~Part 23~

9.2K 452 7
                                    

W ciągu miesięcznego szlabanu Giny często przyjeżdżałam po nią do szkoły. Często też przez to widywałam się z Harrym. Zresztą, nie tylko wtedy. Co weekend razem z Holly, Phoebe, Zaynem, Liamem, Niallem i oczywiście Harry'm przesiadywaliśmy wieczorami w jakimś barze. Odkąd Zayn zwolnił się z pracy, nie chodziliśmy już do tamtego miejsca. Za każdym razem szukaliśmy czegoś nowego. Na tygodniu, kiedy tylko mogliśmy, pomagaliśmy chłopakom w wykańczaniu wystroju baru. Co również często kończyło się przy piwie. To wszystko było dla mnie trochę dziwne. Zazwyczaj przesiadywałyśmy gdzieś tylko z Holly. Raczej nigdy nie obracałyśmy się w większej grupie znajomych. Chociaż nie. To ja nigdy nie obracałam się w większej grupie znajomych. Rudej zdarzało się wychodzić gdzieś ze znajomymi z pracy, czy ze szkoły, z którymi w przeciwieństwie do mnie utrzymywała bliższy kontakt. Ja byłam zawsze bardziej aspołeczna.

Dużo czasu spędzałam też z samym Niallem, który zaczął uczyć mojego brata gry na gitarze. Często zostawał u nas dłużej, kiedy porywałam go do swojego pokoju na pogaduchy. To zdecydowanie jeden z najzabawniejszych i najsympatyczniejszych ludzi, jakich było mi dane poznać. Między nim a Holly oficjalnie nic się nie działo, ale widziałam, jak dziewczyna na niego spogląda kiedy myśli, że nikt nie patrzy. A i Niall czasem podpytywał mnie o przyjaciółkę. Obrałyśmy sobie z Phoebe za cel zeswatanie ich.

Co do swatania, to byłam pewna, że one postanowiły to samo odnośnie mnie i Harry'ego. I mimo moich próśb, nie zamierzały odpuścić. Za cholerę nie potrafiły zrozumieć, że Harry to owszem, super gość i w dodatku naprawdę przystojny, ale tylko mój przyjaciel. Czego nie potrafiła zrozumieć też Gina i miała mi za złe, że spotykam się z jej nauczycielem. Nienawidziła mnie przez to jeszcze bardziej i stwierdziła, że latam za Harrym tylko po to, by zrobić jej na złość. W życiu bym sama na to nie wpadła, ale skoro już mnie o to oskarżała, to wykorzystywałam to przeciwko siostrze. Witałam się z nim wylewniej jeśli siostra patrzyła lub rzucałam komentarze z podtekstem w rozmowach telefonicznych jeśli była gdzieś obok. Harry oczywiście o wszystkim wiedział i podłapał moją grę. Wściekła Gina często wracając ze szkoły przekazywała mi od niego pozdrowienia. Może to okropne, ale czerpałam wielką satysfakcję z jej złości.

- Czyli dojeżdżamy do baru taksówką? - zapytałam Phoebe, próbując dowiedzieć się, jaki jest w końcu plan na wieczór. Dziś było otwarcie baru Liama i Zayna.

- Nie, nie, nie! Ja biorę Holly, jedziemy do Zayna i z chłopakami dotrzemy na miejsce. Ciebie i Harry'ego zgarnie Niall, przywiezie was, potem musi jeszcze coś załatwić i to on dojedzie taksówką - wytłumaczyła dobitnie.

- No to trzeba było tak od razu...

- Mówiłam tak do razu! - krzyknęła zirytowana.

- Dobra, rany, wyluzuj. Nie denerwuj się tak, wszystko będzie dobrze.

- Macie być na miejscu o siedemnastej. Minuta spóźnienia, a nie żyjecie - odpowiedziała i się rozłączyła. Spojrzałam na zegarek. Była 15:30. Cholera! Popędziłam na górę i zaczęłam się szykować, biegając od łazienki do pokoju. Nie wiem, jak to zrobiłam, ale czterdzieści minut później byłam już gotowa. Sukces! Spakowałam potrzebne przedmioty do torebki akurat wtedy, kiedy na zewnątrz rozległ się klakson samochodu. Podbiegłam do okna i zobaczyłam, jak Harry uderza siedzącego za kierownicą NIalla. Pomachałam im, by wiedzieli, że zaraz wyjdę i opuściłam pokój.

- Mamo, wychodzę. - Zeszłam na chwilę do salonu gdzie siedzieli wszyscy domownicy, oglądając Meridę Waleczną.

- O której wrócisz? - zapytała, odwracając się od telewizora.

- Nie wiem, mamuś, ale nie martw się. Będę z przyjaciółmi, nic mi się nie stanie. Możliwe, że zanocuję u Holly.

- Musisz kiedyś zaprosić swoich znajomych do nas. Chcę wiedzieć, z kim się bawisz po nocach.

- Przecież znasz Holly i Phoebe - jęknęłam. - No i Nialla też. Lubisz go przecież.

- Ja go lubię! - wtrącił Dom.

- Harry'ego też już poznałaś.

- Ja też go znam. To mój nauczyciel! - dodała Gina, podkreślając ostatnie słowo.

- Sama widzisz, to odpowiedzialny facet - powiedziałam do mamy, uśmiechając się złośliwie w stronę siostry. Ktoś zapukał do drzwi. - Otwarte! - krzyknęłam.

- No dobrze, dobrze. Ale to nie zmienia faktu, że mogłabyś ich tu kiedyś zaprosić.

- Może kiedyś. - Zbyłam ją i wyszłam z salonu. Harry stał przy drzwiach i wyglądał naprawdę dobrze.  Wyciągnęłam telefon i włączyłam aparat, robiąc chłopakowi zdjęcie.

- Co ty robisz? - Ściągnął zabawnie brwi, kiedy celowałam w niego obiektywem.

- Zdjęcie do kontaktu - odpowiedziałam. - Wyprostuj czoło - poleciłam i chwilę później zrobiłam zdjęcie. - Cholera, słaba jakość - mruknęłam niezadowolona.

- Będzie ci musiało wystarczyć. Ja mam twoje rozmazane, to ty będziesz miała moje w kiepskiej jakości.

Pokazałam mu język i schowałam telefon do torebki, wcześniej przypisując nowo zrobione zdjęcie do odpowiedniego kontaktu.

- Nie chcę cię poganiać, ale Niall panikuje, że Phoebe nas wszystkich wybebeszy.

- Spokojnie, zaspokoi się pierwszą osobą. Pozostałym dwóm odpuści - zaśmiałam się i cmoknęłam chłopaka w policzek na przywitanie.

- No to rzucimy jej blondasa. - Wyszczerzył się. Pomógł mi założyć płaszcz i wyszliśmy z domu.

Całe szczęście, na miejsce dojechaliśmy na czas.


Jakiś taki nijaki ten rozdział :(. Ale już w następnych będzie ciekawiej, huehue ;]. Jeden będzie nawet z perspektywy Harry'ego.

Kwestię shippingu bardzo intensywnie przemyślałam dziś na wykładzie i chyba najbardziej podoba mi się Hartal.

A! I jeszcze wracając do rozdziałów, to jutro NIE OBIECUJĘ, ale możliwe, że pojawią się dwa. Jeden w okolicach 15-15:30 i następny jakoś standardowo około 21. Happy? :)

I don't do relationships [h.s.]  [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz