Rozdział Szósty

692 36 0
                                    

Gdybym miał opisać, co najbardziej mnie przerażało przed nocą, którą miałem spędzić w jednym łóżku z MinHae, nie wspomniałbym o niczym innym jak o warunku, jaki postawiła mi właśnie dziewczyna, a może i ja sam.

To z jej powodu stałem teraz przed drzwiami do pokoju Jimina, zastanawiając czy zapukać. A może jednak ucieknę do siebie i wmówię jasnowłosej, że mój przyjaciel się nie zgodził? Nie... Od razu wyczuje, że kłamię.

Lee po przejrzeniu zawartości mojej szafy stwierdziła, a raczej uprzejmie poinformowała mnie, że o wiele wygodniej byłoby jej spać w bardziej dopasowanych ubraniach.

Miała okazję przymierzyć parę moich dresów i gdy sam zobaczyłem jak bardzo dziewczyna w nich tonie, przyznałem jej nieco rozbawiony rację. Potrzebowaliśmy mniejszych ubrań, a najbliższym do rozmiaru był właśnie Chim, nawet jeśli i tak był większy od mojej znajomej.

Zadeklarowałem się głupi, że załatwię jakieś spodnie i podkoszulek, gdy młodsza raz jeszcze weźmie prysznic. Miałem więc nie wiele czasu na wykonanie zadania.

Najwyżej mnie wyśmieje i pójdę do Sugi... - pomyślałem pukając lekko i wchodząc do pokoju.

Stres lekko ustąpił gdy młodszy miło mnie przywitał i uśmiechnął szeroko na mój widok. Kurcze, widocznie moja nieobecność działała na moją korzyść.

-Coś się stało Hyung? - zapytał odrywając się od jakieś książki, którą kojarzyłem po okładce. Była naprawdę ciekawa, a co najzabawniejsze moja. Chyba znowu wchodzili mi do pokoju gdy mnie nie było.

-Mam nietypową prośbę. - zacząłem i podrapałem po karku, biorąc głębszy oddech. Ostatnio za często tak robię... - Pożyczysz mi jakieś dresy i podkoszulek?

-Nie obraź się Hyung, ale moje ubrania mogą być na Ciebie trochę przymałe... - zaśmiał się, patrząc na mnie prawie zamkniętymi oczami. Sam jedynie westchnąłem cicho i opadłem na krzesło przy biurku, siadając sobie wygodniej.

-Jimin, przecież nie dla mnie. - mruknąłem, wyraźnie dając czarnowłosemu pewnien sygnał. Miałem nadzieję, że on zrozumie mnie szybciej i będę mógł szybko wrócić do dziewczyny.

-O mój... Twoja przyjaciółka zostaje na noc? - zapytał podekscytowany, nawet nie wiem dlaczego. Przecież nie znał MinHae, a wiedział o naszej zmyślonej relacji, która robiła z nas przyjaciół, nie kochanków.

-Tak Jimin, dlatego byłbym Ci ogromnie wdzięczny gdybyś użyczył mi jeden albo dwa komplety ubrań dla niej. - poprosiłem jeszcze i miałem nadzieję że kolejne piętnaście minut, kiedy to wokalista wybierał ubrania nie były czasem, gdy MinHae musiała na mnie czekać... W sypialni... W samym ręczniku...

-Ale wiesz Hyung... - powiedział rzucając we mnie parą dresów. - Mogłeś nam wcześniej Ją przedstawić. Wydaje się być miła... Chociaż Ty pewnie umiałbyś ją opisać o wiele lepiej...

Jego lekki uśmiech skierowany w moją stronę sprawił, że znowu uderzyły we mnie wyrzuty sumienia o to, że ich okłamuje. O ile prościej byłoby mi powiedzieć prawdę? Jak skończyłoby się moje przyznanie do wszystkich ostatnich występków?

Popadłem w monotonię, stan gdy każde wyjście na scenę odczuwałem niczym karę. Momenty gdy trzymałem mikrofon zamiast mnie uszczęśliwiać, powodowały jedynie pojawienie dziwnego uczucia nostalgii. Jakbym za czymś tęsknił...

Byłem pewny, że chodzi o wolność.

O decydowanie samemu co zrobię jak i gdzie, nawet gdy świat i ludzie mówiliby inaczej.

Ale ten smutek znikał. Nie odczuwałem go gdy jeszcze w cukierni siedziałem z MinHae i rozmawiałem. Prowadziłem tak zwykłą rozmowę. Niby nic, a tak bardzo mi to pomogło...

-Jest jedyna w swoim rodzaju... - powiedziałem cicho i odebrałem jeszcze trzy złożone części garderoby od młodszego.

-Uważaj Hyung, bo pomyślę że się zakochałeś. - zaśmiał się jeszcze i zamknął szafę.
-A teraz leć do MinMin, kobietom nie należy kazać czekać...

🍀🍀🍀

Od dobrych dwudziestu minut leżałem po jednej stronie łóżka nie mogąc usnąć. Nie pierwszy raz spałem z dziewczyną, jednak nigdy nie była to osoba, której się zwierzałem. Ktoś, komu pozwalałem czytać z siebie jak z otwartej księgi.

Czułem się dziwnie skrępowany za każdym razem gdy młodsza zaczynała się wiercić by samej znaleźć wygodną pozycję. Słyszałem jak cicho wzdycha i aż wstrzymałem oddech jak tylko zauważyłem w ciemności że podniosła się do siadu.

-Wszystko dobrze? - zapytałem szeptem, przechodząc do tej samej pozycji. Zaczesałem włosy wpadające mi do oczu, by chociaż teraz mi nie przeszkadzały i włączyłem lampkę na szafce nocnej, nieco rozświetlając tym pomieszczenie.

-Nie wiem... - mruknęła patrząc na swoje dłonie. Nagle wydawała mi się taka niepewna, jakby bała się powiedzieć chociaż słowo głośniej w obawie, że wyjdzie ono poza mój pokój.

Szczerze, nie miałem pojęcia co powiedzieć. Na chłopaków działało mówienie, że jesteśmy w tym razem, że choćby nie wiem co, ze wszystkim sobie poradzimy. Może i nieco odbiegłem od tego przekonania, chowając z własnym problemem w czterech ścianach, ale nie potrafiłem puki co inaczej.

Na MinHae podziała zapewnianie, że jestem obok? Znała mój problem... Może sama jakiś miała? Nie opowiadała mi o niczym, co dopiero teraz do mnie dotarło.

Wydawała się szczęśliwa, jednak dopiero teraz zdjęła tą maskę. Pokazała mi się jako ta delikatna, może nawet zraniona dziewczynka która nikomu nie ufa.

A ja chciałem by mi zaufała. By nie bała się zwyczajnie do mnie przytulić i wypłakać w ramię, mówiąc co leży jej na sercu. Mogłem jej przynosić gorące herbatki gdy łapałoby ją przeziębienie i pudełka z lodami w te dni.

Wszystko, byle była szczęśliwa.

-Nie wygląda mi to na zwykłą bezsenność... - zacząłem spokojnie i przysunąłem się bliżej. Palcami przejechałem po jej policzku, dopiero orientując się, że ta płakała.

-Będziesz się śmiał... - stwierdziła odwracając wzrok. Mówiłem, że to nie ta sama dziewczyna?

-Obiecuję, że nie. - uśmiechnąłem się delikatnie i ująłem między palce jej podbródek, kierując na siebie jej spojrzenie.

Ta wyraźnie zaskoczona moim zachowaniem zamrugała szybko i zaraz brała głęboki oddech. Już wiem z kim teraz będę dzielił tą czynność...

-Mój brat nie przyjeżdża do mnie od dwóch lat. Kiedy tak leżeliśmy, przypomniałam sobie jakie to było przyjemne uczucie mieć kogoś obok i... I uświadomiłam sobie, że zaraz o mnie zapomnisz przez kolejny nawał pracy. Sam mi mówiłeś, że jest tego strasznie dużo. Gdzie w tym miejsce dla nic nie znaczącej dziewczyny? - smutek jaki widziałem na jej twarzy sprawił, że bez namysłu ją do siebie przytuliłem.

Nie interesowało mnie, czy jest to na miejscu czy nie. Chciałem by została, by nadal spędzała ze mną czas. Może jeszcze wyjdziemy razem pobiegać? Albo skoczymy na jakieś ciasto do cukierni? Cokolwiek, byle na jej ślicznej twarzy znowu zagościł uśmiech.

Ku mojemu lekkiemu zaskoczeniu MinHae wcale nie uciekała z moich ramion, a nawet sama przysunęła się bliżej, pakując na kolana i przytulając do mnie jeszcze bardziej. Nie widziałem jej twarzy, ale czułem że się uśmiecha.

Przyznałem sobie małe zwycięstwo, gdy po dłuższej chwili nareszcie podniosła głowę i spojrzała tymi swoimi zeszklonymi oczami na moją twarz, uśmiechając przy tym delikatnie.

I sam nie wiem kiedy nasze siedzenie w ciszy skończyło się na zaśnięciu dziewczyny w moich ramionach. Ja sam nie byłem jednak lepszy. Czując przyjemne ciepło drugiego człowieka odpłynąłem, wtulając w siebie mniejsze ciało.

Od dawna nie zasnąłem z tak prawdziwym uśmiechem na twarzy...

Wyskok Lidera / Kim NamJoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz