13

1.5K 115 18
                                    

-Jak mogłeś nas tak ośmieszyć!

Uniosła się zbulwersowana Walburga patrząc z obrzydzeniem na swojego syna.

-Należysz to poważnej, arystokrackiej rodziny. Masz niebawem objąć stanowisko swego ojca! A ty! Jak zwykły plebs skaczesz po bazarze z instrumentem i grasz jakieś farmazony! Nie tak cię wychowałam!

-To były skrzypce…

Odezwał się w końcu drżącym z bólu i zmęczenia głosem Syriusz podnosząc się na łokciach z podłogi.

-Były. Regulusie.

Kobieta zwróciła się do młodszego syna, a ten posłusznie podszedł do matki trzymając w rękach wspomniany instrument.

-Reg! Nie!

Krzyknął starszy, aby zatrzymać brata. Wiedział co zaraz stanie się z jego instrumentem.

-Ucisz się...Regulusie połóż je na stole.

Młodszy popatrzył jeszcze na twarz swojego brata. Zobaczył w jego oczach niewyobrażalny ból. Uciszając wyrzuty sumienia wykonał rozkaz matki.

-Confingo.

Powiedziała kobieta mierząc różdżką w skrzypce. Za chwilę wszędzie rozsypały się drzazgi drewnianego przedmiotu. Syriusz zacisnął dłonie w pięści. Znalazł w sobie jeszcze resztki sił, aby wstać.
Nic nie powiedział, ale jego spojrzenie mówiło jasno co czuje do członków swojej rodziny. Kuśtykając wyszedł z pomieszczenia i udał się do siebie. Zastanawiał się co jeszcze wiedzą. Czy Regulus go śledził i dlatego dowiedzieli się o instrumencie i wydarzeniach na bazarze...Jeśli tak to ile widział i ile ma zamiar im jeszcze powiedzieć. 
Nie mieli z bratem specjalnie dobrych, czy złych relacji, ale na pewno nie spodziewał się tego, że jego brat mógłby na niego donosić. Zwłaszcza po tym co dla niego robił. 
Regulus mimo bycia oczkiem w głowie ich matki też miewał potknięcia, a Syriusz zawsze brał na siebie całą winę i wszystkie kary. On znał ten ból i nie życzył go nikomu...nawet znienawidzonemu bratu. 
Z rozmyślań wybudził go dźwięk pukania do drzwi. Siedział tyłem do drzwi na łóżku, ale domyślał się kto za nimi stoi. Nie wiedział tylko czego chce.

-Czego chcesz? Jeszcze ci mało?

Zapytał Syriusz nie odwracając się.

-Syriuszu…

Zaczął nie pewnie.

-Tak bardzo zależy ci na ich dumie? Że donosisz na mnie?! Ile widziałeś? Co jeszcze wiesz? Nie dam ci nic. Nie dam się zastraszyć.

-Syriusz...bracie to nie tak…

-O teraz bracie. Co? Czujesz co zrobiłeś? W ogóle sobie tego nie przemyślałeś, że ci się to nie opłaci.

-Syriusz to naprawdę….na prawdę przykro mi , że tak wyszło…

-Nie rozśmieszaj mnie.

-Wiem, że źle zrobiłem...

Syriusz nie chciał kłócić się z Regulusem, ale wiedział, że jego brat nie przejrzy na oczy dopóki sam nie przekona się na własnej skórze. 

-Wiem, że wiesz. Nie wiem czy ci wybaczę, ale wiem jedno. Jeśli zrobisz coś co zaszkodzi moim najbliższym...nie wybaczę ci. Wyjdź.

Regulus w ciszy wypełnił rozkaz brata. Nie chciał, żeby tak wyszło. Po kłótni starszego z ojcem, matka kazała mu śledzić Syriusza. Zawsze powtarzała Regulusowi, że to on powinien być pierworodnym, że jego brat nie zasługuje na ten zaszczyt jakim jest zostanie głową rodziny, a nawet rodu. On zgadzał się z matką i chciał jak najbardziej udowodnić ojcu, że on jest lepszym kandydatem na jego stanowisko. 

Likantropia [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz