- Więc uciekłaś z domu? - uniósł brwi Blaise, gdy usiedliśmy w przedziale. Westchnęłam i pokiwałam głową.
- I ani trochę tego nie żałuję - odpowiedziałam. - Z resztą przez większość wakacji nie byłam sama. Draco był ze mną. Czasem przychodziła Natasha. Wiesz, też możesz mnie odwiedzić w wakacje - wzruszyłam ramionami. - Czuj się zaproszony.
Blaise zaśmiał się cicho.
- Jesteś mistrzynią zaproszeń, Solette - objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, na co zaśmiałam się wesoło.
- Chyba zapominasz, że ja jestem mistrzynią wszystkiego - odparłam lekko i szeroko się uśmiechnęłam.
~*~
Sala Wejściowa jak zwykle emanowała blaskiem pochodni i świec. Dudniły w niej kroki uczniów, niektórych nieco zagubionych, i głośne rozmowy oraz śmiechy. Szybko odnalazłam Natashę i Draco po tym, jak odeszłam od nich na chwilę, by jeszcze raz podziękować Potterowi za prezent. Oczywiście już na początku rozmowy poczułam gorąco na twarzy, jednak zniosłam to z gracją.
Wraz z moimi przyjaciółmi ruszyliśmy po kamiennej posadzce w stronę Wielkiej Sali. Już na wejściu rozdzieliliśmy się jak co roku - oni ruszyli w stronę stołu Slytherinu, a ja poszłam na swoje stałe miejsce przy stole Ravenclaw. Czarne sklepienie sali tamtego wieczoru było bezgwiezdne, a nad stołami unosiły się przepiękne świece z płomieniami w różnych kolorach. Czasem ze ścian wyłaniały się półprzezroczyste duchy, chcące przywitać się zarówno z nowymi, jak i starszymi uczniami. Rozejrzałam się po stołach. Ron, Hermiona i Harry siedzieli ewidentnie wyalienowani - inni Gryfoni zajęli miejsca w pewnej odległości od nich, jakby mieli rozprzestrzeniać jakąś zarazę czy coś w tym stylu.
Mój wzrok powędrował w stronę stołu nauczycieli, głównie po to, by zobaczyć nowego nauczyciela lub nauczycielkę Obrony Przed Czarną Magią. Najpierw zobaczyłam dyrektora szkoły, Dumbledore'a, siedzącego na pozłacanym fotelu, który wedle mnie raczej przypominał tron. Pochylał głowę w stronę kobiety, której nie znałam. 'Bingo', pomyślałam.
Kobieta ta nie wyglądała jednak jak żaden z poprzednich nauczycieli OPCMu. Bardziej przypominała mi starą pannę niż nauczycielkę tego dosyć niebezpiecznego przedmiotu. Była bardzo przy kości z krótkimi, brązowymi włosami, na których widać już było siwe pasemka. Jej twarz przywodziła na myśl skojarzenie trochę fałszywie uśmiechniętej żaby. Na głowie miała mały, różowy beret, który wprost idealnie pasował do jej szaty. Skrzywiłam się, nie mogąc znieść takiej ilości jaskrawego różu. Spojrzałam w stronę Slytherinu. Natasha jakby przyciągnęła mój wzrok, po czym wskazała brodą na beztrosko rozmawiającą z dyrektorem i wykonała gest wymiotów. Zaśmiałam się cicho i pokiwałam do niej głową.
W tej chwili do sali z zwyczajową dla siebie gracją weszła McGonnagall z sznurkiem przerażonych jedenastolatków za nią. Tiara Przedziału na stołku w centrum sali zaczęła śpiewać o przyjaźni, braterstwie i innych pierdołach. Po jej występie, jak zwykle, wybuchły brawa, jednak tym razem towarzyszyły im również krytyczne pomruki. Po tym profesor McGonnagall przystąpiła do wywoływania uczniów, czemu towarzyszyło dużo oklasków.
Dumbledore wstał ze swojego miejsca i uśmiechnął się pokrzepiająco do nowych uczniów. Rozchylił ramiona i spojrzał na resztę nastolatków.
- Witajcie - jego głos, jak co roku, rozgrzmiał po sali. - Witam zarówno nowych, jak i starych uczniów. Bardzo cieszę się, że rozpoczynamy kolejny rok w Hogwarcie razem. Rozpocznijmy ten piękny wieczór ucztą przygotowaną przez niezawodne skrzaty domowe. Smacznego!
Usiadł przy stole, a Sala rozgrzmiała oklaskami. Przed nami pojawiło się jedzenie, za które od razu się zabrałam. Cisza zmieniła się w wesoły gwar rozmów wesołych uczniów i stukanie sztućcami o talerz. Po jakiś trzydziestu minutach, gdy napełniliśmy już swoje żołądki, Dumbledore wstał ponownie i zajął miejsce przy mównicy.
CZYTASZ
Angel Among Demons || H.J.Potter
Fanfiction"𝚃𝚘 𝚑𝚊𝚟𝚎 𝚋𝚎𝚎𝚗 𝚕𝚘𝚟𝚎𝚍 𝚜𝚘 𝚍𝚎𝚎𝚙𝚕𝚢, 𝚎𝚟𝚎𝚗 𝚝𝚑𝚘𝚞𝚐𝚑 𝚝𝚑𝚎 𝚙𝚎𝚛𝚜𝚘𝚗 𝚠𝚑𝚘 𝚕𝚘𝚟𝚎𝚍 𝚞𝚜 𝚒𝚜 𝚐𝚘𝚗𝚎, 𝚠𝚒𝚕𝚕 𝚐𝚒𝚟𝚎 𝚞𝚜 𝚜𝚘𝚖𝚎 𝚙𝚛𝚘𝚝𝚎𝚌𝚝𝚒𝚘𝚗 𝚏𝚘𝚛𝚎𝚟𝚎𝚛" ~ 𝙰.𝙿.𝚆.𝙱.𝙳𝚞𝚖𝚋𝚕𝚎𝚍𝚘𝚛𝚎 𝕃𝕆𝕍𝔼 ⁿᵒ...