- Ugh, to już ostatnie - jęknął Niall, stawiając pudło na podłodze w moim pokoju. W moim nowym pokoju. Jeszcze zanim mój miesiąc próbny dobiegł końca, zaczęłam mieć dość dojazdów, które stały się naprawdę męczące i zajmowały zdecydowanie za dużo czasu. Zgodziłam się więc na propozycję Harry'ego i na początku nowego roku przeniosłam swoje rzeczy do jego mieszkania. Mamie ciężko było się z tym pogodzić, ale jakby nie patrzeć, nie miała nic do gadania, chociaż próbowała zatrzymać mnie w domu nawet propozycją kupna mi auta. Mimo wszystko, nie dałam się przekupić i pozostałam przy swojej decyzji.
Nie mówiłam tego głośno, ale tą przeprowadzką chciałam także udowodnić coś Phoebe i Holly. Obie uparcie wmawiały mi, że między mną i Harrym zdecydowanie coś się dzieje i żadne moje przekonania do nich nie trafiały. Moja pokręcona logika utrzymywała, że właśnie mieszkając z Harrym udowodnię im, że jesteśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi.
Gorzej, jeśli tą decyzją udowodnię, że mają rację.
- Crystal! - Holly szturchnęła mnie w ramię tak mocno, że z pewnością jutro ujrzę tam siniaka.
- Ała, to bolało - jęknęłam, rozmasowując rękę.
- Nie słuchasz mnie, to ci się należało. - Wzruszyła ramionami. - Skoro już koniec z pudłami, to my się zbieramy.
- Jasne. Poradzę już sobie. Lećcie, gołąbeczki - zaśmiałam się. W ciągu niecałego miesiąca, jaki minął od moich urodzin, ta dwójka stała się parą, która była niemal nierozłączna. Nieustannie wypominałyśmy jej z Phoebe, jak bardzo zapierała się przed tym chłopakiem. A ona zawsze mi wtedy odpowiadała, że teraz kolej na mnie i Harry'ego. Nasza mała dyskusja zawsze kończyła się moim stwierdzeniem, że prędzej zetnę moje włosy, niż się zakocham. A wszyscy wiedzieli, jak bardzo uwielbiam moje długie włosy.
Kiedy Holly i Niall opuścili mieszkanie, ja zabrałam się za rozpakowywanie pudeł. W zasadzie, nie zwiozłam tego za wiele. Póki co najpotrzebniejsze rzeczy. Nie chciałam przewozić tu wszystkiego od razu. Trochę obawiałam się tego, że najzwyczajniej w świecie nie wytrzymamy tu ze sobą i wrócę do domu szybciej, niż z niego wyszłam. Poza tym, zawsze mogłam tam podjechać, jeśli czegoś potrzebowałam.
HARRY: Cześć, współlokatorko ;) Jak ci idzie przeprowadzka?
JA: Wyśmienicie. Właśnie się zastanawiam, gdzie pochować bieliznę, żebyś mi w niej nie grzebał.
HARRY: Pffft... Jak będę chciał zobaczyć, to się przede mną rozbierzesz.
JA: PFFFFFTT! Chyba śnisz, Styles.
HARRY: Dla ciebie Panie Styles.
JA: Tak to sobie możesz mówić do swoich uczennic.
JA: Czekaj, nie! To źle zabrzmiało...
HARRY: ;]
HARRY: Co będzie na obiad?
JA: To, co przywieziesz z fast fooda.
HARRY: Niech będzie. Zgarnę też babeczki.
JA: Rany, ta decyzja zamieszkania z tobą była chyba jedną z lepszych.
JA: Albo jedną z gorszych, jeśli roztyję się do rozmiarów ciężarówki.
HARRY: Pójdzie w cycki ;]
HARRY: A jutro rano zabieram cię na bieganie.
JA: Jak rano?
HARRY: 6:00
JA: HAHAHAHAHA! Żarty?
![](https://img.wattpad.com/cover/32101642-288-k15329.jpg)
CZYTASZ
I don't do relationships [h.s.] [zakończone]
Fanfic-Jeśli liczysz na coś więcej, to lepiej od razu daj sobie spokój, Harry. -Dlaczego? -Ponieważ ja nie bawię się w związki. 21.02.2015r. - 20.05.2015r.