Siedziałem właśnie na okrągłej piance, gdy babeczka wykończona dziwnie kolorowym kremem przypominającym tęczę, opisywała mi przebieg kolejnego koncertu mojego jak i chłopaków.
-Dlaczego mam być przebrany w smoking z żelków? - zapytałem zaraz gdy padła taka propozycja. Mój głos był dziwnie wysoki, miałem wrażenie jakim piszczał zamiast mówić.
-By Ona była szczęśliwa... - odpowiedziała albo odpowiedział... No wiecie o co chodzi.
I to krótkie stwierdzenie wystarczyło bym zaraz ubierał na siebie smoking z różnokolorowych misio-żelków. Bo to w końcu po to, by MinHae była szczęśliwa. Ubrany w dziwnie wygodny komplet zacząłem jeździć po "materiale" dłońmi, chcąc zbadać jego zaskakująco gładką strukturę.
-Hyung...nie macaj mnie... - usłyszałem nagle zaspany głos i otworzyłem zaskoczony oczy, zauważając że właśnie obejmuje w pasie swojego młodszego przyjaciela a jedna z moich dłoni jest niebezpiecznie blisko gumki od jego dresów.
-... Przepraszam! - jak poparzony odskoczyłem od Kooka, przy okazji spadając z kanapy, która dzień wcześniej została dla nas rozłożona. Obiłem sobie lekko plecy, ale nie miałem co narzekać.
Noc przespana na tej wygodnej, nawet po rozłożeniu, kanapie była niczym sen a nie koszmar. Możliwe że była nawet wygodniejsza niż moje własne łóżko, ale to mogło być już tylko takie wrażenie.
-Jesteś cały Hyung? - zapytał podając mi dłoń. Gdy już pomógł mi spowrotem usiąść zaśmiał się i poprawił swoją koszulkę obserwując mnie, jakbym miał teraz co najmniej włosy jak jednorożec, jak dawniej. A nie miałem. Moje jasne kosmyki nie miały zamiaru znowu powitać tęczy.
-Ucierpiała jedynie duma... - stwierdziłem z lekko cynicznym uśmiechem i westchnąłem wsłuchując w ciszę.
-Chodź, zrobię nam kawę i jakieś śniadanie. Lee zasłużyła na kilka godzin dodatkowego snu.Młodszy ochoczo przytaknął mi głową i zachowując ciszę ruszył razem ze mną do kuchni. Kilka moich wizyt w tym uroczym mieszkaniu sprawiło, że kuchnię znałem lepiej niż własną. Może to też to, że dziewczyna miała zwyczaj wszystko opisywać? Każdy jeden słój czy pojemnik zawierał etykietę z odręcznie wykonanym przypisem.
Nawet po otworzeniu szafek podwieszonych na ścianie pierwsze co rzucało się w oczy to lista rzeczy, które w danym sektorze się znajdują.
Każdy przedmiot miał swoje miejsce, co sprawiało, że już po pierwszym pobycie wiedziałem dokładnie gdzie szukać kubków, łyżeczek i oczywiście kawy.
Dzięki temu też razem z Kookiem mogliśmy we względnej ciszy, nie licząc naszych szeptanych rozmów, wykonać sobie prostą jajecznicę, co dosyć dobrze nam wyszło.
-Hyung, jesteś pewny, że nie sprawiliśmy Noonie problemu? - zapytał już w salonie gdy zasiadaliśmy do swojego śniadania . Nadal rozmawialiśmy ciszej, jednak korzystaliśmy z tego, że akurat sypialnia MinHae jest najdalej umiejscowionym pomieszczeniem względem miejsca naszego przesiadywania.
-Uważam, że MinHae by mi powiedziała. Kiedy miała problem z odróżnieniem was, powiedziała mi to wprost. Gdyby miała nas dość, nie ukrywałaby tego. - stwierdziłem zajadając swoją porcją gorącej jajecznicy z szynką i warzywami.
-Znacie się krótko, a bardzo szybko jej zaufałeś... - stwierdził dość niewyraźnie, mając pełne usta jedzenia.
-Nie boisz się?-Niby czego? - zdziwiłem się. Przecież MinHae była wobec mnie szczera, nie ukrywała nic, a przynajmniej tak mi się wydawało.
-Że gdy zabraknie Ci dla niej czasu, ona pójdzie w złości wyjawić prasie Twoje sekrety?
-Do tego nie dojdzie młody... - usłyszałem od strony drzwi i zobaczyłem rozbawiony wzrok pani domu, skaczący to na mnie, czy na Jeona. Tym razem nie wywiercała we mnie dziury spojrzeniem bazyliszka.
-Jestem człowiekiem, który ceni sobie czyjeś zaufanie. Z Joonim powierzamy sobie swoje sekrety nie po to by się nimi chwalić, a by radzić sobie z rozwiązaniem pewnych problemów z nimi związanych. Jestem dla niego kiedy On mnie potrzebuje. Nie ważne czy widzę Go raz dziennie, czy raz w tygodniu. Wiem, że gdzieś tam jest i jeżeli zajdzie taka potrzeba znajdzie czas i dla mnie, by zwyczajnie posłuchać...Siedziałem z otwartymi ustami, nie wiedząc co na to wszystko powiedzieć. Przekonanie jakie biło od Lee sprawiało, że miałem ochotę przytaknąć jej słowom nawet bez rozumienia ich sensu.
Zdecydowanie z dnia na dzień popadałem w coraz większą pułapkę uczuć do tej dziewczyny.
-Więc naprawdę lubisz Hyunga? - dopytał jeszcze najmłodszy i zaraz skrzywił gdy zdzieliłem go przez głowę. Nie powinien zadawać takich pytań z taką bezpośredniością osobie starszej od siebie samego. Był to zdecydowanie brak szacunku...
-Pewnie, że lubię. Gdybym nie lubiła, to by Was tu teraz nie było. - zaśmiała się i puściła mi oczko, zaraz wzrok zawieszając na dokańczanym już śniadaniu.
-Jak mogliście nie zrobić też dla mnie? - oburzyła się zaplatając ramiona na klatce piersiowej. Dopiero ten ruch sprawił, że zauważyłem pewną, dość prowokującą moim zdaniem rzecz... Nie miała na sobie stanika.-Ja Ci zrobię Noona! - zaoferował się wokalista i niczym prawdziwy królik zeskoczył z kanapy by udać się do obleganej tak niedawno kuchni.
-Dziękuję Kookie! - zawołała i z uśmiechem usiadła obok mnie, opierając się bokiem głowy o moje ramię.
-Mówiłam poważnie... Chcę byś wiedział, że możesz mi zaufać. - wyszeptała, zupełnie jakby nie chciała by wyszło to poza ściany tego pokoju.-Wiem. A ja chcę byś była pewna, że zawsze znajdę dla Ciebie czas... - zapewniłem z uśmiechem i równie cicho.
-Na mały paluszek?
-Na mały paluszek...
Gdy nasze małe palce u dłoni się ze sobą splątały, ani ja, ani dziewczyna nie mieliśmy zamiaru tego przerywać. Siedzieliśmy więc tak, można powiedzieć że trzymając się za ręce i wsłuchiwaliśmy się w cicho nucącego chłopaka w kuchni.
Z MinHae u boku i kolejną osobą, która mnie wspierała było idealnie.
Po prostu idealnie.Bo wcale nie potrzebowałem miliona fanów skandujących moje imię, by na mojej twarzy pojawił się szczery i przede wszystkim prawdziwy uśmiech...
CZYTASZ
Wyskok Lidera / Kim NamJoon
FanfictionCzyli historia atrysty, który w trakcie koncertu swojego zespołu znajduje chwilę i wymyka się ze stadionu by nieco się zabawić. Zrządzenie losu postawi jednak na jego drodze namolną fankę i jedną drogę ucieczki. Co się stanie gdy jego urok nie zadzi...