- Wiesz, mówiłaś mi kiedyś, że nie byłabyś dobra w związkach, ale jak do tej pory odnoszę zupełnie odmienne wrażenie. Byłabyś w tym wręcz idealna - stwierdził, po raz kolejny zakłócając mi oglądanie filmu.
- Co masz na myśli? - Nie odrywając wzroku od ekranu telewizora sięgnęłam po kolejną garść popcornu.
- W ciągu ostatniej godziny radziłaś sobie fantastycznie z rozstawianiem mnie po kątach, a teraz wymusiłaś na mnie oglądanie filmu, kiedy leci mecz. Dla mnie to brzmi jak typowe zachowanie dziewczyny.
- Hej, to ty wysłałeś mojej mamie smsa, że nie wracam na noc do domu - przypomniałam mu. - Gdzieś się muszę podziać.
- Ale...
- Cicho! Nie przeszkadzaj! - Uderzyłam go gdzieś w klatkę piersiową, ponieważ właśnie zbliżała się końcówka, mój ulubiony moment. Podciągnęłam nogi na kanapę i objęłam je ramionami. Czułam, że uśmiecham się jak nienormalna, kiedy Johnny Depp wrócił, by naprawić drzwi czekoladziarni. Czułam też, że Harry mi się przygląda. - Wiem, że od mojej urody ciężko oderwać wzrok, ale hamuj się trochę, Styles.
- Po prostu nie mogę cię rozgryźć. - Przekręcił się tak, że twarzą zwrócony był w moją stronę. - Z jednej strony upierasz się, że nie wierzysz w miłość, ale uśmiechasz się na widok jakiejkolwiek zakochanej pary, szczęśliwego zakończenia. - Zaczął swoją gadkę.
- To fikcja, Harry i doskonale zdaję sobie z tego sprawę.
- Takie rzeczy zdarzają się też w prawdziwym życiu. - Próbował mnie przekonać.
- Komu? - prychnęłam rozgoryczona. - Mojej mamie? Czy twoim rodzicom, którzy są po rozwodzie?
- Na przykład moim dziadkom, którzy przeżyli w szczęśliwym małżeństwie ponad pięćdziesiąt lat. Nie twierdzę, że każdy związek się udaje i że każde małżeństwo rozdziela dopiero śmierć, ale takie rzeczy też się zdarzają.
- Sorry, Harry, ale wybrałeś naprawdę chujowy dzień na próbę przekonania mnie do swoich racji.
- Czyli nie twierdzisz, że nie mam na to szans? - Nie krył zadowolenia.
- Łódź się... - mruknęłam, zerując piwo. Ktoś zapukał do drzwi, więc Harry zabrał puste butelki po naszych piwach i wstał. Odstawił szkło na blat w kuchni i otworzył drzwi.
- Siema Styles, przekoczujemy u ciebie kilka dni.
Zayn i Liam wpadli do mieszkania, rzucając swoje torby na podłogę.
- Bo?
- Grzanie nam padło - wyjaśnił Liam, odwieszając swoją kurtkę na wieszak przy drzwiach.
- Nawet u mnie w pokoju jest wypizd - dodał Zayn, otwierając lodówkę i wyciągnął z niej trzy butelki piwa.
- Weź cztery - powiedział Harry. Dopiero teraz chłopaki rozejrzeli się po pomieszczeniu.
- Cześć, chłopcy. - Pomachałam im. Zayn z Liamem spojrzeli na siebie, a potem na Harry'ego.
- Przeszkodziliśmy w czymś? - zapytał Malik, otwierając piwa. Lokaty już miał odpowiedzieć coś z oburzeniem, ale go wyprzedziłam.
- Nie, Czekolada akurat się skończyła.
- Babiejesz, Styles. - Liam klepnął przyjaciela i zajął miejsce obok mnie. - Jak leci?
- Zaklepuję gościnny, więc czeka cię z Zaynem długa noc na tej kanapie. - Poklepałam mebel, który zajmowaliśmy.
- Nie pierwsza i nie ostatnia - zaśmiał się Payne. Tego się nie spodziewałam. - Zayn, podaj piwo - rzucił w stronę bruneta. Po chwili chłopak pojawił się obok nas, stawiając na stoliku cztery butelki, a potem zdzielił w głowę Liama.
- Nie jestem twoim kelnerem. - Usiadł obok niego, przystawiając do ust butelkę z piwem. Spojrzałam zaskoczona na bruneta. Wyraźnie był nie w humorze.
- Pokłócili się z Phoebe - wyjaśnił Liam.
- Ach, więc dlatego przypomniałeś sobie o mnie - zażartował Harry, czym tylko dodatkowo rozzłościł Zayna. Przez chwilę atmosfera była lekko napięta, ale ostatecznie wszystko się uspokoiło i rozsiedliśmy się na kanapie, oglądając najnowszego Thora.
Z trudem wytrwałam do końca. Od razu, jak pojawiły się napisy końcowe oznajmiłam, że dla mnie już czas na sen. Ostatecznie oddałam pokój gościnny i zgodziłam się spać z Harrym. Życzyłam chłopakom dobrej nocy i poszłam do pokoju lokatego. Zanim się położyłam, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie było ono duże, ale dosyć przytulne. Oprócz łóżka znajdowała się tu jeszcze spora szafa i komoda. Na szerokim parapecie leżał laptop i jakieś papiery. Na szczęście nigdzie nie widziałam żadnego zegara. Nienawidziłam zegarów w sypialniach. Nie rozumiałam, jak ktokolwiek jest w stanie zasnąć przy tym przeraźliwie głośnym TIK-TAK-TIK-TAK. To było wręcz nie do zniesienia.
Odchyliłam kołdrę i ułożyłam się na środku łóżka z nadzieją na szybkie zaśnięcie. Jak mówią - nadzieja matką głupich. Godzinę później ponownie przewróciłam się z lewego na prawy bok. Nie mogłam spać, bo ciągle tłukły mi się w głowie słowa, które usłyszałam od brata, a przed oczami miałam twarz ojca. Cholera jasna, Brett miał tyle racji. Wyglądam jak pieprzona, żeńska kopia tego dupka. Ten sam kolor włosów i oczu, ich kształt, ten sam nos.
- Niech was wszystkich szlag trafi - westchnęłam zmęczona.
- Wszystko w porządku? - Harry stał przy łóżku za mną. Nawet nie słyszałam, jak wchodził. Machnęłam ręką, żeby nie zawracał sobie głowy. On jednak położył się obok mnie i drążył temat, więc w końcu mu się wygadałam, co leży mi na sercu. A on, będąc fantastycznym przyjacielem, zaczął mnie pocieszać i odciągać moje myśli od tego męczącego mnie tematu.
- Poza tym, jesteś o wiele ładniejsza od niego - podsumował, czym doprowadził mnie do wybuchu śmiechu, który wstrzymywałam już od dłuższego czasu.
- Dzięki. - Przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
- Do usług. A teraz śpij. - Cmoknął mnie w czoło i odwrócił się tyłem. Początkowo i ja wykręciłam się tyłem do niego, ale nie na długo. Wróciłam na prawy bok i przytuliłam się do pleców chłopaka, obejmując go od tyłu. - Dobrze się czujesz? - zapytał zaskoczony.
- Mówiłeś, że wolisz być małą łyżeczką.
- Jesteś dziwna.
Crystal zrobiła z siebie dużą łyżeczkę dla Harry'ego ♥
![](https://img.wattpad.com/cover/32101642-288-k15329.jpg)
CZYTASZ
I don't do relationships [h.s.] [zakończone]
Fiksi Penggemar-Jeśli liczysz na coś więcej, to lepiej od razu daj sobie spokój, Harry. -Dlaczego? -Ponieważ ja nie bawię się w związki. 21.02.2015r. - 20.05.2015r.