11.

14 0 0
                                    

Dzień trzeciego zadania nadszedł szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał. Od natrętnych artykułów Rity Skeeter minęło już kilka tygodni, jednak podejrzewałam, że szykuje się coś większego. Nie mogłam tego wytłumaczyć. Po prostu to... czułam.

Przez ten okres osiągnęłam dosyć dużo - nie kontrolowałam w pełni swojej mocy, jednak zaczęło mi się udawać przywołać mały płomień i kontrolować go przez jakąś godzinę. Poza tym podjęłam ogromną decyzję. Wreszcie zdecydowałam, kim chciałam zostać w przyszłości - uzdrowicielką.

Przekonałam się o tym, gdy zobaczyłam jakąś pierwszoklasistkę płaczącą w łazience. Jej znajomi rzucili na nią urok, przez co wyrosły jej okropne krosty, które po wybuchnięciu tryskały krwią. Na szczęście znałam dosyć proste przeciwzaklęcie, więc jej pomogłam. Wyraz wdzięczności na jej twarzy przekonał mnie, że właśnie to będę chciała robić w przyszłości - pomagać ludziom.

Związek Draco i Natashy dla większości pozostawał tajemnicą. Dosyć dobrze się ukrywali, więc wiedziało o nich tylko kilkoro wybrańców (w tym Blaise, który przyłapał ich na obściskiwaniu w dormitorium chłopców, zupełnie jak ja). Zdecydowanie można było zauważyć zmianę, jakiej uległ Draco - odniosłam wrażenie, że trochę dojrzał i przestał aż tak bardzo skupiać się na dokopaniu Potterowi.

Moje relacje z Potterem uległy zdecydowanej poprawie - moje dziecinne zdenerwowanie na niego minęło i odkryłam, że poza tymi wszystkimi plotkami, których głównym źródłem był zdecydowanie Draco, był bardzo miłym i pomocnym chłopakiem, który robił co mógł, by być jak najlepszy, jednak nie zawsze mu to wychodziło. Parę razy miałam okazję nawet doświadczyć jego wybuchowości, gdy pomagałam mu przy zadaniach z zaklęć - kiedy coś mu nie wychodziło kilka razy z rzędu irytował się, a przywracały go na ziemię tylko moje groźby, że wyjdę z biblioteki.

Trzecie zadanie miało się odbyć w piątek, co oznaczało że nie będę musiała siedzieć na lekcjach eliksirów aż tak długo jak zwykle.

Na zajęciach z profesorem Snapem widać było, jak bardzo Potter się stresował. Podczas wykonywania eliksiru odtruwającego pomylił tyle składników, że postanowiłam większość pracy wziąć na siebie, żeby dostać dobrą ocenę. Jego zadaniem było mielenie niektórych rzeczy, co nie wymagało zbytniego skupienia, a jednocześnie nie dostarczało mu powodów do poczucia winy, że nic nie robi.

Kiedy uczniowie wyszli na Błonia,  napięcie na ramionach Harry'ego było wyczuwalne w powietrzu. Mimo że szłam obok niego, wiedziałam jak bardzo się boi i stresuje, pomimo moich zapewnień, że wszystko będzie w porządku. W jakimś ustronnym miejscu pocałowałam go w policzek, życząc mu powodzenia, tak jak przed drugim zadaniem. Chłopak tylko się uśmiechnął i w żartach powiedział, że w spadku po sobie oddaje mi swoją sowę i poprosił, żebym dobrze się nią zajęła.

Przy wejściu na stadion musieliśmy się rozstać. On miał podejść do Dumbledore'a i innych dyrektorów, a ja zmierzałam na trybuny, szukając Draco i Natashy, którzy jak zwykle dyskretnie trzymali się za ręce.

- Jesteś czerwona jak pomidor - zwróciła uwagę Natasha, na co przewróciłam oczami.

- Rozmawiała z Potterem - odpowiedział konspiracyjnym szeptem jej chłopak, na co Natasha zareagowała bardzo dojrzałym, przeciągłym 'uuuu'.

- Odczepcie się ode mnie - stanęłam obok nich, krzyżując dłonie na piersi i obserwując powoli formujący się tłum.

- Nie moja wina, że nie umiesz ukrywać uczuć - odparła Nat z wzruszeniem ramion. Otworzyłam usta, by jej odpowiedzieć. - I nie odpowiadaj mi pytaniem 'jakich uczuć', bo cię trzepnę, a wiesz że jestem do tego zdolna - zagroziła mi pięścią, na co odpowiedziałam cichym śmiechem.

Angel Among Demons || H.J.PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz