za sobą długą i krętą drogę…

Zaczął, a dziewczyna odwróciła się w jego stronę. Na jej twarzy pojawiło się zdziwienie.

-Jesteś moją jedyną, którą pokochałam kilka lat temu i dalej kocham. Wskoczyłabym za ciebie w ogień...wiem, że ostatnio zawiodłem cię i nie uchroniłem tak jak od zawszę obiecuję i wstyd mi z tego powodu. Jakbym mógł cofnąć czas..nie dałbym cię skrzywdzić tym zaklęciem w tamtym lesie….

Urwał, aby ująć dłoń Evans i delikatnie ucałować.

-Chciałem zapytać, czy wybaczysz mi kiedyś tamten błąd i uczynisz mnie najszczęśliwszym kretynem na świecie i wyjdziesz za mnie? Tu? W tym zamku?

Chłopak mówiąc to wyciągnął z kieszeni małe zawiniątką i odwiniąwszy je pokazał dziewczynie z pierscionek różowego złota.
Rudowłosa w ogóle się tego nie spodziewała i nie miała za złe tamtego wypadku Potterowi.
Oczy jej się zaszkliły i wyprostowała palce, aby dać chłopakowi znak, że może założyć dziewczynie biżuterię.
Rogacz lekko drżącymi dłońmi założył pierścionek i wstał. Złapał dziewczynę w talii, aby przyciągnąć ją do siebie, ale ona go ubiegła i momentalnie zwisając rękami na jego szyi złączyła ich usta w pocałunku.

Likantropia [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz