Luis usiadł obok mnie w Wielkiej Sali. Stało się to ostatnio naszą tradycją - on siadał obok mnie i opowiadaliśmy sobie wzajemnie o ostatnio przeczytanych książkach oraz naszych kulturach. Tamtego dnia, tydzień po przyjeździe reprezentantów innych szkół, Dumbledore postanowił przedstawić nam niezależnego sędziego, o którym mówił na początku roku.

Barty Crouch, po krótkim przypomnieniu zasad, usiadł przy stole nauczycieli. Dumbledore wstał ze swojego fotela i podszedł do mównicy. W sali zapanowała głucha cisza - każdy chciał usłyszeć, co dyrektor miał do powiedzenia. 

- Jak wszyscy doskonale wiecie, w turnieju rywalizuje ze sobą trójka zawodników, po jednym z każdej szkoły. Wszyscy będą oceniani stosownie do sposobu wykonania zadania. Ten, kto otrzyma najwięcej punktów, wygrywa i zdobywa Puchar Turnieju Trójmagicznego - przerwał na chwilę, by wziąć oddech. - Reprezentanci szkół zostaną wybrani przez Czarę Ognia. 

Stuknął trzykrotnie w toporną skrzynkę, a jej wieko otworzyło się powoli. Wsadził ręce do środka i wyciągnął ogromną drewnianą czarę. Postawił ją na schodach. Z brzegów czary buchnęły roztańczone biało - niebieskie płomienie.

- Każdy, kto pragnie zgłosić się do turnieju, musi napisać czytelnie swoje imię, nazwisko i nazwę szkoły na kawałku pergaminu, a następnie wrzucić go do czary. Jutro, w Noc Duchów, czara wybierze trzech reprezentantów. Aby ustrzec przed pokusą osoby niepełnoletnie, muszę was poinformować, że wokół czary narysuję linię wieku, która nie przepuści przez siebie nikogo poniżej siedemnastego roku życia. Oczywiście chyba nie muszę mówić, że wrzucenie nazwiska do czary jest równoznaczne z podpisaniem swego rodzaju kontraktu, z którego nie będzie można się wycofać, więc dobrze wam radzę, przemyślcie dobrze swoją decyzję. Cóż, robi się już późno. Pora iść do łóżek. Dobranoc wszystkim! - po słowach dyrektora uczniowie gwałtownie wstali z miejsc i, w ogromnym zgiełku,udali się do swoich dormitoriów. 

- Będziesz wrzucał swoje nazwisko? - zapytałam Luisa po drodze do wieży Ravenclaw. 

- Raczej nie. Turnieje nie są dla mnie - wzruszył ramionami. - Wolę raczej gotować. Kiedyś jak będziesz we Francji musisz do mnie wpaść. Moi znajomi mówią, że robię świetną salade de chevre chaud i  creme brulee.

- Salade de co? - zapytałam skonfundowana, na co Luis zaśmiał się cicho.

- salade de chevre chaud - powtórzył. - Sałatka z kozim serem.

- Na pewno kiedyś spróbuję - zapewniłam i uśmiechnęłam się do blondyna, który zaczął mówić o tradycyjnej kuchni francuskiej. Nagle ktoś potrącił go ramieniem. Zirytowana spojrzałam na oddalającą się sylwetkę Pottera, który ostatnio patrzył na mnie jakbym zabiła mu rodzinę. 

- Hej, Potter, rozumiem, że masz lepsze rzeczy do roboty, ale nie jesteś w tym zamku sam. Poza tym należałoby się jakieś przepraszam! - krzyknęłam za nim i zaczęłam iść w jego stronę. Świeczka obok niego nagle się zapaliła. Próbowałam wmówić sobie, że to wcale nie była wina moich niekontrolowanych mocy, że to tylko magia działająca w zamku. Chłopak odwrócił się do nas i posłał Luisowi, który złapał mnie lekko za ramię, mordercze spojrzenie. 

- Przestań, Solette, nic nie szkodzi - szepnął do mnie mój znajomy. Posłałam Potterowi jeszcze jedno spojrzenie i ruszyłam w stronę Pokoju Wspólnego Ravenclaw.

~*~

Wieczorem w Noc Duchów uczniowie zebrali się w grupki i usiedli na ławkach. Ja zajęłam miejsce obok Natashy, ubranej w ramoneskę, pod którą miała czarny golf, i zgniłozielone szorty z rajstopami pod spodem, i Draco, który miał na sobie szmaragdową koszulę, z rozpiętymi trzema guzikami na górze, i czarne spodnie. 

Angel Among Demons || H.J.PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz