21.

14 0 0
                                    

- Widziałyście nowy dekret? - spytał Draco i usiadł między mną a Natashą. 

- Nie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 

- Mamy trzymać się od siebie z daleka. Dokładnie o osiem cali - wyjaśniła mi Nat i, jakby na przekór wszystkim, złapała blondyna za rękę.

- Jak ona niby będzie to sprawdzać? - zmarszczyłam brwi, a mój wzrok mimowolnie powędrował na stół Gryffindoru. Od razu zauważyłam przy nim okularnika, który czytał Proroka Codziennego i rozmawiał z Hermioną. Przeczesał włosy palcami i zaśmiał się, gdy dziewczyna uderzyła Rona gazetą w głowę. Przeraziłam się lekko, gdy zdałam sobie sprawę, że ja doskonale znałam ten śmiech. Wiedziałam, jak brzmiał - lekko, beztrosko, jakby to były jedyne momenty, podczas których mógł się zrelaksować. 

Wtedy jego wzrok spoczął na mnie. Był cholernie intensywny, jakbyśmy prowadzili jakąś bitwę na to, kto pierwszy wymięknie. Uśmiechnęłam się półgębkiem, na co on pomachał do mnie lekko ręką. Poczułam gorąco na policzkach i odwróciłam wzrok. Spojrzałam na Draco, który przyglądał mi się ze zmarszczonymi brwiami.

- Dlaczego robisz się czerwona jak pomidor na widok Pottera? - spytał podejrzliwie. Położyłam zimne dłonie na policzkach, by trochę się ogarnąć. 

- Nie robię się czerwona na widok Pottera - odparłam i zaśmiałam się cicho. - Gorzej się dzisiaj czuję i tyle. Chyba mam gorączkę. 

Natasha spojrzała na mnie z politowaniem, jednak Draco najwyraźniej usatysfakcjonowało moje kłamstwo, bo porzucił temat.

~*~

Od kilku tygodni Umbridge wizytowała nauczycieli na lekcjach, jakby nie miała nic lepszego do roboty, na przykład wysysania szczęścia z jakiś dzieci, czy coś. Widać było, że większość profesorów była co najmniej zirytowana jej ciągłymi pytaniami, i tak nic nie wnoszącymi do lekcji. 

Szczególnie widać było to u Snape'a, który stał na środku sali, patrząc na Umbridge. Kobieta krzątała się wokół jego cennych składników na eliksiry, zamkniętych szczelnie w szafkach. 

Byłam pewna, że gdyby wzrok mógł zabijać, nowa nauczycielka Obrony Przed Czarną Magią znajdowałaby się już dawno w jądrze ziemi.

- Dzisiaj popracujemy nad eliksirem dodającym wigoru. Tu są wasze mikstury z zeszłego tygodnia, instrukcje macie na tablicy.

Mój partner skupiał się bardziej na notującej wszystko Umbridge, niż na eliksirze. W końcu, gdy chciał dodać do wywaru sok z granatu zamiast krwi z salamandry, nie wytrzymałam. Złapałam go mocno za nadgarstek zanim zdążył wlać cokolwiek do kociołka. Zignorowałam ciepło na moich zimnych dłoniach i dreszcz, który mnie przeszedł, i odsunęłam jego rękę od eliksiru. 

- Skup się - syknęłam. 

- Przepraszam - odpowiedział i wlał do kociołka odpowiedni składnik. 

W tym momencie Umbridge wstała z krzesełka, na którym usiadła wcześniej, i ruszyła w stronę biurka profesora Snape'a. Wiedziałam, że mogłam się pożegnać z jakąkolwiek uwagą Pottera, więc dodałam ostatni składnik i po prostu odpuściłam.

- Oho, widzę, że klasa osiągnęła dosyć zaawansowany poziom - powiedziała wesoło. - Chociaż nie wydaje mi się, by rozsądnym było uczenie ich sporządzenia tego eliksiru. Myślę, że ministerstwo wolałoby usunąć ten punkt z programu - mruknęła do siebie i zapisała coś na podkładce. - Jak długo uczy pan w Hogwarcie?

- Czternaście lat - odparł nauczyciel z statycznym wyrazem twarzy.

- Wcześniej przymierzał się pan do obrony przed czarną magią, prawda? I został pan odrzucony?

Angel Among Demons || H.J.PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz