Rozdział Pierwszy

1K 48 2
                                    

Księżyc razem z gwiazdami towarzyszyły mi w mojej małej wycieczce, będąc jedynymi świadkami wszystkich moich czynów. Nie mam pojęcia kiedy ostatnio spacerowałem nocą po parku, czy dla zabawy wyławiałem drobne z fontanny.

Dopiero gdy wycierałem swoje mokre dłonie o materiał tych niewygodnych spodni, pomyślałem o tym, że w tym całym pośpiechu nie pomyślałem nawet o wzięciu ze sobą telefonu czy portfela. Zwyczajnie wyleciało mi to z głowy, jak pilnowanie paszportu na lotnisku... Te kilka razy.

Chociaż może to i lepiej? Teraz mogłem dzięki temu zabawnemu zbiegowi okoliczności liczyć drobne i zastanawiać się czy wystarczą one na zakup jakiegoś napoju w tej dzielnicy. To naprawdę śmieszne jak dawno nie miałem już takich problemów. Zaraz po debiucie zdarzało mi się nie mieć przy sobie nawet drobnych, a teraz?

Byłem jednym z najbogatszych artystów w Korei. Byłem na kontrakcie zapewniającym mi nie małe zyski i rozwój nie tylko mojej kariery, ale także osobisty. Miałem kochającą rodzinę, dumną z moich dokonań i najlepszych przyjaciół, którzy zawsze starali się mnie wspierać.

Dlaczego więc uciekłem z własnego koncertu?

By biegać po parku? Kraść monety z fontanny miejskiej?

Zabrzmi to głupio, ale właśnie tak. Właśnie dla tych chwil było warto uciec, postawić na włosku moją całą karierę.

Chciałem choć ten jeden raz od siedmiu lat poczuć się wolny. Nie tak jak zawsze uwiązany na niewidzialnej smyczy, pozwalającej odejść jedynie na odległość określoną w rozkazach Banga czy menadżera.

Chciałem znowu poczuć się jak normalny chłopak, może teraz już facet, ale decydujący sam o sobie.

Właśnie dlatego z uśmiechem szedłem deptakiem, oświetlonym masą wysokich latarni. Mijałem ludzi nie myśląc nawet o tym, że widzą moją twarz. To uczucie wyjścia bez ochroniarza, bez kamuflażu... To było tak przyjemne.

Mogłem do woli przyglądać się ślicznym wystawom sklepowym, czy to z zabawkami czy jedzeniem, oglądać dzieci proszące rodziców o zostanie jeszcze na dworze mimo już późnej godziny.

Ja sam mógłbym już być ojcem, gdyby nie kariera. Pewnie siedziałbym teraz z moją żoną i synem w domu, oglądając bajki...

Zanim zdążyłem pomyśleć o kolejnym scenariuszu, ktoś złapał mnie za ramię, zwracając na siebie uwagę.

-Oppa! Wszyscy się o Ciebie martwią! - zawołała urocza brunetka. Była znacznie niższa ode mnie, co jednak nie stanowiło dla niej problemu. Była naprawdę silna, co czułem gdy ściskała poje przedramię.

-To urocze, ale jak widzisz jestem cały i zdrowy. - zapewniłem starając zabrać jej dłonie z mojego ciała. Nie chciałem być nieuprzejmy dla fanki, ale nie lubiłem gdy te pozwalały sobie na zbyt wiele.

-Oppa musisz w tej chwili wracać na koncert! - zignorowała mnie całkowicie i nim zdążyłem spostrzec, zrobiła zdjęcie, dodając je prawdopodobnie na portal społecznościowy. Co chwilę powtarzała to samo zdanie, ciągnąc mnie w stronę auli gdzie odbywał się koncert.

Dla mnie jednak był to sygnał do ucieczki. Zaraz ludzie z ochrony znajdą to zdjęcie i domyślą się gdzie jestem. Zdecydowanie jeszcze nie skończyłem się dobrze bawić...

Wykorzystując efekt zaskoczenia wyrwałem się dziewczynie i najszybciej jak potrafiłem w tych niewygodnych spodniach, pobiegłem przed siebie szukając miejsca do ukrycia.

Sklepy jeden za drugim były zamykane więc chcąc mieć jeszcze szansę wpadłem do cukierni, samemu zamykając za sobą drzwi na klucz, który już był w drzwiach.

-Zamykamy, proszę o opuszczenie sklepu... - usłyszałem od strony lady. Spojrzałem w tym kierunku i zamrugałem lekko zaskoczony. Chyba pierwszy raz moje serce przyśpieszyło na widok dziewczyny, a mózg nie wiedział co powiedzieć.

-Um... Proszę mi pomóc... - wydusiłem z siebie na co od razu zostałem obdarowany zaskoczonym przeskanowaniem mojego ciała przez dziewczynę.

-Panie artysto, nie chcę być nieuprzejma ale powinien Pan być właśnie na koncercie... - powiedziała podchodząc bliżej. Była fanką? Czy ja właśnie zamknąłem się sam na sam z jakąś szaloną dziewczyną, która zaraz zedrze ze mnie ubrania w niewiadomym mi celu?

-Um... To dość długa historia. - powiedziałem lekko wystraszony wizją zostania z nią na dłużej sam na sam. Wiedziała kim jestem, a przynajmniej takie zostawiała wrażenie.

-Wie Pan, ja mam czas...

Wyskok Lidera / Kim NamJoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz