Rozdział Trzynasty

579 32 7
                                    

Spacerując wolnym krokiem po największym z parków w Seulu wyjątkowo nie miałem ochoty ani obserwować kołyszących się na wietrze koron drzew czy nawet szukać nowych malutkich kolegów. Chociaż taka tycia żabka pewnie poprawiłaby mój fatalny humor....

Heh, gdybym jeszcze miał komu ją pokazać.

Gdy opuściłem gmach wytwórni byłem wściekły. Już sam nie wiem czy na Banga, Sejina, chłopaków czy może na samego siebie.

Już od jakiegoś czasu obserwowałem kilka stron naszych fanów, gdzie Ci dzielili się nawzajem swoimi odczuciami czy problemami. Nasze ARMY'S były jak rodzina, która nawet w trudnych sytuacjach dalej się wspierała. Nie liczyła się bariera językowa, wiek czy kraj pochodzenia. Wystarczyło czuć się jedną lub jednym z naszych fanów.

Czasami nie potrafiłem wyjść z podziwu, gdy czytałem jak wiele znaczymy dla tych ludzi. Byli tacy, co kupowali każdy nowy breloczek czy zestaw z logo naszego zespołu, chcąc nas wesprzeć. Byli również fani, którzy uwielbiali naszą muzykę, bardzo się z nią utożsamiając. Każdy, nawet najkrótszy komentarz tych osób był przesiąknięty uczuciami, nie zawsze pozytywnymi.

Setki a może i tysiące dziewczyn pisało, jak bardzo nienawidzi siebie samych, a ostatnim co trzyma je jeszcze na tym świecie jest właśnie nasza muzyka.

Chciałem śpiewać właśnie dla tych dziewczyn. Dawać z siebie tysiąc dwieście procent, by zobaczyły że mi też zależy.

Nie chciałem wmawiać im, że są idealne takie, jakie są...

To one same wiedziały jak czują się najlepiej. Czy któraś ma dodatkowe kilogramy, może brak tych kilku kilo? Duży nos, za szerokie biodra... Każda była wyjątkowa na swój sposób, do czego musiały dojść.

Ale nie słuchając, jak powtarzamy im "pokochaj siebie, taką jaka jesteś". Nawet ja bym w to nie uwierzył...

Dobrze pamiętałem siebie samego sprzed debiutu. Patrząc na to jak się zmieniłem, byłem w stanie powiedzieć tyle, że ciężka praca i pieniądze potrafią naprawdę wiele.

W końcu ja tak jak i chłopaki musieliśmy wyglądać idealnie, by wpasować się w kryteria którymi oceniano każdego, nawet solowego artystę, o grupach pamiętając szczególnie.
Najnowsze trendy w ubraniach, popularne fryzury i drogie marki były naszą codziennością. Często nie musieliśmy nawet wydawać własnych pieniędzy, wszystko dostając od wytwórni w ramach kontraktu.

I taki ja, zmieniony od stóp po czubek głowy, miałem wmawiać innym, że naturalność jest super? Gdzie tu realizm?

Wytwórnia miała swoje cele, nie zawsze pamiętając przy tym, że Bangtani to też ludzie myślący i mający swój głos.

Odgarnąłem niesforne kosmyki z twarzy, gdy dotarłem do wyjścia z parku. Nie miałem w planach robić sobie kilkunasto jak nie kilkudziesięcio-kilometrowego spaceru. Potrzebowałem pomyśleć, odetchnąć świeżym powietrzem i zastanowić się co dalej...

-Joonie!

Odwróciłem się szybko do wołającej mnie dziewczyny, o mało nie dostając zawału gdy zobaczyłem, że ta wbiega na drogę by się do mnie dostać.

Jadące samochody zaczęły trąbić gdy i ja wbiegłem na pas ruchu. Sam nie wiem co mną kierowało...

Uniknąłem uderzenia przez dużego sedana i niemal w locie złapałem Lee w swoje ramiona, przytulając ją czule do swojego ciała.

-Wiesz jak skrajnie nieodpowiedzialne to było!? - zapytałem zdenerwowany, dalej stojąc z nią na środku drogi. Nawet mijające nas auta straciły znaczenie gdy zobaczyłem jej szeroki uśmiech.

-Ale Ty też wybiegłeś na jezdnie... - zauważyła uszczypliwie i wyplątała się z moich ramion, ciągnąc mnie w stronę z której sama przyszła.

-Ale do Ciebie. - usprawiedliwiłem się szybko. Może nawet zbyt nerwowo.

-A ja do Ciebie. Więc oboje postąpiliśmy nieodpowiedzialnie Panie Kim...

Westchnąłem jedynie i będąc już na bezpiecznym chodniku objąłem ją jeszcze raz. Tym razem nie pozwalając by tak szybko się odsunęła.

I naprawdę zrobiło mi się cieplej na sercu gdy jej ramiona owinęły się wokół mojego ciała a twarz wtuliła w moją klatkę piersiową.

Oby tylko nie usłyszała jak szybko bije mi serce...

🍀🍀🍀

Jasna niczym słońce na niebie

Twój blask chcę mieć tylko dla siebie

Spoglądać na uśmiech malowany szczęściem
I zostać egoistą z dziwnym podejściem...

Mruknałem niezadowolony skreślając prostą kreską wszystko co napisałem. Czułem się dziwnie z tym, że nie potrafiłem opisać własnych uczuć. Chciałem powiedzieć kąpiącej się właśnie Lee, że ją lubię, ale nie mogłem ubrać tego co czuję w mające sens słowa nawet jeśli bardzo się starałem.

Miałem wrażenie, że zrobię z siebie kretyna i jedynie się wygłupię. W końcu MinHae mogła odrzucić moje uczucia i żyć dalej swoim życiem, którego monotonny tor nadszarpnąłem swoim pojawieniem.

Chciałem zrobić to po swojemu. Napisać dla niej piosenkę i "przypadkiem" zostawić ją, by jasnowłosa miała okazję przeczytać zbiór moich myśli i uczuć. Za nic jednak mi to nie szło, a każdy kolejny wers był gorszy od poprzedniego.

Oparłem głowę o zagłówek kanapy w salonie dormu i westchnąłem cicho. Nienawidziłem tego przeklętego uczucia bezradności

Korzystając z nieobecności chłopaków będących jeszcze na próbie to właśnie do siebie zaprosiłem dziewczynę by porozmawiać i odpocząć po ciężkim dniu.

Naprawdę byłem wdzięczny swojej przyjaciółce za czas jaki mi poświęcała by po prostu wysłuchać tego co mam do powiedzenia. Nie oceniała i nie komentowała, dając mi się wygadać. No, mogłem też śmiało obgadać każdego ze swoich przyjaciół, nie martwiąc tym, że pójdzie to dalej.

-Ja już... - odwróciłem się do idącej w moją stronę dziewczyny. Ubrana w przyduże dresy i podkoszulek od Jimina, których zwyczajnie mu jeszcze nie oddałem, wyglądała uroczo.

-Dobrze. Pozwolisz więc, że zostawię Cię na chwilę by samemu się ogarnąć?

Mój lekki uśmiech dość szybko został odwzajemniony gdy z Lee zamienialiśmy się miejscami. Ona usiadła na moim wcześniejszym miejscu, a ja ufając jej w stu procentach ruszyłem do pokoju.

Nie bałem się, że MinHae zacznie kręcić się po pokojach, czy co gorsza coś komuś zwinie. Była rozsądną dziewczyną i liczyłem, że nie zrobi nic głupiego pod moją nieobecność. Nie chciałem mieć więcej konfrontacji z chłopakami niż było to teraz konieczne...

Po zabraniu z sypialni ubrań na zmianę szybko stanąłem pod prysznic, obmywając swoje spięte ciało z wszelkich negatywnych myśli.  A tych po burzliwym uzgadnianiu tekstu było naprawdę wiele...

Byłem tylko ja, ciepła woda i cudowna dziewczyna czekająca na mnie w salonie...
Co mogło pójść nie tak?

Wyskok Lidera / Kim NamJoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz