Rozdział Dwudziesty Piąty

477 22 5
                                    

-Jesteś nieudacznikiem! Rozumiesz!? - wykrzyczała mi moja mama prosto w twarz. Odruchowo cofnąłem się do tyłu, zaskoczony jej słowami. A gdzie "jestem z ciebie dumna", które zawsze mi powtarza?
-Zmarnowałeś taką okazję przez dziewczynę? Do reszty zwariowałeś! - nie ustępowała, zbliżając się do mnie z każdym słowem.

W ciemnym pomieszczeniu poza krzykami słyszałem jeszcze cichy śmiech. Niestety nie ten ciepły i przyjemny fanów na kolejny żart Jina. Ten ociekał kpiną i z czasem rósł w siłę. Z lecącymi w moją stronę obelgami był niczym sztylet, zatapiany w moim ciele raz za razem... Bolało. Moja głowa zaczynała powoli pękać od coraz głośniejszych dźwięków docierających z każdej strony. I nagle wszystko ustało. Zniknęła moja mama, pozostawiając mnie samego w ciemnościach z szybko bijącym sercem.

-NamJoon... - odwróciłem się szybko w stronę tak znanego mi głosu. Stała tam Ona ,obejmując się własnymi ramionami, w dodatku cofając się do tyłu jakby w obawie.
-NamJoon...

Gdy chciałem ruszyć za Nią nagle obraz przede mną zaczął się rozmazywać. Nie zrobiłem nawet kroku gdy ciemność zastąpiło rażące mnie w oczy światło.

-Nareszcie! NamJoon nie sądziłam, że po większej ilości alkoholu tak trudno Cię obudzić...- zauważyła widocznie ożywiona MinHae, gdy ja nadal przyswajałem do siebie obraz sytuacji.

Leżałem na kanapie w jej salonie, przykryty przyjemnym w dotyku kocem. Widocznie zasnąłem tutaj poprzedniej nocy - pomyślałem podnosząc się do siadu. O dziwo pomieszczenie było już uprzątnięte, a jedno z okien otwarte. Najwyraźniej dziewczyna chciała wywietrzyć mieszkanie, czemu wcale się nie dziwiłem. Lekki zapach wina nadal unosił się w powietrzu, chociaż mogłem się założyć, że sam byłem tego powodem. W końcu wylana na koszulę lampka wina magicznie nie wyparowała...

Gdy nareszcie dotarło do mnie co się dzieje spojrzałem na biegającą wte i z powrotem Lee. Wydało mi się to nieco dziwne, że ta lata od samego rana, gdy ponoć miał być to jej dzień wolny. Nie chciała pospać dłużej, odpocząć?

-Min, coś się stało? - zapytałem podnosząc się z kanapy. Nie równała się nawet tej czerwonej w starym mieszkaniu, ale i tak była wygodniejsza od tej w dormie.

-Wujek dzwonił. - powiedziała zatrzymując się na chwilę. Wyglądała na niewyspaną, co zdradzały wory pod oczami i lekko senny wzrok.
-Dostał mocnego ataku astmy i musiał jechać do szpitala. Na dzisiaj jest sporo zamówień w cukierni i muszę go zastąpić... - wyznała patrząc zaraz na zegarek naścienny.
-Naprawdę przepraszam, ale nie spędzimy razem tego dnia, muszę zaraz jechać i dokończyć to co zaczął i ...

-Potrzebujesz pomocy? - przerwałem jej, układając dłonie na jej spiętych ramionach.
-Jedno słowo, a biorę szybki prysznic i jadę z Tobą. - zapewniłem w pełni szczerze.

Nareszcie miałem okazję zobaczyć pracę Min od drugiej strony. Może na pracowni była zupełnie inna? Skupiona na pracy, a może zachowywała się dokładnie jak za ladą? Chciałem się o tym przekonać, a skoro dodatkowo mogłem pomóc, nie widziałem przeciwwskazań.

-Jesteś pewny? Nie chcę byś się do tego zmuszał...

-Nawet tak nie mów. - zaprzeczyłem szybko i wskazałem na sypialnię gościnną.
-Budzę Kooka i wszyscy razem jedziemy do cukierni, daj nam tylko kilka minut...

Po moich słowach pierwszy raz od przebudzenia zobaczyłem na jej twarzy szczery uśmiech. Małe iskierki szczęścia tańczyły na ciemnych tęczówkach gdy niemal biegiem leciałem do młodszego.

🍀 🥀 🍀

-Ja zamawiam ciastka z czekoladą! - zawołał Jungkook gdy obaj czekaliśmy na instrukcje co do naszych zadań. Jako iż nie mieliśmy wielkiego, a w zasadzie to żadnego doświadczenia, MinHae najpierw pokazywała nam co gdzie jest, by dopiero potem poinstruować w danej czynności.

-Ciasto wałkujesz na grubość malutkiego palca i wycinasz foremką kółka. Blaszki leżą na regale za Tobą, dla Ciebie są te bez papieru na prawo... - pokazała szybko palcem dane miejsce ze sprzętem. - Dwadzieścia cztery na blachę, sześć pionowo i cztery poziomo... Masz zrobić pięć blach i ułożyć je na wózku numer dwa przy piecu. Są oznaczone tabliczkami na samej górze...

-Tak jest! - zawołał podekscytowany i zabrał się do pracy, najpierw łapiąc sporych rozmiarów wałek. Nim zdarzyłem podpatrzeć coś więcej, musiałem skupić wzrok na dziewczynie, wyraźnie zastanawiającej się czego nie zepsuję. Poważnie, widziałem to w jej oczach.

-Joonie, co mogę Ci dać, byś nie zrobił sobie krzywdy? - zapytała w pełni szczerze, co lekko mnie rozbawiło. Martwiła się o mnie, czy jednak o sprzęt?

-Mogę układać owoce na tych ogrągłych ciastkach...? - zaproponowałem, nie mając pojęcia na co tak właściwie się piszę.

-Te ciastka to tartaletki. - zaśmiała się cicho i ruszyła przed siebie. Po drodze jak gdyby nigdy nic zabierała ze sobą miskę z żółtym kremem z lodówki, jakiś słoiczek i nawet metalowe pojemniki z owocami. - Na ich dno kładziemy konfiturę malinową, a na nią łyżkę kremu Russel waniliowego... - zaprowadziła mnie do osobnego stołu, tam wszystko rozkładając tak, bym niczego nie pominął. Starałem się słuchać jej uważnie, by potem niczego nie zepsuć. Jeszcze tego brakowało, by musiała coś robić zupełnie od nowa.

-Czyli ciastko, konfitura, krem... Co dalej? - stanąłem bliżej, zawiązując nieco mocniej fartuch gdy ten zaczął się lekko przesuwać.

-Na każdym ciastku ma być identyczna kompozycja z owoców. Najpierw maliny, kiwi i brzoskwinia w plasterkach a potem znowu maliny. - wyjaśniła, wykonując pierwszą dekorację. Prędkość w jakiej jej palce w rękawiczkach to wszystko robiły, była niezwykła. Każdy ruch pewny i przemyślany...
-Na sam koniec bierzesz tak zwaną glazurę i pędzelkiem nanosisz ją na owoce by były świeże i ładnie wyglądały... - zaprezentowała i spojrzała na mnie sceptycznie, kalkulując moje szanse.
-Poradzisz sobie?

-Tak, spokojnie. Sprawdź jak u Kooka, a ja zrobię co do mnie należy... - zaproponowałem przekonany o tym, że dam radę.

Gdy dziewczyna odeszła od mojego aktualnego miejsca pracy szybko napisałem do SeokJina by razem z Jiminem wpadł do cukierni. Z naszymi ruchami do pomocy potrzebna była jeszcze nie jedna, a dwie pary rąk.

Chowając telefon spojrzałem na wykonane już ciastko i wziąłem się do roboty, starając ładnie i szybko powtórzyć małe dzieło Lee.

Powtarzałem sobie cicho w głowie cały przebieg; ciastko, konfitura i krem. Najpierw wykonałem tak większość wypieczonych ciastek, potem zajmując owocami i tą słodką glazurą. Wiem bo miałem okazję oblizać palce... Ale potem umyłem ręce oczywiście!

-Ładnie... - niemal podskoczyłem w miejscu słysząc obok siebie Min.
-Gotowe układamy na złotej blaszce. Ja wyniosę je za ladę, jak tylko wyjmę ciasta z pieca... - mruknęła szybko i zaraz zniknęła w pobliskim pomieszczeniu. Nawet nie miałem jak jej odpowiedzieć.

Z uśmiechem na ustach wykonałem więc kolejny tuzin ciastek, obserwując w międzyczasie jak MinHae z gracją stąpa po całej pracowni. Raz w jej dłoniach spoczywała ogromna blacha ciasta z kremem, raz jakaś rolada w czekoladzie, a innym razem pysznie pachnący sernik pocięty w idealną kostkę. Pochłonięta obowiązkami nie zauważyła nawet smugi kremu na swojej twarzy... A ja miałem ochotę podejść i zwyczajnie przejechać językiem po jej policzku, doprowadzając ją do tego cudownego rumieńca, który tak kochałem.

W pracy czuła się tak swobodnie, jakby była we własnej kuchni. Nic nie potrafiło wybić jej z rytmu, nawet sprawdzanie co pięć minut pracy mojej czy Kooka. To było piękne, patrzeć jak ta wkłada całe swoje serce we wszystko co robi. Nie ważne czy robiła jakąś masę, krem czy kroiła upieczone już ciasto. Starała się tak, jakby miała to dostać sama Królowa Anglii do swojej herbaty.

-Hyung! - wybudziłem się z transu, patrząc zaraz na maknae. Lee akurat wyszła na sklep, więc szybko ruszyłem do przyjaciela mając nadzieję, że jakoś pomogę.
-Ratuj Hyung... Noona prosiła by wyjąć z pieca ciastka z kokosem i jakieś ranty... Nie mam pojęcia o co mogło Jej chodzić z tym drugim... - przyznał drapiąc się po karku w czasie gdy prowadził mnie do pieca.

Cóż, nie lada wyczynem było domyślenie się czym rzekome ranty są...

Ale hej... Od czego ma się internet w telefonie, prawda?

Wyskok Lidera / Kim NamJoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz