3

2.4K 172 375
                                    

Z samego rana dwójka Lupinów udała się pod dwór Blacków. Remusowi nie spodobała się aura jaką uwalniała od siebie okolica i sam budynek. Tylko głupi nie wyczułby czarnej magii, która przesiąkła te ziemie. W końcu stanęli przed wielkimi, ciężkimi, drewnianymi drzwiami. Ojciec chłopaka ujął swoimi palcami za zdobioną kołatkę i uderzył nią dwa razy. 

Drzwi otworzył domowy skrzat.

-Byliśmy umówieni.

Powiedział Lyall, po czym sługa przepuścił ich i zaprowadził do gabinetu gospodarza. Remiego ogarnął lekki lęk. Nie wstydził się jednak tego, czuł że to prawidłowe emocje. Widać gołym okiem, że mężczyzna chciał aby się go bać. W końcu Black podniósł wzrok na gości. Obok mężczyzny stał pewien chłopak. Remus pomyślał, że to może być jego podopieczny, ale coś mu nie pasowało. Ojciec wspominał, że trudny człowiek i w jego wieku, a tamten wydawał się być ułożonym, młodszym młodzieńcem. 

-Orion Black.

Mężczyzna z groźną miną stanął przed młodym Lupinem.

-Remus Lupin sir.

Odpowiedział cicho spuszczając wzrok ze strachu. Ten wyciągnął w jego stronę mały srebrny kluczyk. Remi przy lekkim zbliżeniu przedmiotu do ciała wyczuł materiał z jakiego jest zrobiony klucz. Skrzywił się lekko. Nie chciał brać go do ręki, ale bał się wyprowadzić nowego szefa z równowagi. Wystawił dłoń, a kiedy rzecz dotknęła skóry na dłoni przerażonego ta zaczęła go piec. Skrzywił się bardziej z bólu, nie był w stanie nic powiedzieć. Orion prychnął tylko coś pod nosem i podał młodemu kawałek materiału, aby ten mógł trzymać srebrny kluczyk bez bólu.

-Regulusie. Obudź Syriusza i każ mu się przygotować.

Stojący pod biblioteczką Regulus, który nie zwracał wcześniej na nic więcej uwagi posłusznie wyszedł z pomieszczenia.

- Ten klucz jest od lochów pod domem. Tam będziesz przechodził przez pełnie.

Uspokoił syna Lyall.

-Skrzat zaniósł już twój kufer do twojego pokoju. Możesz chodzić po całym domu, ale bez mojej zgody nie wolno ci z niego wyjść. Nie toleruje nieposłuszeństwa. Pełnie spędzasz w lochu, a twoja choroba pozostaje sekretem.

-Tak jest sir.

-Stworek. Zaprowadź Lupina do jego komnaty.

Black zakończył rozmowę zwracając się do  uniżonego sługi. Remi nie chciał się jeszcze żegnać z ojcem, bardzo się o niego martwił przed każdą wyprawą. Jednak teraz miał ostatnią szansę. Przytulił ojca, a ten równie mocno odwzajemnił gest.

-Uważaj na siebie.

-Ty też synu. Pamiętaj o kalendarzu...

Po tej wymianie zdań, skrzat pociągnął chłopaka brutalnie za jego szaty i wywlókł z gabinetu. Sługa ciągnął go od schodów, które miały układ litery Y. Z dwóch stron stron łączyły się w jedne. Remus dostrzegł jak jakaś postać zjeżdża na drewnianej barierce schodów po prawej stronie. Owa postać zatrzymała się w miejscu gdzie stopnie się łączyły na jednej wysokości i zmieniały kierunek w jego stronę.

Tym kimś był młody chłopak o czarnych, przy długich znacznie dłuższych niż jego brata, kręconych włosach, ciemnym zaroście i jasnej, ale nie bladej skórze.Dobrze zbudowany. Miał na sobie luźną, pomiętą, nie zapiętą do połowy koszulę i czarne spodnie. I najważniejszy szczegół...srebrne oczy.

Drzwi pokoju Syriusza nagle się otworzyły, a przez nie wszedł jego młodszy brat.

-Ojciec każe ci się ogarnąć. Twój nowy nauczyciel już przyjechał.

Likantropia [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz