- Solette, wstawaj! - mój kuzyn, Draco, szturchnął moje ramię, wybudzając mnie jednocześnie z bardzo przyjemnego snu.
- Cholera jasna, Draco, przymknij się - mruknęłam i schowałam twarz głębiej w poduszce.
Były wakacje, a ja chciałam pospać. Wiedziałam, że po wstaniu będą na mnie czekać kolejne wykańczające treningi, przez które wieczorem nie będę miała siły się ruszyć. Miałam wrażenie, że każdy dzień wyglądał tak samo - budziłam się o nieludzkiej godzinie, jadłam śniadanie w samotności, by później trenować do momentu, gdy miałam wrażenie, że moje ciało krzyczy, woła o pomoc z dnia na dzień coraz głośniej. Nienawidziłam wakacji - cały czas chodziłam zmęczona, a gdy wstawałam, miałam wrażenie, że byłam bardziej zmęczona niż wtedy, kiedy poszłam spać.
Treningi okazywały się niemal mordercze, ciało wołało o odpoczynek, jednak moja chęć zemsty była coraz silniejsza. Mój ojciec, Theodor Lestrange, urodził się jako anioł, a ja, jako jego córka, odziedziczyłam ten dar. Słyszałam, że tata uczył mnie panowania nad mocami, gdy byłam dzieckiem, jednak został zabity przez aurorów zanim zaczęłam odnosić jakiekolwiek sukcesy. Moja mama została niesłusznie oskarżona o zabicie swojego męża i zesłana do Azkabanu. Po tym trafiłam do rodziny Malfoy'ów, która przygarnęła mnie do siebie i zaczęła intensywniejsze treningi. Co jakiś czas przychodzili do nich goście, z którymi o mnie rozmawiali - patrzyli na mnie wtedy nie jak na człowieka, a przedmiot przetargowy.
Z jednej strony cieszyłam się, że byłam dla nich cenna, jednak z drugiej bałam się, do czego to doprowadzi.
- Nie chcesz iść na turniej quidditcha? W porządku - powiedział, niby od niechcenia, a ja oderwałam głowę od poduszki.
Faktycznie, zapomniałam o turnieju. Lucjusz dostał jakieś wejściówki od swoich znajomych, dzięki czemu mogliśmy podziwiać rozgrywkę Bułgarii i Irlandii z najbardziej ekskluzywnych miejsc.
Bardzo lubiłam ten sport, ale nie mogłam nazwać się psychofanką quidditcha. Nie grałam w drużynie ani nie angażowałam się zbytnio w jakieś wiadomości związane z tym sportem, jednak nawet ja wiedziałam, że ten mecz przejdzie do historii. Nie mogłam się doczekać obserwowania profesjonalistów - w końcu przez cały rok miałam do czynienia ze szkolnymi drużynami, w których tylko pojedynczych zawodników można było nazwać prawdziwymi talentami.
Niestety, wiedziałam również, że jak tylko dostaniemy się na miejsce, Draco zamieni się w snoba na miarę prawdziwego Malfoy'a.
Przypominał wtedy jedną z papużek falistych, które widziałam kiedyś na wystawie na Pokątnej. Puszył się, jakby to miało mu pomóc w znalezieniu przyjaciół.
Nie pojmowałam zachowania mojego kuzyna - przy mnie i mojej przyjaciółce, Natashy, był miły i opiekuńczy, a przy innych zmieniał się w okropnego dupka.
- Już wstaję - mruknęłam, podnosząc się z łóżka. Wzięłam w rękę, wyprane i wyprasowane przez skrzaty, ubrania i poczłapałam w stronę łazienki.
Przebrałam się w, jak się okazało, obcisłą czarną sukienkę - pewnie ciotka Narcyza kazała skrzatom przygotować coś "ładnego", jakbyśmy szli tam tylko pokazać swoje bogactwo. Na nią nałożyłam, również czarną, marynarkę z niebieskimi guzikami.
Kiedy przygotowywałam się na jakieś ważne wydarzenie publiczne, zastanawiałam się, o co w nim właściwie chodziło. Większość czarodziejów przychodziła na nie obwieszona błyskotkami, zupełnie jakby starała się pochwalić kolekcją biżuterii, jaką udało się im zgromadzić przez lata. Ich rozmowy dotyczyły głównie problemów, które inni mogli uznać za błahe - krawcowa miała czarny jedwab zamiast ciemnogranatowego, a na dodatek zmniejszała się liczba dobrych i bezgranicznie posłusznych skrzatów domowych.
CZYTASZ
Angel Among Demons || H.J.Potter
Fanfiction"𝚃𝚘 𝚑𝚊𝚟𝚎 𝚋𝚎𝚎𝚗 𝚕𝚘𝚟𝚎𝚍 𝚜𝚘 𝚍𝚎𝚎𝚙𝚕𝚢, 𝚎𝚟𝚎𝚗 𝚝𝚑𝚘𝚞𝚐𝚑 𝚝𝚑𝚎 𝚙𝚎𝚛𝚜𝚘𝚗 𝚠𝚑𝚘 𝚕𝚘𝚟𝚎𝚍 𝚞𝚜 𝚒𝚜 𝚐𝚘𝚗𝚎, 𝚠𝚒𝚕𝚕 𝚐𝚒𝚟𝚎 𝚞𝚜 𝚜𝚘𝚖𝚎 𝚙𝚛𝚘𝚝𝚎𝚌𝚝𝚒𝚘𝚗 𝚏𝚘𝚛𝚎𝚟𝚎𝚛" ~ 𝙰.𝙿.𝚆.𝙱.𝙳𝚞𝚖𝚋𝚕𝚎𝚍𝚘𝚛𝚎 𝕃𝕆𝕍𝔼 ⁿᵒ...