Myśl o tajemniczej wyprawie nie dawała Taehyungowi spokoju. Miał nadzieję, że Jieun dowie się, gdzie ci płynęli, gdyż czas mijał, a on musiał się jakoś wydostać z wyspy. Schodząc na śniadanie niechętnie usiadł przy stole z resztą rodziny króla. Zajął miejsce obok dziewiętnastolatki, posyłając jej uśmiech.
- Piękna z was para. - odparła jedna z sióstr władcy. - Wasze wesele musi być huczne, dopilnuję tego. Największe wydarzenie tego roku lub może i dekady!
- Dwa potężne rody połączone w jedno... Oznacza to jeszcze większą potęgę. - dodał król, wypełniając swój talerz przeróżnymi daniami.
Taehyung słysząc to mógł jedynie się uśmiechać. Momentami miał ochotę wstać i powiedzieć, z kim tak naprawdę był związany. Im dłużej przebywał w zamku tym bardziej dostrzegał, jak bardzo takie życie nie było dla niego. Pomimo posiadania korzeni arystokratycznych, wolał prowadzić zupełnie inny tryb życia.
- A ty, Taehyung? - z jego zadumy wyrwał go głos władcy. - Wolałbyś, żeby przyjęcie z okazji zaręczyn było tylko dla rodziny czy może zaprosić na nie dziesiątki wpływowych ludzi?
- Pomysł z hucznym weselem bardziej mi odpowiada, więc przy zaręczynach niech będzie... Kameralnie. - powiedział, spoglądając na swoje splecione dłonie.
Czując, jak Jieun zaczęła trącać jego nogę przez chwilę zastanawiał się, o co jej chodziło. Dlatego, postanowił wybrać najbezpieczniejszą opcję.
- Dziękuję za posiłek. Chciałbym z korzystać z ładnej pogody, dasz się zaprosić na spacer, Jieun? - zapytał, wstając z miejsca. Wystawił przed siebie rękę, a dziewiętnastolatka ułożona na niej swoją dłoń.
- Z miłą chęcią. - rzekła, podnosząc się z krzesła.
Skierowali się do wyjścia, nie obracając się za siebie. Jednakże, gdyby to zrobili dostrzegliby szerokie uśmiechy na ustach członków rodziny królewskiej. Opuszczając potężny budynek skierowali się w stronę ścieżki, która prowadziła do ogrodu. Oddalając się na bezpieczną odległość zasiedli przy jednej z altanek. Taehyung spojrzał na dziewczynę, oczekując wytłumaczenia.
- O co chodzi? - zapytał w końcu.
- Rozmawiałam z ojcem na temat tej wyprawy. - powiedziała, poprawiając sukienkę. - Powinnam chyba zacząć wierzyć w przeznaczenie, skoro w twoim przypadku ono się sprawdza.
- Czyli...? - zaczął niepewnie nie wiedząc, czy dobrze zrozumiał.
- Płyną na Tortugę, Taehyung.
Kim nie mógł ukryć uśmiechu. Odetchnął z ulgą, na moment przymykając powieki. Poczuł wtedy delikatny wiatr na twarzy, co dodatkowo go zrelaksowało.
- Kiedy? - zadał po chwili kolejne pytanie.
- Za dwa dni, z samego rana.
- Płyną bezpośrednio w to miejsce? - kontynuował, układając w głowie kolejny plan.
- Tak, po drodze nigdzie się nie zatrzymują. Musiałbyś w nocy się stąd wydostać i wejść na statek.
- Miałbym siedzieć cały czas w ukryciu? - zapytał, gdyż nie wiedział, co wybrać.
- Równie dobrze możesz do rana poczekać, aż ci wejdą na pokład i w trakcie płynięcia wyjść jak gdyby nigdy nic. Wiesz, co się robi na statkach, zajmiesz się jakąś robotą.
Taehyung przytaknął. Jego dobry humor był nie do zepsucia. Nie mógł doczekać się momentu, w którym zobaczy Jeongguka i będzie mógł go objąć. Nigdy wcześniej nie doświadczyli takiej rozłąki, dlatego obaj nie mogli skupić się na jakiejkolwiek rzeczy, gdyż stale mieli wrażenie, że czegoś im brakowało.
CZYTASZ
✓Destiny | k.th x j.jk✓
Fanfiction[Druga część Voyage] [Ukończone] Po otrzymaniu drugiej szansy na lepsze życie Jeon Jeongguk zmienił się nie do poznania. Mając u boku ukochanego przemierzał morza stale poszerzając swoją kolekcję podbitych statków. Jednakże, czy żyjąc na własnych z...