- Hej, Solette, możemy porozmawiać? - spytał Harry po kolacji, gdy podszedł do mnie i Natashy przed Wielką Salą. Kiwnęłam głową, a Nat spojrzała na mnie porozumiewawczo i poszła w swoją stronę.
Od mojego wyznania w liście minęły dwa miesiące - zbliżały się walentynki, a Natasha uznała, że to idealny okres w roku, by namawiać mnie na szczerość z Potterem. Prawda była taka, że bardzo się bałam. Czasem moje uczucia po prostu mnie przytłaczały, na przykład gdy na meczu quidditcha, gdzie czasem asystowałam pani Pomfrey, widziałam męską sylwetkę w stroju Gryffindoru spadającą powoli na ziemię. Prawie dostałam wtedy ataku paniki, uspokoił mnie głos Lee Jordana opisującego manewry Pottera. Dodatkowo moje myśli krążyły wokół zbliżającego się konfliktu - byłam pewna, że z powrotu Voldemorta nie wyniknie nic dobrego. Nie chciałam nazywać swoich uczuć w stosunku do okularnika, by nie robić z nich niczego poważnego. Gdybym była w innej sytuacji, poszłabym do Draco lub Blaise'a, by zapytać ich o radę, przytulić się lub napić czegoś. Prawda była taka, że bałam się ich reakcji na to, że łączyło mnie coś z Potterem.
- Jasne - uśmiechnęłam się delikatnie i spróbowałam odpędzić od siebie myśli, które, jakby chciały zrobić mi na złość, trzymały się mocno mojego umysłu.
- Wiesz, zbliżają się walentynki i pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś razem wyjść. Słyszałem, że otworzyli świetną kawiarnię w Hogsmeade. Co ty na to? - spojrzał na mnie z nadzieją, gdy zaczęliśmy iść w stronę sali od zaklęć, w której miałam mieć następną lekcję.
- Jesteś mistrzem zaproszeń, wiesz? - zaśmiałam się cicho. - Jasne, że z tobą pójdę - spojrzałam na zegarek. - Ale teraz muszę już zmykać. Do zobaczenia! - powstrzymałam się od pocałowania go w policzek, gdy zobaczyłam w rogu korytarza Blaise'a i Draco. Pomachałam do nich entuzjastycznie i poszłam w ich stronę.
~*~
Kawiarnia, do której zaprosił mnie Harry, była urządzona w uroczym stylu. Królowały w niej błękit i pudrowy róż, a motywem przewodnim były pączki, kawa i ciastka, które były dosłownie wszędzie - już przed wejściem pączek tańczący z ciastkiem walca zapraszał do kawiarni, wywołując śmiech w przechodniach.
Na początku Harry mnie nie poznał - tamtego dnia postanowiłam poeksperymentować i z małą pomocą Natashy po raz pierwszy w życiu wyprostowałam włosy. Były trochę dłuższe i ładnie okalały moją twarz. Na początku wydawało mi się, że wyglądam dziwnie, jednak szybko się do tego przyzwyczaiłam. Do tego założyłam na siebie beżową sukienkę z wełny zrobioną w stylu swetra, grube rajstopy, czarne botki na obcasie i jasny płaszcz.
Kiedy weszliśmy do lokalu, uderzyło w nas ogromne ciepło płynące nie tylko z temperatury, ale również z uśmiechu właścicielki - uroczej starszej pani, która przywitała nas serdecznie i odprowadziła do małego stoliczka pod oknem. Złożyliśmy zamówienie - Harry wziął kawę z mlekiem i pączka z nadzieniem kajmakowym (jego ulubionym, jak się później dowiedziałam), a ja cappuccino i ciastka z nadzieniem wiśniowym.
Kiedy wzięłam pierwszy gryz ciastka, poczułam się jak w domu. Nie wiedziałam, jak to się stało, jednak byłam w stanie wyczuć zapach wypieków z kuchni i usłyszeć ulubioną piosenkę taty w radiu. To uczucie tak mnie uderzyło, że moje oczy napełniły się łzami. Kiedy podniosłam głowę, zauważyłam, że spojrzenie Harry'ego również było lekko zamglone i wypełniało je czyste szczęście. Złapałam go za rękę, co jakby wybudziło go z transu. Spojrzał na mnie z czułością i uśmiechnął się szeroko. Po chwili jednak jego uśmiech zniknął. Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale bał się to zrobić. Postanowiłam nie naciskać na niego i spróbować kawy, która, tym razem, przypomniała mi o świętach na Grimmauld Place.
CZYTASZ
Angel Among Demons || H.J.Potter
Fanfiction"𝚃𝚘 𝚑𝚊𝚟𝚎 𝚋𝚎𝚎𝚗 𝚕𝚘𝚟𝚎𝚍 𝚜𝚘 𝚍𝚎𝚎𝚙𝚕𝚢, 𝚎𝚟𝚎𝚗 𝚝𝚑𝚘𝚞𝚐𝚑 𝚝𝚑𝚎 𝚙𝚎𝚛𝚜𝚘𝚗 𝚠𝚑𝚘 𝚕𝚘𝚟𝚎𝚍 𝚞𝚜 𝚒𝚜 𝚐𝚘𝚗𝚎, 𝚠𝚒𝚕𝚕 𝚐𝚒𝚟𝚎 𝚞𝚜 𝚜𝚘𝚖𝚎 𝚙𝚛𝚘𝚝𝚎𝚌𝚝𝚒𝚘𝚗 𝚏𝚘𝚛𝚎𝚟𝚎𝚛" ~ 𝙰.𝙿.𝚆.𝙱.𝙳𝚞𝚖𝚋𝚕𝚎𝚍𝚘𝚛𝚎 𝕃𝕆𝕍𝔼 ⁿᵒ...