Po raz kolejny ta sama historia. Rozmowa, "skontaktujemy się z panią", a potem cisza. Boże, na co ja w ogóle liczyłam? Że dostanę jakąś dobrą robotę bez znajomości? Sama nie wiem, może miałam zbyt wygórowane oczekiwania, ale czy to źle, że nie chciałam stać na zmywaku, albo na kasie w spożywczaku? Zrezygnowana wróciłam do domu autobusem. Akurat w sam środek kłótni mamy z Georginą. Z tego, co zrozumiałam, chodziło coś o szkołę, a dokładniej o wychowanie fizyczne i jej niechęć do tego przedmiotu. No cóż, to akurat było u nas rodzinne. Nie chcąc się mieszać po prostu umknęłam na górę. Zeszłam dopiero wtedy, kiedy usłyszałam, że przyjechał Jim. W zasadzie, to wujek Jim, czyli młodszy brat mamy. Jest starszy ode mnie dziesięć lat, więc mówię mu po imieniu. Mam z nim lepsze relacje niż z własnym bratem.
- Cześć, Jimmy. - Klepnęłam mężczyznę siedzącego przy stole w plecy, a potem podeszłam do lodówki.
- Cześć, Crystal. Jak poszukiwania roboty? - zagadnął, ale widząc moją minę odpuścił. - Powiedz mi, co robisz w piątek wieczorem?
- W ten piątek?
- No w ten - potwierdził. - Pojutrze.
Planowałam rozsiąść się z lodami przed laptopem i zacząć oglądać "The Flash", bo ponoć całkiem fajny serial. Nie chciałam jednak wyjść przed Jimem na totalnego aspołeczniaka.
- Raczej nic, czemu? - Wzięłam jabłko z szafki i zaczęłam gryźć.
- Hmm, może pójdziesz ze mną na kolację? - zaproponował. - I z moją przyjaciółką.
- A co, przyzwoitki potrzebujesz? - parsknęłam śmiechem, o mało nie opluwając go kawałkami owocu.
- No nie do końca. Lou przyjdzie ze swoim znajomym - odpowiedział, szczerząc się jak głupi do sera. Od razu wiedziałam, co wykombinował. Podwójna randka, w dodatku w ciemno.
- Zapomnij - prychnęłam, wstając z krzesła i przeszłam do salonu.
- No weź, Crystal! Nie rób mi tego. Ledwie ją namówiłem na ten piątek. Już się umówiła z tym swoim przyjacielem i nie mogła odwołać, bo spławiłaby go kolejny raz, więc zaproponowałem, żeby wzięła i jego, a ja też kogoś przyprowadzę.
- Czekaj. Ona spotyka się z tobą i jeszcze z kimś? - zdziwiłam się. Nie myślałam, że wujaszek jest okej z takimi sprawami.
- Nie. Tamten chłopak to naprawdę tylko jej kumpel. Jest jakoś w twoim wieku. No weź! Proszę! Posiedzicie z nami trochę, a potem się zmyjecie zostawiając mnie i Lou samych.
- Ale jeśli okaże się, że to jakiś pasztet albo nerd, albo jedno i drugie, wychodzę stamtąd.
- Sam cię stamtąd wyprowadzę. - Wyszczerzył się, po czym przyciągnął mnie do siebie, zaciskając ramię wokół mojej szyi i potargał mi włosy.
- Mamoooo! - zawyłam. - Wujek mnie krzywdzi!
- Ja ci, kurwa, wujka dam!
- James! Słownik! - warknęła mama, wchodząc do pokoju i zdzieliła brata gazetą w głowę.
Wujek Jim na gifie u góry.
A tak w ogóle, to wiecie, że możecie komentować, co nie? Ja się nie obrażę, ani nic w tym stylu, jak napiszecie czy Wam się podoba czy nie ;). W sumie, to fajnie byłoby wiedzieć, co o tym sądzicie, więc ten... Nie krępujcie się, Koty xx
![](https://img.wattpad.com/cover/32101642-288-k15329.jpg)
CZYTASZ
I don't do relationships [h.s.] [zakończone]
Fanfic-Jeśli liczysz na coś więcej, to lepiej od razu daj sobie spokój, Harry. -Dlaczego? -Ponieważ ja nie bawię się w związki. 21.02.2015r. - 20.05.2015r.