Rozdział Osiemnasty

500 31 1
                                    

-Puszczaj! - usłyszałem z samego rana, już pierwszego dnia od wprowadzenia się do dormu młodej Lee. 

Przetarłem zaspane oczy i chciałem wygramolić się z łóżka. Obawiałem się, że zamieszanie przez które się obudziłem ma związek właśnie z MinHae, dlatego chciałem to sprawdzić i w razie konieczności zażegnać kryzys.

-Nie wstawaj... - zatrzymało mnie jednak. Spojrzałem rozczulony na wtuloną w mój bok dziewczynę i odetchnąłem z ulgą. Świadomość, że ta była rano przy mnie była czymś pięknym. Z resztą samo wstawanie z kimś z rana było naprawdę niezwykłym uczuciem, a jeszcze gdy ma się świadomość że to ktoś kogo się lubi... nie do opisania. Jeszcze żeby moje uczucia były odwzajemnione przez tego uroczego malucha...

-Nie zamierzam... - zapewniłem cicho i ułożyłem się wygodnie, otulając przy okazji młodszą ramieniem. Nie miałem ochoty wstawać. Było mi ciepło, niezwykle przyjemnie i nawet krzyki z kuchni czy salonu nie potrafiły zmienić tego faktu.

Nasz spokój nie trwał jednak zbyt długo. Gdy miałem już odpływać, ktoś zapukał do drzwi i pozwolił sobie wejść do środka.

Niechętnie spojrzałem w tamtą stronę i zaśmiałem cicho widząc maknae, zasłaniającego sobie oczy dłonią, jakby obraz przed nim miał przedstawiać mnie i dziewczynę w negliżu. Jak dobrze wiemy, na to sam musiałem jeszcze poczekać...

-Możesz patrzeć Kookie... - zaśmiałem się i ostatecznie podniósłem do siadu, zmuszając do tego też Lee. Nie wyglądała na zadowoloną tym faktem, jednak miałem nadzieję jej to jakoś wynagrodzić.

-Jaka ulga. - mruknął i obdarzył nas uśmiechem, zaraz przysiadając na rogu łóżka, czując się widocznie o wiele swobodniej.
-Jako iż nasza lodówka świeci pustkami, pomyślałem, że moglibyśmy pojechać na zakupy. Jest nasza kolej i od razu moglibyśmy zjeść śniadanie na mieście..? - zaproponował patrząc wyczekująco na naszą dwójkę, jakby decyzja miała zapaść już teraz, dokładnie w tym momencie.

Szkoda, że mój mózg tak wcześciwie nie działał jeszcze na wystarczających obrotach...

-Zgoda JungKook, daj nam się tylko ogarnąć... - wyręczyła mnie MinMin, podejmując szybko decyzję, z którą nie miałem zamiaru się kłócić.

-Super! To czekam w salonie! - zawołał entuzjastycznie i wybiegł z pokoju, zostawiając oczywiście otwarte drzwi.

Patrząc tak na nie przypominałem sobie słowa swojej mamy z czasów gdy byłem jeszcze młodszy. Zawsze upominała mnie, mówiąc że ciągnie się za mną chyba jakiś niewidzialny ogon, że nie potrafię od razu zamknąć tych przeklętych drzwi. Odziwo słyszałem to dość często, dopiero z czasem ucząc się systematyczności, a co za tym szło nareszcie nie zapominałem tej prostej czynności, za której nie zrobienie miałem ochotę teraz krzyknąć za maknae, jak kiedyś mama za mną.

-Wstawaj, gapisz się na to wejście jakbyś ducha tam zobaczył... - wyrwało mnie z transu. Szybko odwróciłem wzrok w stronę dziewczyny. Ta wykorzystując moją nieuwagę zdążyła się przebrać w proste jeansy i podkoszulek, który swoją masą kolorów przypominał mi te, które tak uwielbiał nosić Hobi - Hyung.

Dopiero po chwili zdałem sobie jednak sprawę, że zmarnowałem tak piękną okazję na podziwianie jej ciała. Była dwa metry ode mnie w samej bieliźnie, a ja jak ostatni kołek wolałem obserwować drzwi...

NamJoon, włączamy myślenie!

-Czepiasz się. - mruknąłem jedynie w odpowiedzi i wstałem z wygodnego materaca, odrzucając granatową pościel na bok. Miałem zamiar zająć się jej złożeniem po powrocie, teraz nie było na to czasu.

-To ja poczekam w salo... - przerwała nagle wpatrując się we mnie z dziwnie błyszczącymi oczami gdy zdjąłem z siebie koszulkę, zostając w dresach.

Znowu byłem skanowany tym dziwnie krępującym spojrzeniem, które rozbierało mnie niemal z ostatnich ubrań chroniących moje ciało.

Poczułem przyjemny dreszcz gdy ta zagryzła dolną wargę i powoli zaczęła wycofywać się do wyjścia dalej jednak obserwując moją klatkę piersiową. Miałem nieodpartą ochotę celowo zdjąć również i te przeszkadzające chyba nam obojgu dresy, jednak wolałem czekać. Kusić niby nieświadomie...

Gdy Lee opuściła mój pokój uśmiechnąłem się i spojrzałem w dół na wybrzuszenie w swoich dresach.

Cholera... Tego nie widziała, prawda?

🍀🍀🍀

-Nie rozumiem Twojego toku myślenia Noona... - stwierdził Kook, gdy we trójkę siedzieliśmy w jednej z kawiarni niedaleko centrum.

Nasze ubrania ku ogólnemu niezadowoleniu były w połowie mokre, bo zaraz gdy zrobione zakupy trafiły do bagażnika zamochodu z nieba dosłownie lunęło na nas grubym deszczem.

Jako iż niedaleko znajdowała się akurat ta kawiarnia, to w niej się usadowiliśmy chcąc zarówno przeczekać paskudną pogodę jak i zjeść obiecane śniadanie.

Fakt, że mogliśmy też nieco przesuszyć tam swoje ubrania działał na naszą korzyść.

-Jestem cukiernikiem, to normalne że pytam o skład danej potrawy, jeżeli ta wchodzi w moją dziedzinę. - zauważyła i zdjęła maseczkę z twarzy, którą wcześniej założyła na moją prośbę. Cóż, musieliśmy uważać w razie gdyby ktoś nas rozpoznał.
-Kiedy masz pojęcie jaka mąka jest najlepsza, ile procent powinno mieć mleko, czy nawet jaki cukier powinien zostać użyty, to wszystko nagle wygląda zupełnie inaczej. - wyjaśniła na spokojnie i wzięła głębszy oddech, widocznie szykując się do kontynuowania.
-Powiedzmy, że chcemy zrobić muffiny. To ważne jakiej mąki użyjesz, bo każda ma inną zawartość glutenu a on daje ciastu sprężystość. Rodzaj cukru oraz jego granulacja jest równie ważna, bo ten musi w pełni rozpuścić się jeszcze w fazie mieszania. To tylko wydaje się takie proste. Pracując przy tym zwracasz uwagę na najdrobniejsze szczegóły, bo wszystko musi być idealne...

-Oczy Ci się świecą... - zauważyłem nagle jej przerywając. Jednak nie mogłem się powstrzymać. Gdy mówiła o swojej pasjii, jej oczy błyszczały jakby odbijały się w nich miliony gwiazd. Jej uśmiech był tak szeroki, tak szczery... Aż zapragnąłem by i o mnie mówiła w taki sposób. Tak pewnie i z tym przejęciem.

-Nie było pytania... - stwierdził Kook i uniósł ręce w geście obronnym.
-Chociaż muszę przyznać, że pierwszy raz słuchałem jak kelnerka wymienia składniki na naleśniki...

-"Bliny" JungKook. - poprawiła go i spojrzała na mnie, przyłapują na wpatrywaniu się w jej profil.
-Nawet ta kelnerka nie zrozumiała na początku co chce, mimo że w karcie jest jasno zapisane 'bliny z owocami i pudrem'...

Zaśmiałem się cicho na jej małe oburzenie i westchnąłem zdając sobie sprawę, że MinHae dalej się mi przypatruje. Zdawało mi się, że ta chce odczytać z moich reakcji czy wziąłem ją na poważnie, czy jednak nie.

Nie zdążyłem jednak nic powiedzieć, gdy na naszym stoliku postawione zostały trzy kubki z kawą i talerze.

Spojrzałem jednak nie na swój własny, a na ten mojej prywatnej cukierniczki. Nie wyglądała na zadowoloną, jednak nic nie powiedziała zaczynając jeść.

Miałem naprawdę wielką ochotę zapytać czy wszystko dobrze, jednak się powstrzymałem gdy ta nagle spojrzała to na mnie, to na Maknae.

-Pierwsze co robię po powrocie do dormu to bliny z prawdziwego zdarzenia... - powiedziała stanowczo.
-Tego nie nazwałabym nawet plackiem na mleku...

Zaśmiałem się rozbawiony jej komentarzem i podparłem podbrudek na swojej dłoni patrząc na nią z uśmiechem.

Te dni spędzone razem będą naprawdę ciekawe... - pomyślałem zabierając się za własne śniadanie.

Wyskok Lidera / Kim NamJoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz