~Part 49~

7.8K 464 29
                                    

Ponad połowa koncertu była już za nami, a nic z związku z naszymi fałszywymi oświadczynami się nie działo. Jednak było to ostatnie, o czym teraz myślałam. Teraz byłam pogrążona w muzyce i śpiewie. Byłam też trochę zirytowana, ponieważ dwóch dosyć wysokich gości wylądowało przed nami, przez co miałam ograniczone pole widzenia. Ciągle stawałam na palcach, podtrzymując się Harry'ego, by mieć szansę na zobaczenie tego, co dzieje się na scenie.

- Pomogę ci - powiedział w końcu Harry i ukucnął. Początkowo nie wiedziałam, o co mu chodzi, ale po chwili zorientowałam się, co robi. Chciał mnie wziąć na swoje barki.

- Harry, nie! Spieprzę się i połamię! - protestowałam, ale on już się podnosił, z głową między moimi udami. Poczułam, jak moje stopy odrywają się od ziemi i pisnęłam, jednak mój krzyk został zagłuszony przez dźwięki muzyki. Harry złapał mnie za jedną rękę, drugą chwyciłam jakiegoś przypadkowego mężczyznę obok. Ten jedynie uśmiechnął się i pomógł temu idiocie pode mną podnieść się, jednocześnie asekurując mnie. Podziękowałam mu uśmiechem i kiedy trochę się ustabilizowałam, puściłam go. Przez pierwszą minutę byłam spięta i bałam się wykonać jakikolwiek ruch, ale kiedy już nabrałam pewności, puściłam Harry'ego i machałam rękami razem z tłumem.

- Jesteście naprawdę wspaniali! - zawołał Dan, wokalista zespołu, po skończeniu kolejnej piosenki. - Śpiewacie fantastycznie, dzięki. - Rozejrzał się po sali i zatrzymał wzrok na mnie. - Hej, dobrze się bawisz? - zapytał wskazując na mnie. Serce zaczęło bić mi szybciej. Energicznie pokiwałam głową, wystawiając oba kciuki do góry. - To dobrze. Cieszy nas to. A jak twój chłopak? - W odpowiedzi Harry włożył palce do ust i zagwizdał głośno. - To chyba dobrze, prawda? - zaśmiał się. - Podejdźcie tu bliżej, jest sporo miejsca. Będziecie się mogli swobodniej bawić i nikt nie będzie niczego zasłaniał. No dalej, przepuście ich.

Ludzie zaczęli się rozsuwać, kiedy Harry szedł w stronę sceny. Czułam się trochę niezręcznie, gdy wszyscy na nas patrzyli.

- Pożyczysz mi ją na chwilę? - zwrócił się wokalista do Stylesa, kiedy staliśmy już pod samą scenę i wyciągnął do mnie rękę. Harry pochylił się tak, bym stopami dotknęła podłoża sceny, a Dan złapał mnie za rękę i wciągnął na nią. Czułam, że nogi trzęsą mi się jak galareta. Wokalista stanął naprzeciw mnie i zaczął ze mną rozmawiać, jakbyśmy byli dwójką zwykłych ludzi, którzy przypadkiem spotkali się na ulicy. Pytał jak się mam, o moje imię, o to jak długo jestem z Harrym, a ja starałam się opanować drżenie głosu, kiedy do niego mówiłam.

- Więc jesteście teraz na randce?

- Właściwie, to mój prezent urodzinowy - odpowiedziałam, spoglądając nerwowo na Harry'ego, który przyglądał mi się rozbawiony.

- Podoba ci się?

- Co za pytanie. Pewnie, że tak!

- Cóż, to dobrze, bo jestem pewien, że ten koncert zostanie ci w pamięci na długo - zaśmiał się, a potem pochylił się do Harry'ego, podając mu swój mikrofon.

- Cześć, Myszko. - Uśmiechnął się, a ja miałam ochotę odpowiedzieć mu Kermitem, jednak ugryzłam się w język. Byłam ciekawa tego, jak odegra swoją rolę i ciężko było mi w te chwili powstrzymać śmiech, więc po prostu mu pomachałam. - Cholera... Miałem przygotowaną całą mowę, ale w tej chwili mam w głowie totalną pustkę. Zdaje się, że będę musiał po prostu improwizować. Ale okej... - odchrząknął, a mi przez głowę przebiegła myśl, że jest naprawdę dobrym aktorem. - Może zacznę od tego, że odkąd się poznaliśmy wiedziałem, że to będzie coś wyjątkowego. To, jak rozmawialiśmy i jak śmialiśmy się w swoim towarzystwie... To nie było takie same, jak z innymi. Wiedziałem, że nigdy nie zaufam nikomu tak, jak ufam tobie, Crys. Myślę, że większość ludzi poszukuje przez całe życie tego, co my już znaleźliśmy. Pewnie zastanawiasz się teraz, czemu tak się plączę i bredzę od rzeczy. A chodzi mi o to, Crys, że cię kocham i chcę ci zadać jedno, bardzo ważne pytanie. - Położył mikrofon na scenie, po czym sam się na nią wdrapał i uklęknął przede mną, biorąc moją dłoń w swoją. Cała nasza widownia zaczęła gwizdać i wiwatować, a ja zakryłam twarz dłonią, nie wierząc w to, że my naprawdę odstawiamy tą całą szopkę. Harry pocałował moją dłoń, którą trzymał w swojej, więc zabrałam drugą sprzed oczu i spojrzałam na niego. - Crystal, wyjdziesz za mnie? - zapytał w końcu, a ja parsknęłam śmiechem.

- Tak. - Jedynie tyle zdołałam z siebie wydusić przez śmiech, ale to wystarczyło. Harry wstał i przytulił mnie mocno. Ja schowałam twarz w jego ramieniu, a on w mojej szyi. - Chyba nieźle poszło - skomentowałam cicho.

- Mówiłem, że umiem improwizować.

- Nie da się ukryć - zaśmiałam się i odsunęłam. Złapał moją lewą dłoń i wsunął na odpowiedni palec pierścionek. Jeszcze raz go przytuliłam, na krótko przyciskając swoje usta do jego.

Potem podeszli do nas wszyscy członkowie zespołu, gratulując, ściskając i obcałowując mnie. Obiecali nam, że spotkamy się na afterparty i zeszliśmy ze sceny, zostając w pierwszym rzędzie. Ludzie wokół nas również zaczęli nam gratulować. Szybko jednak to zespół ponownie stanął w centrum uwagi, gdy zaczęli grać On Top of the World.

- If you love somebody better tell them while they're here. - Pierwsze słowa piosenki Dan wyśpiewał prosto do nas, a potem przebiegł na druga stronę sceny, chcąc rozruszać całą widownię. Harry znowu obejmował mnie od tyłu i razem bujaliśmy się w rytm muzyki, rozdzielając się tylko na refren, w trakcie którego skakaliśmy razem z całą widownia i zespołem.

- Jedno mnie dręczy - powiedział, kiedy ponownie mnie objął. - To miał być zaręczynowy pocałunek?

- Nie przeginaj... - szturchnęłam go łokciem w żebra.

- Tylko mówię. Powinniśmy być bardziej wiarygodni - westchnął i się wyprostował. Podniosłam głowę, odwracając ją lekko, by na niego spojrzeć. Ruszał delikatnie głową na boki z lekkim uśmiechem na ustach i świecącymi oczami. Nie wiem, czy było to spowodowane jego słowami, piwem, które wypiłam przed samym koncertem, czy może nadmiarem emocji, które we mnie buzowały. Tak, czy inaczej obróciłam się w jego ramionach, objęłam jego twarz dłońmi, przyciągnęłam do siebie i pocałowałam. Początkowe zaskoczenie z jego strony szybko umknęło i już po chwili poruszał swoimi ustami przy moich, chwytając mnie za biodra i przyciągając do siebie mocniej. To był naprawdę przyjemny pocałunek. Wiedziałam, że jeśli szybko go nie przerwę, spodoba mi się za bardzo. Dlatego powoli zjechałam dłońmi na jego szyję, a potem na klatkę piersiową i delikatnie od siebie odepchnęłam. Miałam wrażenie, że był zawiedziony takim obrotem wydarzeń, ale uśmiechał się.

- Wystarczająco wiarygodnie?

Zaśmiał się tylko i obrócił mnie plecami do siebie, przyciskając mnie do swojego torsu.

I'm on top of the world.


Tak sobie pomyślałam, że skoro mój wieczór skończył się w sposób mało ciekawy, może chociaż troszkę poprawię Wasz, wstawiając nowy rozdział :) Nie wiem, czy mi się udało, czy nie, ale tak sobie będę wmawiać i poprawiać nastrój, o.

Jak zwykle czekam na Wasze komentarze i reakcje. Mam nadzieję, że oświadczyny nie zawiodły oczekiwań ;)

Udanego długiego weekendu, Koty moje kochane xx

I don't do relationships [h.s.]  [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz