13.

14 0 0
                                    

Obudziłam się, gwałtownie wybudzona przez Clintona - przyjaciela Malfoy'ów, a mojego trenera na czas wakacji. Mężczyzna był w średnim wieku, jego brązowe włosy były lekko przyprószone siwizną, a błękitne oczy patrzyły na mnie z uwagą. Spoglądał na mnie z uśmiechem odkrywającym dołeczki, który wydał mi się odrobinę zbyt złośliwy. Warknęłam coś niezrozumiale i przykryłam twarz poduszką. Nie musiałam nawet patrzeć na zegarek, by wiedzieć, która była godzina. W wakacje musiałam codziennie wstawać o piątej rano, by przez trzy godziny morderczo ćwiczyć pod okiem mężczyzny.

Podmuch powietrza zdmuchnął poduszkę z mojej twarzy, na co przeklęłam pod nosem. Clinton spojrzał na mnie karcąco.

- Idziemy, Solette. Wstawaj - powiedział tym swoim diabelnie spokojnym głosem. Westchnęłam i postawiłam stopy na zimnej podłodze. Od razu przeszedł mnie dreszcz. Ziewnęłam i przeciągnęłam się, a Clinton pokręcił głową. 

- Daj mi pięć minut - mruknęłam niewyraźnie, a brunet kiwnął głową. Weszłam do łazienki, gdzie ubrałam szary komplet dresu i adidasy. Rozczesałam swoje włosy i związałam je w coś, co miało przypominać kucyka, a tak naprawdę wyglądało jak kikut wystający mi z głowy. 

Wyszłam z pokoju, gdzie czekał na mnie Clinton z skrzyżowanymi ramionami. Kiwnął głową i wyszedł z mojej sypialni. Pobiegłam za nim. Mijając pokój Draco, zeszliśmy po masywnych schodach Malfoy Manor i wyszliśmy do ogrodu. Spojrzałam na kilka śpiących pawi z zazdrością. 

- Zaczynamy od przebieżki. Trzy kilometry raz, raz - ton głosu Clintona zmienił się z spokojnego na dziarski. Uśmiechnął się do mnie, gdy spiorunowałam go wzrokiem. - Ta sama trasa, co zawsze. 

Westchnęłam i zaczęłam truchtać w stronę płotu, otaczającego Malfoy Manor. Już po kilku minutach nogi zaczęły mnie boleć. W Hogwarcie raczej nie biegałam, więc podczas pierwszych dni po treningach nogi płonęły mi żywym ogniem. Mimo pełnych sprzeciwów od ciała, stawiałam kroki, z których każdy kolejny bolał coraz bardziej. W myślach przeklinałam Clintona, Lucjusza i wszystkich innych, którzy mi się nawinęli.

Po o wiele zbyt długim czasie stanęłam zdyszana przed brunetem, który spojrzał na mnie z góry. Oparłam dłonie na kolanach, praktycznie wypluwając z siebie płuca. Usłyszałam jego śmiech znad siebie. Spojrzałam na niego z czystą wściekłością.

- Już jesteś zmęczona? - zapytał, śmiejąc się ze mnie. Warknęłam i uspokoiłam oddech. Potem wyprostowałam się i spojrzałam na niego z wyczekiwaniem. - Trenowałaś w Hogwarcie? 

- Praktycznie codziennie - odpowiedziałam, a on tylko kiwnął głową. 

- Nikt cię nie widział?

- Nie jestem głupia, Clinton - przewróciłam oczami. 

- Zrobiłaś jakieś podstępy? - zaczerwieniłam się po jego pytaniu. - Rozumiem, że niekoniecznie. W porządku. No to zacznijmy.

Po trzech godzinach tortur weszliśmy - ja właściwie prawie się wczołgałam - po schodach. Clinton cały czas śmiał się pod nosem, jednak przestał, gdy posłałam pod jego nos powiększający się płomień. Skierowaliśmy się w stronę jadalni - on z gracją i uśmiechem na twarzy, ja z wyrazem czystej agonii i małymi poparzeniami na rękach, które powoli się goiły. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa - trzy godziny 'lekkiego treningu', jak to nazwał Clinton, nie były czymś dla mnie. Przez głowę nawet mi przeszło pytanie, czy tata też musiał tak ciężko ćwiczyć, jednak gdy zapytałam o to Clintona, zmienił temat. 

Po szybkim przebraniu się w czarne spodnie i fioletową koszulę z kokardą i ogarnięciu się po treningu, pobiegłam (mimo ogromnego bólu) do jadalni, gdzie czekała już na mnie rodzina Malfoy'ów. Draco odsunął mi krzesło, na którym szybko usiadłam, uspokajając oddech. Lucjusz spojrzał na mnie z dezaprobatą, a Narcyza ukryła uśmiech.

Angel Among Demons || H.J.PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz