Kiedy się obudziłam, nikogo nie było ani w łóżku, ani w pokoju, ani nawet w domu. Dziwne. Postanowiłam się rozgościć i zrobić herbatę. Akurat ją zaparzyłam, kiedy drzwi wejściowe otworzyły się i do środka wszedł zmęczony, zdyszany i spocony Harry.
- Dzień dobry. - Uśmiechnął się, wyciągając z uszu słuchawki. - Wyspałaś się?
- Nawet. Gdzie byłeś?
- W bibliotece - odpowiedział z sarkazmem. - Biegałem.
- No tak, pan wuefista musi trzymać formę - zadrwiłam. - A chłopaki?
- Zayn pewnie właśnie godzi się z Phoeb, Liam na siłowni. W sumie, to w pewnym sensie obaj są na siłowni. - Zaśmiał się głupkowato, na co ja wywróciłam oczami.
- Jesteś okropny.
- Nie, jestem facetem.
- Na jedno wychodzi - stwierdziłam. - O której wychodzisz?
Spojrzał na zegarek na nadgarstku i zastanowił się przez chwilę.
- Za jakąś godzinę. Czemu pytasz?
- Chcę wiedzieć w ile muszę się zebrać.
- Spokojnie, podrzucę cię, jak będę jechał do pracy - powiedział. - I nie kłóć się nawet, bo i tak nie wygrasz.
- Gina z pewnością będzie zachwycona.
- Jak zechce, to podwiozę ją do szkoły. - Puścił mi oczko, a ja z rozbawieniem pokręciłam głową. Na pewno tylko o tym marzy.
Chwilę później Harry poinformował mnie, że idzie wziąć prysznic i zniknął w łazience. Ja natomiast dopiłam herbatę i zasiadłam przed telewizorem, oglądając jakiś program śniadaniowy. Właśnie! Może by tak odwdzięczyć się chłopakowi za gościnę i zrobić mu śniadanie? Podeszłam do drzwi łazienki.
- Harry? - zapytałam niepewna, czy mnie słyszy.
- Co jest?
- Jadłeś śniadanie?
- Jeszcze nie.
To mi wystarczyło. W lodówce bogactwa nie było, ale coś z tego wyjdzie. Śniadanie było gotowe akurat, kiedy chłopak wyszedł z łazienki.
- Chodź, zjedz póki ciepłe - zawołałam. Chwilę później pojawił się obok stołu. Miał na sobie jedynie szare spodnie od dresu i ręcznikiem wycierał mokre włosy, z których woda skapywała na odkrytą i pokrytą tatuażami klatkę piersiową.
- Wow - stwierdził, patrząc na jedzenie i kawę, które na niego czekały.
- No, wow - odpowiedziałam, patrząc na niego. Pierwszy raz widziałam go bez koszulki i cholera, musiałam przyznać, że było na czym oko zawiesić. Harry oczywiście wychwycił moje spojrzenie i uśmiechnął się z dziwną satysfakcją. - Wow, w sensie, że dużo tatuaży - wyjaśniłam. Kłamca. - Jedz, bo wystygnie - poleciłam i poszłam do łazienki, gdzie suszyły się moje ubrania z wczoraj. Jak tylko stanęłam przed lusterkiem, w oczy rzuciły się rumieńce na moich policzkach. Chryste, Crystal, ogarnij się!
Przemyłam twarz wodą i przebrałam się w swoje ciuchy. No, nie do końca w swoje. Musiałam zostać w koszulce Harry'ego, bo moja jeszcze nie do końca wyschła.
-Crystal, jeszcze dwadzieścia minut! - zawołał Harry, więc przestałam skrywać się w łazience i wyszłam, jak gdyby nigdy nic. Od razu nacięłam się na chłopaka.
- To było obłędne. Dzięki. - Pochylił się i pocałował mnie w policzek, a potem wyminął mnie i wszedł do łazienki. Zaśmiałam się pod nosem i poszłam posprzątać kuchnię. Kiedy to zrobiłam, upewniłam się, że nie zostawiłam niczego w sypialni, a jak już tam byłam, to pościeliłam łóżko. Harry później niemal skrzyczał mnie za to, że sprzątam mu w domu, chociaż jestem jego gościem i wypominał mi to przez następne piętnaście minut.
- Po prostu chciałam się odwdzięczyć. Wczoraj przyjechałeś po mnie taki kawał drogi, siedziałam ci na głowie cały dzień, przenocowałeś mnie, teraz mnie odwozisz...
- Przestań, Crystal - przerwał mi, zatrzymując się na światłach. - Od tego są przyjaciele. I ci prawdziwi nie oczekują nic w zamian. - Spojrzał mi prosto w oczy, jakby na dowód tego, że mówi prawdę. Uśmiechnęłam się w podziękowaniu. - A, zapomniałbym. Kojarzysz ten butik naprzeciw naszej kawiarni?
Nie wiedziałam, że to nasza kawiarnia.
- Kojarzę. Bo co?
- Szukają tam kogoś do pracy. Wiem, że to nie do końca praca twoich marzeń, ale może warto spróbować. I tak nic ciekawszego nie ma na horyzoncie.
- Ale ja nie mam żadnego doświadczenia.
- Ale szybko się uczysz - skontrował. - Nie zniechęcaj się tak od razu, Crys. Nie zakładaj od razu, że się nie nadajesz. Od tego są potencjalni pracodawcy. - zaśmiał się. Właściwie, miał rację.
- Pomyślę o tym. Dzięki.
- Podziękujesz, jak dostaniesz tę pracę - odpowiedział. Niedługo później zatrzymał auto przed moim domem. Po raz kolejny mu podziękowałam, a on zażartował, że ma już tego dosyć. Chociaż właściwie, to nie do końca byłam pewna, czy żartował...
- Jestem - krzyknęłam, wchodząc do domu. Mama odpowiedziała mi z kuchni, gdzie szykowała śniadanie dzieciakom. Chciała, żebym z nią porozmawiała, jak Dom i Gina wyjdą do szkoły. Obiecałam, że zejdę później na dół i poszłam na górę wziąć prysznic. Na schodach bez słowa minęłam siostrę, która zaczęła patrzeć na mnie z szokiem i niedowierzaniem wypisanymi na twarzy.
- U Holly nocowałaś, tak? - prychnęła zła. Zatrzymałam się i odwróciłam, by spojrzeć na stojącą kilka stopni niżej siostrę. - Nie kłam - warknęła, zanim zdążyłam choćby otworzyć buzię. - Wracasz do domu w koszulce Stylesa i myślisz, że uwierzę w twoje gadanie, że z nim nie sypiasz? Jesteś nie tylko wstrętna, ale najwyraźniej też głupia i naiwna!
- Tobie też dzień dobry, siostro. - Uśmiechnęłam się z przesadną słodkością i poszłam do siebie.
Gina ma zdecydowanie zbyt bujną wyobraźnię, nie sądzicie? Przecież oni zupełnie nic nie robili. Ach ta młodzież...
P.S. Co wy na to, żebym dodawała rozdziały co dwa dni?
!!! E D I T !!!
Zaplanowałam już sobie IDDR do końca i wyszło mi, że będzie ono miało około 50 rozdziałów. Czyli jeszcze jakieś 15 i koniec.
To tyle ode mnie, dobranoc Koty xx
![](https://img.wattpad.com/cover/32101642-288-k15329.jpg)
CZYTASZ
I don't do relationships [h.s.] [zakończone]
Fanfiction-Jeśli liczysz na coś więcej, to lepiej od razu daj sobie spokój, Harry. -Dlaczego? -Ponieważ ja nie bawię się w związki. 21.02.2015r. - 20.05.2015r.