Mimo kilu zgrzytów i średnio jednej kłótni na tydzień (a także nadal nieprzeprowadzonej rozmowy, którą obiecałam Phoebe), mieszkało mi się z Harrym bardzo dobrze. Trochę się obawiałam, że być może nie wyjdzie nam to na zdrowie i się znienawidzimy, ale szczerze mówiąc miałam wrażenie, że zbliżyliśmy się jeszcze bardziej. Holly nawet zaczęła się obawiać, że Harry zajmie jej miejsce jako mój BFF. Co to, to nie. Styles jest beznadziejnym doradcą na zakupach...
Leżałam rozwalona na kanapie przed telewizorem, oglądając jakiś mało ambitny tasiemiec, kiedy klucze zabrzęczały w zamku. Chwilę później drzwi się otworzyły, a ja wstałam, bo będąc wspaniałomyślną, zamierzałam podgrzać Harry'emu obiad, który wcześniej zrobiłam. Swoją drogą, gdyby wrócił zaraz po pracy, załapał by się na świeże i jeszcze ciepłe jedzenie.
- Nie robię ci więcej obiadu, skoro nawet nie masz przyzwoitości, żeby powiadomić mnie, że wrócisz później - powiedziałam słysząc, jak drzwi za nim się zamykają.
- Sorry, kochanie, ale chyba przegapiłem moment, kiedy się hajtnęliśmy i zostałem zobowiązany do zdawania ci relacji z miejsca mojego pobytu - odpowiedział z przekąsem, wyraźnie rozdrażniony. Chyba nie miał za sobą dobrego dnia, więc nie zamierzałam komentować jego zachowania, by jeszcze bardziej go nie podburzać. Odwróciłam się od kuchenki w stronę chłopaka, chcąc zapytać o powód jego kiepskiego humoru i zamarłam. Miał całe zapuchnięte, zasiniałe oko, a łuk brwiowy zaklejony był białym opatrunkiem.
- Rany boskie, Harry, co ci się stało? - Podeszłam do niego, biorąc jego twarz w dłonie. Stanęłam na palcach i przekręciłam jego głowę tak, by mieć lepszy widok na jego oko. Zaraz potem przeskanowałam wzrokiem całą jego sylwetkę, szukając jakichś innych obrażeń.
- Nie panikuj. - Odsunął mnie od siebie. - Nic mi nie jest - mruknął, kierując się do swojego pokoju.
- Poczekaj, za chwilę obiad będzie ciepły.
- Nie jestem głodny - odpowiedział tylko i zniknął za drzwiami. Prychnęłam pod nosem, zirytowana jego zachowaniem. Pogasiłam palniki i ruszyłam do swojego pokoju, gdzie zajęłam się czytaniem pierwszej książki, jaką złapałam z półki. Dopiero po godzinie postanowiłam wyściubić nos z pokoju, ale tylko po to, by zaparzyć sobie herbaty. Harry leżał na kanapie, oglądając powtórkę jakiegoś meczu. Spojrzał na mnie przelotnie, jednak ja nie zwracałam na niego uwagi i od razu skierowałam się do kuchni.
- Crystal? - Usłyszałam jego niepewny głos, ale postanowiłam go zignorować. - Crys? - jęknął, jakby był konający. Podeszłam do kanapy i stanęłam za oparciem. - Jesteś zła? - zapytał, ale nie zdążyłam odpowiedzieć, bo on dalej mówił. - Jesteś zła. Przepraszam. Wyżyłem się na tobie niepotrzebnie. Zachowałem się jak dupek.
- Zaczynasz mówić z sensem - stwierdziłam, krzyżując ręce na piersi.
- Chodź tutaj. - Poklepał miejsce między sobą, a oparciem kanapy, na którym przysiadłam. Spojrzałam na niego jak na kosmitę. - No chodź. Na chwilę. - Złapał mnie za przedramię i zaczął niemrawo ciągnąć w dół. W końcu uległam i zsunęłam się po oparciu w wąską przestrzeń wyznaczoną dla mnie.
- No jestem i co teraz? - zapytałam, kiedy on zaczął się wiercić, by ułożyć się wygodniej.
- Teraz nic. Leż - mruknął, przyciągając mnie do siebie w uścisku.
- Ciebie chyba słoń w głowę kopnął i ci się tam coś poprzestawiało. - Podniosłam się na łokciu, patrząc na niego jak na kosmitę. Westchnął przeciągle i otworzył oczy, spoglądając na mnie.
- Miałem naprawdę chujowy i ciężki dzień, na koniec którego musiałem spędzić dwie godziny w szpitalu, żeby zszyli mi brew, rozwaloną przez jednego z uczniów...
- Dostałeś od ucznia?! - zapytałam zszokowana. No jeszcze tego brakowało!
- Tak, ale przypadkiem. Próbowałem rozdzielić bójkę - wyjaśnił. - Ale wracając, miałem ciężki dzień i mam ochotę po prostu poleżeć w spokoju i...
- I zaznać trochę miłości? - zaśmiałam się, za co zgromił mnie spojrzeniem.
- Po prostu się przytulić. Możesz to dla mnie zrobić?
- Dla ciebie wszystko. - Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek, a potem położyłam się, przytulając do chłopaka.
A teraz wszyscy robimy zbiorowe awwwww :)
Rozdział miał być troszkę wcześniej, ale musiałam robić współlokatorowi za szofera od 5 rano i dopiero wróciłam do domu.
Teraz zmykam na uczelnię, a wieczorem prawdopodobnie wstawię jeszcze jeden.
Miłego dnia, Koty xx
![](https://img.wattpad.com/cover/32101642-288-k15329.jpg)
CZYTASZ
I don't do relationships [h.s.] [zakończone]
Fanfic-Jeśli liczysz na coś więcej, to lepiej od razu daj sobie spokój, Harry. -Dlaczego? -Ponieważ ja nie bawię się w związki. 21.02.2015r. - 20.05.2015r.