28.

10 0 0
                                    

Harry jeszcze spał, gdy Ron i Hermiona weszli do Skrzydła Szpitalnego. Zastali mnie trzymającą go za rękę i delikatnie głaszczącą kciukiem jego knykcie.Gesty, które miały go uspokoić, w ogóle nie działały. Chłopak wyglądał jakby był uwięziony w śnie - szamotał się, próbował coś mówić i wierzgał nogami. Nie przestał nawet po podaniu eliksiru uspokajającego.

- Jest z nim źle? - spytała Hermiona bez ogródek i usiadła po drugiej stronie łóżka Pottera. Ron stał obok niej i patrzył na mnie wyczekująco. Wzruszyłam ramionami.

- Nie mam pojęcia - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Pani Pomfrey mówiła, że zanim zemdlał mówił, że boli go blizna. Zdarzało się już coś takiego?

- Wiele razy - odpowiedział Ron. - To zdarza się zwykle przy koszmarach z... no wiesz, Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Ponoć Dumbledore załatwił mu lekcje z oklumencji ze Snapem, ale wiesz jaki on jest. Harry jest strasznie uparty, szczególnie jeżeli chodzi o nienawiść do Nietoperza. Skończyło się na tym, że Snape go wywalił. Z tego, co wiem to teraz Sama Wiesz Kto może swobodnie wchodzić i wychodzić z jego snów. 

- Musimy go obudzić - wysapałam. Ron tylko pokręcił głową. 

- Nie da się. Sam musi się obudzić. 

Na szczęście cała robota została wykonana za nas - poczułam nagłe szarpnięcie ręką i zobaczyłam, że Harry zerwał się z łóżka. Oszołomiona siedziałam w miejscu, tak samo Ron i Hermiona. 

- A co ty wyrabiasz? - spytałam, gdy chłopak zaczął iść szybko w stronę wyjścia. On tylko się odwrócił i machnął ręką, żebyśmy zanim poszli. Krzyknęłam do pani Pomfrey, że wychodzimy, na co ta, lekko sceptycznie, wyraziła zgodę. 

- Voldemort dopadł Syriusza - oznajmił szybko, gdy wyszliśmy ze Skrzydła Szpitalnego. Zmarszczyłam brwi.

- Skąd to wiesz? - spytała sceptycznie Hermiona.

- Widziałem to - odparł z naciskiem. - Kiedy zemdlałem. On... chce go wykorzystać - jego głos drżał, tak samo jak kolana. Dotknęłam jego ramienia i doprowadziłam do ławki, na której pomogłam mu usiąść. - Są w Departamencie Tajemnic. Cały czas mówi, że Syriusz jest mu do czegoś potrzebny. Dzięki niemu ma coś dostać... coś, czego nie dostał ostatnim razem. On chce go zabić!

- Momencik. Chce dostać coś, czego nie miał ostatnim razem? - Harry kiwnął głową, więc kontynuowałam. - Przecież on chce cię zgładzić od kiedy się urodziłeś. Skąd wiesz, że nie chodzi o ciebie? Może on nie torturuje Syriusza tylko... ciebie? Może chce, żebyś przyszedł w dane miejsce i pomógł mu osiągnąć jakiś cel?

- Ona ma rację - przytaknęła Hermiona. - Nie możemy dostać się do Ministerstwa ot, tak. Masz pewność, że Sam Wiesz Kto torturuje Syriusza?

- Nie. Ale nie chcę ryzykować. On jest jedyną rodziną, która mi pozostała. Uratuję go, z wami lub bez was - wstał z ławki. 

- Kto powiedział, że ci nie pomożemy? - wtrącił niespodziewanie Ron. - No co? Jesteśmy jego przyjaciółmi. 

- To jest totalnie bez sensu - odpowiedziała Hermiona. 

- Ale i tak to zrobimy. Lepiej, żeby Harry miał kogoś, kto go ewentualnie ogarnie - oznajmiłam i również wstałam z ławki. 

~*~

- Jak tak właściwie zamierzamy dostać się do Ministerstwa? - spytałam, unosząc brew. 

- Proszkiem Fiuu? - zaproponował Harry.

- Kominki są zamknięte - odparowała Hermiona. 

- Wszystkie poza jednym - powiedział Ron. Zgodnie spojrzeliśmy w stronę drzwi do gabinetu Umbridge. Gabinetu, w którym większość z nas przeżyła istne piekło. - Ja i Solette możemy odwrócić jej uwagę. Wy spróbujcie ogarnąć nasz środek transportu.

Angel Among Demons || H.J.PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz