~Part 12~

9.6K 510 30
                                    

- Jeszcze jeden taki numer, Gina. Jeszcze jeden! - ostrzegłam, kiedy szłyśmy na parking. Udało mi się dogadać z Harrym. Ten jeden raz darował mojej siostrze niewyparzoną gębę. Uprzedził jednak, że następnym razem będzie musiał ją ukarać, bo w końcu musi jakoś utrzymywać dyscyplinę. - O co ci w ogóle chodzi z tym wuefem? Ty wiesz, jakie masz oceny? Chcesz powtarzać rok przez wychowanie fizyczne? Wystarczyłoby, że byłabyś przygotowana na każde zajęcia i już samo to zagwarantowałoby ci pozytywną oce...

- Weź już się zamknij. Nie jesteś moją matką - mruknęła, wgapiając się w szybę, kiedy ruszyłam sprzed szkoły. Na szczęście droga do szkoły Dominica nie była długa. A z małym w samochodzie Gina nie będzie pyskować.

- Masz rację. Na twoje szczęście nie jestem. A ty powinnaś mi dziękować, gówniaro, bo gdyby nie ja, miałabyś obniżone sprawowanie i kolejną pałę! - Jednym z warunków, by Harry ten jeden raz darował Ginie było to, że musiałam umówić się z nim na wypad na babeczki. Stwierdził, że muszę odkupić mu tę, którą mu wtedy zjadłam. Sknera.

- A co, ty dziś postawiłaś mu jedną, że mam ci być tak bardzo wdzięczna? - zapytała z pogardą, a mnie zatkało. Nie spodziewałam się usłyszeć takich słów z jej ust.

- Jesteś bezczelna i pyskata - warknęłam. Z całej siły powstrzymywałam się przed krzyknięciem, albo przed zatrzymaniem się i wykopaniem jej z auta. - Ostatni raz ratuję ci dupę. Nie licz na moją pomoc, kiedy będziesz chciała iść na jakąś imprezę, a mama nie będzie chciała cię puścić. Nie licz, że kiedykolwiek gdzieś po ciebie przyjadę. Nie musisz mnie lubić, ale trochę szacunku mi się, do kurwy nędzy, należy - wycedziłam przez zęby, zatrzymując się na parkingu przed szkołą Doma. Wysiadłam z samochodu, trzaskając drzwiami. Byłam tak cholernie wściekła i jednocześnie bezradna. Nie wiedziałam, czemu blondynka mnie tak nie znosi. I nie ważne, co robiłam, miałam wrażenie, że jej niechęć do mnie się pogłębia. Starając się odgonić wszystkie negatywne myśli, skierowałam się pod szkolną świetlicę. Już z korytarza słychać było dźwięk gitary i śpiewy dzieci. Cicho weszłam do środka. Większość dzieciaków zajmowała się sobą, ale kilkuosobowa grupka, w tym mój brat, siedziała na podłodze przy grającym na gitarze blondynie. Chłopak uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, więc odpowiedziałam mu tym samym, chociaż nie miałam najmniejszej ochoty. Nie znałam go, ale z tego, co opowiadał Dominic, był to syn opiekunki świetlicy, który czasem przychodził tu i umilał dzieciom czas wspólnym śpiewem.

- Super! Jesteście najlepsi! - pochwalił blondyn, przybijając piątki zadowolonym dzieciakom. Od razu widać było, że jest uwielbiany, a i on darzył sympatią dzieciaki. - Ale chyba ktoś z was musi już iść. - powiedział, wskazując na mnie. Wszystkie dzieci odwróciły się do mnie, a twarz mojego brata rozświetlił uśmiech, przez który cała złość na siostrę odeszła w zapomnienie.

- Crissy! - zawołał i zerwał się z miejsca. Wpadł we mnie, obejmując mnie mocno.

- Zbieraj się, mistrzu. - Stargałam mu włosy. Pobiegł po swój plecak, byle jak pakując do niego swoje rzeczy, które zostawił na jednym ze stolików. - Gotowy? - zapytałam, kiedy ponownie stanął przy mnie, na co energicznie pokiwał głową. - To leć do szatni. Widzimy się przed szkołą - powiedziałam, a on pożegnał się z kolegami, z blondynem i z opiekunką, po czym wybiegł z sali. Rzuciłam do kobiety i jej syna "do widzenia" i również opuściłam pomieszczenie.

- Przepraszam! - Usłyszałam za sobą wołanie, kiedy kierowałam się do wyjścia. Odwróciłam się do chłopaka ze świetlicy, który kierował się w moją stronę. - Crissy, tak?

- Crystal - poprawiłam.

- Jestem Niall. - Uścisnął moją dłoń. - Dom to twój brat, mam rację?

- Owszem. Coś nie tak?

- Nie, spokojnie - zaprzeczył od razu, widząc mój niepokój. - Wręcz przeciwnie. Zauważyłem, że Dominic wykazuje ogromne zainteresowanie muzyką. Ma dobry głos, dobre wyczucie rytmu, ciągle coś wystukuje na kolanach, czy na ławce. Interesuje się gitarą. Nie chce się wtrącać w to, jak twoi rodzice go wychowują, ale może warto byłoby zwrócić na to uwagę. Nie jestem jakimś specjalistą, ale wydaje mi się, że mały ma mega potencjał i jeśli tylko dobrze się tym zająć, to może z tego wyjść coś naprawdę dobrego - mówił, a ja słuchałam go z zainteresowaniem. W zasadzie, już wcześniej zauważałam kilka z tych rzeczy, które wymienił chłopak.

- Niall, tak? - Upewniłam się. Blondyn kiwnął głową twierdząco. - Dzięki, Niall. Fajnie, że zwróciłeś na niego uwagę. Pogadam o tym z rodzicami, bo sama uważam, że coś w nim drzemie. Do tej pory myślałam, że może tylko mi się wydaje, ale chyba jednak coś jest na rzeczy.

- Coś zdecydowanie jest na rzeczy - powiedział pewnie.

- Jeszcze raz dzięki. - Uśmiechnęłam się.

- Cała przyjemność po mojej stronie. - Mrugnął do mnie. Z sali wyjrzała jakaś dziewczynka pytając, kiedy Niall w końcu wróci. - Cóż, muszę lecieć. Miłego dnia, Crystal.

- Pa. - Machnęłam ręką, a gdy chłopak zniknął w sali, wyszłam przed szkołę.


Miałam dziś nie dodawać, ale mam taki skopany humor, że postanowiłam jednak wstawić i poprawić sobie samopoczucie. Bo mi się poprawia, jak mi gwiazdkujecie i w ogóle (tak mi fajnie ego łechtacie :D). Także no. Wiecie, co z tym zrobić! xx

I don't do relationships [h.s.]  [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz