Epilog

699 29 2
                                    

Światła ulicznych latarni swoim słabym światłem raczyły pogrążone we śnie miasto. Niczym uśpione w rzędach samochody nie jeździły już po ulicach Seulu, czekając grzecznie na swoich właścicieli którzy z samego rana będą potrzebować pomocy z dostaniem się do pracy.

Obok jednego z czerwonych Nissanów przebiegła nagle para, trzymając się mocno za ręce.

Wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna z uśmiechem na ustach ciągnął za sobą znacznie niższą dziewczynę, patrząc czy ta nadąża za nim w butach na obcasie. Odziwo... Nadążała, chociaż sama nie miała pojęcia jakim cudem.

Donośny śmiech obojga rozniósł się po pogrążonej w ciszy ulicy, zwracając uwagę ulicznego grajka, który zamiast się zbierać, postanowił jednak zagrać jeszcze jedną piosenkę dla pary.

Spokojne dźwięki gitary akustycznej  dotarły do uczu mężczyzny, by tylko przyciągnąć go bliżej. Uwielbiał bowiem słuchać muzyki, której nie tworzył on sam. Wyłapywanie ciekawych przejść, nowego tempa... To wszystko zwyczajnie go do siebie ciągnęło.

Zaledwie kilka sekund wystarczyło by kobieta wtulona w swojego chłopaka bujała się spokojnie w rytm przyjemnej melodii.

-Każdą naszą rocznicę chcę świętować w ten sposób... - powiedziała cicho dziewczyna, nie chcąc przerywać romantycznej atmosfery. W końcu rzadko mogli sobie pozwolić na czułości na mieście, o ile w ogóle można było mówić o czułościach w miejscach publicznych.

Taka prosta chwila, kiedy to MinHae mogła zwyczajnie zatopić się w ramionach swojego chłopaka, była niczym spełnienie jej snów.

-Właśnie tak? - zdziwił się lekko starszy.
-Uciekając z niezbyt udanej kolacji i kończąc na szalonym biegu przez miasto? - zaśmiał się nieco rozbawiony tym jak potoczyło się ich na pozór spokojne wyjście by spisać zwrotkę piosenki...
Której ostatecznie nie spisali.

-Tylko jeżeli będę skakać z balkonu w twoje ramiona... - szepnęła wspinając się na palce, by musnąć wargami jego szczękę. Nawet w wysokich butach miała w końcu problem by dosięgnąć do jego ust.
-... I, jeżeli podczas tego biegu, dalej będziesz trzymał mocno moją dłoń... - dodała przenosząc dłonie na jego policzki, łącząc ze sobą ich spojrzenia. Jego oczy znowu miały w sobie te wesołe iskierki, które tak uwielbiała, mimo iż nigdy nie przyznałaby się do tego na głos.
-... Ale najważniejsze... Tylko jeśli dalej będziesz patrzył na mnie z taką miłością jak teraz...

-O to nie musisz się martwić... - mruknął rozczulony jej zachowaniem i nachylił się, muskając usta swojej ukochanej.
-Moja miłość do Ciebie nigdy nie zniknie. - obiecał, by zaraz zachłannie, ale i delikatnie zaatakować jej usteczka.

Bo tak naprawdę Kim i Lee mogli pochodzić z zupełnie dwóch różnych światów...

On, światowy muzyk, idol milionów nastolatek i nie tylko. Zospoznawalny na każdym kontynencie... Przystojny i inteligentny...

Ona, prosta dziewczyna z miasta pracująca w cukierni swojego wuja. Przeciętna, może trochę zabawna, ale zupełnie wycofana od świateł reflektorów...

Ale jedno spotkanie wystarczyło by połączyć ze sobą ich ścieżki...
Bo czasami przeciwieństwa naprawdę się przyciągają, nie sądzicie?

A MinHae i NamJoon są tego świetnym dowodem...


🍀 🥀🍀
Dziękuję za obecność!

Długo się zbierałam do epilogu i tak...🤔 Właśnie tak to zaplanowałam, gdyby ktoś pomyślał, że zwyczajnie nie miałam pomysłu co zrobić dalej.

Liczę, że nie jest to kolejna książka pełna rozdziałów pisanych na ilość i naprawdę miło spędziliście przy niej czas.😇


Jeszcze raz dziękuję, że tu jesteście i do zobaczenia w kolejnej mojej książce!! ❤️ ❤️ ❤️

Wyskok Lidera / Kim NamJoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz