Rozdział Trzydziesty Pierwszy

501 22 1
                                    

Wena czy pomysł to pojęcia względne. Poważnie...

Czasami wydaje nam się, że mamy genialny pomysł na książkę, czy piosenkę jak w moim przypadku, ale gdy zaczynamy spisywać nasze myśli na kartkę, te nagle tracą cały swój sens...
Z weną jest... ciężko. Mówi się, że wystarczy do czegoś przysiąść, skupić się na pracy i wszystko nam wyjdzie. Bez weny, ciupki wyobraźni i chęci... Nawet całodzienne siedzenie nic nam nie da.

Bywa, że mały pomysł rodzi się w naszej głowie w najmniej odpowiednim momencie. Niby moglibyśmy go zignorować i żyć chwilą... Ale czy czasami nie robimy czegoś wbrew samym sobie, wyrywając się z tak dobrze nam znanych schematów?

-NamJoon, chyba sobie żartujesz... - oburzył się Min, gdy przeprosiłem MinHae, prosząc o chwilę na przyniesienie sobie netesu by spisać zwrotkę do nowej piosenki, która nieoczekiwanie zaczęła się komponować w mojej głowie.

Co mu się pasowało?... Miałem pisać na serwetce?

-Hyung, spokojnie. - odezwała się moja dziewczyna, patrząc na starszego uspakajającym spojrzeniem.
-To naprawdę nie problem, śmiało Joonie... - upewniła mnie jeszcze w moim poczynaniu, uśmiechając się lekko.

-Zaraz wracam... - zapewniłem muskając jej wargi, lekko ją tym pesząc. Nie lubiła gdy okazywałem jej czułości w obecności chłopaków, co właśnie mi bardzo odpowiadało.

Raz jeszcze przeskanowałem cudowne ciało cukierniczki zakryte przyjemnym dla oczu czerwonym materiałem, dość obcisłej sukienki. Idealnie wyeksponowane piersi, które zdecydowanie odciągały moją uwagę przy podawanych nam posiłkach aż prosiły się by na nie zerkać.

Ale to nic dziwnego, że sam je podziwiałem... Kto normalny wgapiałby się w zupę, gdy tuż przed nim siadziała taka piękność?

Jak idiota wpadłem do pokoju, starając znaleźć swój antyczny już notes. Niestety dla mnie samego ostatnio nie miałem czasu sprzątnąć, a co za tym szło, miałem istny burdel na biurku.

Kilka przypadkowych kartek spadło na podłogę, robiąc jeszcze większy bałagan, gdy ja zawzięcie szukałem swojej własności.

-Gdzie jesteś...? Zaraz zapomnę tekstu do cholery... - mruknąłem cicho pod nosem, niezadowolony z obecnej sytuacji. Chciałem w końcu tylko spisać kilka wersów, to tak wiele?

-Zapisz na byle jakiej kartce... - usłyszałem od strony drzwi, gdzie zaraz spojżałem.

-A jak ją też zgubię? - zapytałem dziewczyny, patrząc jak ta powoli idzie w moją stronę, lekko rozbawiona moim zachowaniem. Nie dziwiłem jej się, gdyż świetnie zdawałem sobie sprawę jak muszę wyglądać. Trochę jak wariat...? Desperat?

-Nie zgubisz... Po prostu mi zaufaj. - mruknęła mi na ucho, sprawiając że przez całe moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Chyba nie muszę mówić, iż niezwykle je lubiłem, prawda?

-Hmmm, a co będę z tego miał? - pochwyciłem, kontynuując jej małą zabawę.

-Tekst piosenki, o ile jeszcze go nie zapomniałeś... - zaśmiała się i jak gdyby nigdy nic sama podeszła do biurka.

Przełożyła zaledwie kilka kartek, zaraz zatrzymując wzrok na jednej z nich.

-...Bo to Twój uśmiech wita każdy Mój nowy dzień. Nie promienie słońca wkradające do sypialni gdy jeszcze śpisz. Nie wiatr smagający włosy, gdy opuszczę mieszkanie. Nie trawa łaskocząca w bose stopy, gdy to właśnie w ogrodzie piję kawę. Tylko Ty i twój wyjątkowy uśmiech... - zatrzymała się na chwilę, zaraz patrząc na mnie dość specyficznie gdy jej wzrok przeskanował wcześniej uważnie tytuł "Lee MinHae".
-Nazwałeś piosenkę moim imieniem...?

Wyskok Lidera / Kim NamJoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz