~Part 39~

7.7K 437 8
                                    

O szesnastej czterdzieści Gemma zwolniła mnie do domu. Wychodząc ze sklepu wybrałam numer Harry'ego, by poinformować go, że jestem już wolna.

- Tak? - Wysapał głos po drugiej stronie.

- Przeszkadzam?

- Nie, biegam właśnie. W zasadzie, to już kończę. Lecę pod prysznic i widzimy się za pół godziny, tak?

- Nie. Już skończyłam pracę.

- Och - westchnął. Słyszałam, że się zatrzymał. - Jestem akurat pod cukiernią. Wejdę i kupię coś dobrego. Ruszaj tyłek i spotkamy się w środku, a potem pójdziemy do mnie - powiedział, a chwilę później w słuchawce usłyszałam dzwonek, który zawsze rozbrzmiewał przy otwarciu drzwi kawiarni.

- Będę za dwie minuty.

- Czekać na ciebie z wyborem, czy zdasz się na mnie?

- Dobrze wiesz, co lubię najbardziej.

- Nutella, szarlotka i jagoda?

- Jak ty mnie dobrze znasz. - zaśmiałam się. - O, widzę cię! - powiedziałam, kiedy stojąc przy przejściu, widziałam postać przyjaciela przez duże okna w budynku po drugiej stronie ulicy. Chłopak odwrócił się i również mnie zauważył, machając do mnie. - Ugh, to zielone chyba nigdy się nie zaświeci - mruknęłam, narzekając na sygnalizację.

- Crystal... - Ton głosy Harry'ego zmienił się na mniej przyjemny. Spojrzałam na jego odległą postać. Przyglądał się komuś, kto chyba właśnie wszedł do cukierni. - Twój ojciec tu wszedł - powiedział ciszej, a mnie ścisnęło w żołądku. - Poznał mnie - dodał, a chwilę później mężczyzna do niego podszedł. Harry wyrwał sobie z uszu słuchawki, przez które mnie słyszał, ale ja nadal doskonale słyszałam jego. I ojca.

- Dzień dobry. Mogę z panem przez chwilę porozmawiać? - poprosił. Harry spojrzał na niego, a potem wyminął, podchodząc ku kasie.

- Nie mam czasu - odburknął. Z jakiegoś powodu ucieszyło mnie to, jak rozmawiał z moim ojcem.

- Proszę, chcę tylko zapytać o Crystal. - Ojciec podjął ponowną próbę rozmowy z moim przyjacielem, gdy ten już złożył zamówienie. Widząc zmianę sygnalizacji, przeszłam na drugą stronę, nie odrywając wzroku od tego, co dzieje się w cukierni.

- Ale ja nie chcę rozmawiać o niej z panem.

- Bardzo proszę, jestem jej ojcem.

- Och, czyżby? - prychnął z pogardą Harry. Chwilę później odebrał nasze zamówienie od starszej kobiety, zapłacił i skierował się w stronę wyjścia, niedaleko którego stałam. Ojciec podążył za nim, więc szybko udałam się za róg budynku, by mnie nie zauważył. Cały czas jednak ukradkiem obserwowałam sytuację. Harry wyszedł na zewnątrz, a ojciec zaraz za nim. Zatrzymał go, chwytając za ramię, które brunet od razu wyszarpnął, odwracając się ku starszemu mężczyźnie. Złość biła nawet z jego sylwetki.

- Wiem, że kilka lat temu zawaliłem na całej linii, ale chcę to naprawić! Widzę, że ci na niej zależy. Mnie też. Pomóż mi. Daj mi szansę...

- Zniszczyłeś ją do tego stopnia, że boi się zwykłego, zdrowego związku. - Pełen pogardy głos Harry'ego przerwał wypowiedź ojca. - Sam nie wiem, czy bardziej przeraża ją to, że ktoś mógłby odejść i zostawić ją zranioną tak, jak ty zrobiłeś to jej i jej rodzinie, czy tego, że to ona złamie komuś serce i przez to stanie się taka, jak ty. - Wypluł z siebie słowa niemal z nienawiścią. - Powiem jej, że chcesz się z nią skontaktować, ale nie liczyłbym na cud. A ty nie licz na to, że ci pomogę. Najchętniej przestawiłbym ci nos w drugą stronę. - Zakończył i odszedł od ojca w moim kierunku, wsuwając słuchawkę do ucha. - Crys, jesteś jeszcze? - zapytał, siląc się na spokojny ton.

- Tak. Stoję za rogiem - odpowiedziałam, opierając się plecami o ścianę. Odetchnęłam ciężko, jakbym brała osobisty udział w tej kłótni. Chwilę później Harry pojawił się obok mnie, więc zerwałam połączenie telefoniczne.

- Słyszałaś wszystko? - zapytał, chociaż już znał odpowiedź. Podejrzewam, że wszystko idealnie było wypisane na mojej twarzy. - Najchętniej złamałbym mu nos - warknął. Nie chciałam o tym rozmawiać i psuć humor sobie oraz jemu.

- Dzięki, Harry. - uśmiechnęłam się do niego. - Przytuliłabym cię, ale rozumiesz, śmierdzisz i te sprawy - dodałam rozbawiona. Pokręcił głową, ale widziałam w jego oczach rozbawienie.

- Chodź, Crys. - Pociągnął mnie za rękę w stronę swojego mieszkania. Jak tylko się w nim znaleźliśmy, chłopak poszedł pod prysznic, a ja rozgościłam się i zasiadłam przed telewizorem. Miałam ochotę skosztować którejś babeczki, ale postanowiłam zaczekać na niego. W końcu wyszedł z łazienki, przepasany jedynie ręcznikiem.

- Czy ty wstydu nie masz? - jęknęłam, wywracając oczami.

- Och, przecież wiem, że ci się podoba. - Poruszał zabawnie brwiami i skierował się do swojego pokoju. Zanim zniknął za drzwiami, po mieszkaniu rozległ się dzwonek, ogłaszając jakiegoś gościa. - Otworzysz? - poprosił, a kiedy się zgodziłam, zamknął się w pokoju. Podeszłam do drzwi wejściowych i pociągnęłam za klamkę.

- Co ty tu robisz? - zapytałam zaskoczona, kiedy po drugiej stronie zobaczyłam Louisa. On za to wyglądał nie tyle na zaskoczonego, co na zakłopotanego.

- Ja... Yyy... Chyba pomyliłem mieszkania - palnął i chciał odejść, ale zatrzymałam go, łapiąc za nadgarstek.

- Kto to, Crys? - Harry, już ubrany, wyszedł ze swojego pokoju. Odsunęłam się od drzwi, by mógł zobaczyć swojego gościa. Styles zrobił minę podobną do Lou. Bardzo zakłopotaną. Nie do końca wiedział, co ze sobą zrobić i niemal słyszałam trybiki pracujące w jego głosie.

- Czy ktoś mi wyjaśni, o co tu chodzi? Bo patrzycie się na siebie, jakbyście byli dawnymi kochankami. Albo co gorsza obecnymi i wasz sekret właśnie wyszedł na jaw.

- To chyba byłoby lepsze - mruknął pod nosem Harry. Sięgnął po jakieś pudełko, które leżało na półce pod stolikiem i podał je Louisowi.

- Dzięki. Lepiej już pójdę - powiedział Tomlinson, rzucając drugiemu chłopakowi współczujące spojrzenie i zniknął. Zamknęłam drzwi, wyczekująco wpatrując się w Harry'ego.


Na dobranoc daję nowy rozdział. I w podzięce za zajrzenie na damaged goods. A kto jeszcze nie wie, o co chodzi, to zapraszam do wcześniejszej notki i w link zewnętrzny.

Dobranoc, Koty xx

I don't do relationships [h.s.]  [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz