Rozdział Dwudziesty Czwarty

508 24 4
                                    

-Hyung!

Donośny głos maknae rozbrzmiał po całej sali tanecznej, zwracając uwagę wszystkich członków zespołu siedzących po kątach pomieszczenia w celu odpoczynku.

Przyzwyczajony do tego, że młodszy zwraca raczej się do Tae albo Jina odwróciłem się by zająć swoim telefonem wyjętym właśnie z torby. Miałem w końcu czas by odpisać swojej przyjaciółce na temat naszego spotkania wieczorem, które planowaliśmy od dobrego tygodnia. Dopiero teraz nałożyły nam się na siebie dwa wolne dni.

Po jej wyprowadzce wszystko powoli wracało do normy. O ile było to możliwe w tej... popapranej bym powiedział sytuacji.

Chłopaki zachowywali się tak, jakby akcji podczas pamiętnej kolacji nie było. Byłem im wdzięczny za nie drążenie tematu i udawanie, że o niczym nie wiedzą. No, może Jin trochę wypytywał o Lee, ale to była akurat miła odmiana od wrogiego spojrzenia posyłanego przez Mina.

Gdy byłem już gotowy samemu usiąść na parkiecie by odpocząć, ktoś nieoczekiwanie postanowił skoczyć mi na plecy, o mało nie wywracając przy tym do przodu, prosto na twarz. Ale hej... Ustałem stabilnie, co jak na moje szczęście, było dużym osiągnięciem.

-Hyung! - zawołał zadowolony z siebie JungKook prosto do mojego ucha, siedząc sobie w najlepsze na moich biednych plecach na przysłowiowego barana.
-Widzisz się dzisiaj z Noną? - zapytał jak gdyby nigdy nic, widocznie denerwując tym resztę chłopaków. Mi za to dziwną radość sprawiało patrzenie na ich zazdrość. W końcu, mogłem to chyba tak nazwać, racja? Ilekroć słyszeli o moim wyjściu, czy jej przyjściu, zawsze robili dziwne miny posyłane w moją stronę. Głównie jeden osobnik, ale to akurat chyba jasne który.

-Tak. Wieczorem robimy sobie maraton filmowy u niej. - powiedziałem lekko zaskoczony jego pytaniem. Zdawałem sobie sprawę, że Jeon utrzymuje stały kontakt z MinHae, czasami nawet jeżdżąc do niej do cukierni. Ale czego mógł chcieć od naszego wieczoru?
-Jeżeli pytasz, bo znowu chcesz wyciągnąć od niej słodycze...

-Nie nie! To nie tak Hyung! - przerwał mi i nareszcie ze mnie zszedł, stając naprzeciw. Tak zdecydowanie było wygodniej. Kook swoje jednak ważył.
-Ale Noona obiecała, że będę mógł do was dołączyć. Też chcę spędzać z nią czas, ale zawsze robisz to Hyung sam... - powiedział nieco speszony własnymi słowami. Cóż, otwarcie przyznawał się do chęci spędzania czasu w towarzystwie dziewczyny... to było do niego niepodobne.

-Skoro Ci obiecała, to nie widzę problemu byśmy pojawili się u niej razem. - stwierdziłem swobodnie. Moją twarz rozświetlił lekki uśmiech gdy młodszy entuzjastycznie podszedł do moich słów niemal podskakując w miejscu. Skąd on ma jeszcze tyle energii po treningu?

-Noona kazała coś przywieźć? - zapytał jeszcze patrząc na mnie tymi swoimi dużymi oczami.
-Nie jedziemy z pustymi rękami, prawda?

-Spokojnie. - zaśmiałem się rozbawiony i wyjąłem z torby butelkę wody, podając ją Jeonowi.
-Miałem jedynie kupić jakieś wino po drodze. Na naszą trójkę weźmie się go więcej i tyle. - wyjaśniłem i widząc, że Hobi podnosi się już z podłogi westchnąłem. Pora na kolejny układ... - pomyślałem.

-Ale w takim razie Hyung pojedziemy sami autem, nie będziemy zawracać głowy kierowcy... - stwierdził jeszcze nim wypił połowę wody.
-Dalej Hyung, jeszcze tylko sześć godzin do naszego wolnego weekendu...

Gdy młodszy dołączył do powtarzającego kroki Junga, ja szybko spojrzałem na godzinę w telefonie.

Do siedemnastej jeszcze tak daleko...

🍀🍀🍀

-Pomogę Noona! - zawołał najmłodszy gdy na stoliku w salonie zaczęły pojawiać się pierwsze przekąski. Jak przystało na maknae, ten był wszędzie nie ważne czy go tam chciano. Potem przeproszę za niego MinMin.

Wyskok Lidera / Kim NamJoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz