- Słyszałam, że zaatakowali was śmierciożercy - powiedziała do nas Natasha podczas podróży do Hogwartu. - W Proroku Codziennym mówią o tym od lipca.

Pokazała nam pierwszą stronę gazety, na której widniał nagłówek: "PANIKA PODCZAS FINAŁU MISTRZOSTW ŚWIATA W QUIDDITCHU". Przeleciałam wzrokiem po artykule, jednak nie znalazłam w nim nic nowego: Nieudolne działanie Ministerstwa, przestępcy nie zostali złapani, brak należytych zabezpieczeń, brak rozpoznania czarnoksiężników, dziesięć ofiar śmiertelnych. Cały tekst został zwieńczony drukowanymi literami: HAŃBA NARODOWA.

Zabrałam od niej gazetę i przeleciałam wzrokiem kilka stron. W sekcji porad codziennych ktoś zapytał się, jak zapobiec atakom niuchaczy na skrytkę w Banku Gringotta, na co redakcja odpowiedziała, że nie ma się o co martwić - niuchacze nie mogą wejść do jednego z najbardziej strzeżonych magicznych budynków. Było jeszcze mnóstwo pytań o porady sercowe i magiczną kuchnię angielską. W sektorze Wydarzenie Miesiąca Rita Skeeter, znienawidzona przez wszystkich czarodziejów z jako tako funkcjonującym mózgiem reporterka, próbowała udowodnić, że za ofiary ataku śmierciożerców całkowitą odpowiedzialność ponosi Ministerstwo Magii.

Jeśli przerażeni czarodzieje i czarownice, którzy niecierpliwie wyczekiwali jakichś wiadomości na skraju lasu, spodziewali się należytej informacji ze strony Ministerstwa Magii, to srodze się rozczarowali. W jakiś czas po ukazaniu się Mrocznego Znaku z lasu wyszedł pewien urzędnik z Ministerstwa i oświadczył, że nikt nie został ranny, ale odmówił udzielenia jakichkolwiek informacji. Wkrótce się dowiemy, czy to uspokoi pogłoski o kilku ciałach usuniętych z lasu w godzinę później.

Natasha była moją przyjaciółką od pierwszego roku. Była w Slytherinie, tak jak Draco, i trzeba było przyznać, że była stereotypową Ślizgonką - zawsze dążyła po trupach do celu, który sobie wyznaczyła. Pierwszoroczni zwykle bali się jej, ponieważ wyglądała jakby wzrokiem mogła kogoś zabić w ciągu sekundy. Ludzie raczej schodzili jej z drogi, jednak nie mój kuzyn. Miał do niej ogromną słabość, co ona zawsze bezceremonialnie odrzucała.

Wspomnienia z Turnieju wróciły do mnie. Praktycznie byłam w stanie usłyszeć krzyki ludzi wokół mnie, czułam ciało kobiety, która na mnie wpadła. Zupełnie jakbym znów stała oko w oko ze śmiercią, której uniknęłam cudem - zaklęcie śmierciożercy trafiło w losowego człowieka, jednak ewidentnie leciało w moją stronę. Równie dobrze mogło mnie już nie być. Mogłam zostać wymazana z tego świata w mniej niż minutę, ot, tak, wśród krzyczących wokół czarodziejów. Draco mógłby pomyśleć, że zdołałam radę uciec, a ja leżałabym martwa pod stopami uciekających w bezpieczne miejsce.

Przeszedł mnie dreszcz.

- Tak, to było trochę przerażające - przyznałam. - Ludzie wszędzie krzyczeli, panował chaos...

- To prawda co pisała Skeeter? Ministerstwo nic nie zrobiło? - przerwała mi przyjaciółka.

- Wiesz, to nie do końca tak. Próbowali coś zrobić, ale było ich zbyt mało, a pozostałych osób zbyt wiele. Tego nie dało się ogarnąć, wiesz jak to jest, gdy ludzie się boją. Są w stanie zrobić wszystko, by tylko być znowu bezpiecznym. Nie miałam pojęcia, że jest jeszcze tylu aktywnych śmierciożerców. Potem jeszcze wystrzelili Mroczny Znak i zwiali. Może lepiej zejdźmy z tego tematu, co? - zaproponowałam.

- Opowiedz mi o meczu - powiedziała podnieconym głosem Natasha. Dziewczyna grała w quidditcha w drużynie i była chyba największą fanką tego sportu, jaką znałam. Niestety, jej rodzice nie byli w stanie zabrać jej na żaden mecz, a rodzice naszych znajomych, w większości fanatycy czystości krwi, nie wiedzieli o jej istnieniu.

- Wiesz, było po prostu świetnie - westchnęłam. - Muszę cię kiedyś zabrać na jakieś mistrzostwa. Krum wykonał zwrot Wrońskiego i dwa razy wyprowadził szukającego Irlandii w pole, a nawet mimo tego przegrał. Pierwszy raz widziałam, żeby ktoś przegrał po złapaniu znicza - wyznałam.

Angel Among Demons || H.J.PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz