~~11~~

847 132 15
                                    

a/n Jutro będę na taekookowym Instagramie, więc jeśli będziecie czegoś ciekawi, chętnie odpowiem na wasze pytania ^^ 
Ogólnie, pierwszy raz będę prowadzić coś takiego, także mega się stresuję, ale mam nadzieję, że nie będzie tak źle i bd się dało ze mną wytrzymać...

Powróciwszy do załogi Jeongguk zdawał się być nieobecny. Postanowił swoje odkrycie trzymać póki co w tajemnicy, aby mieć czas na wymyślenie jakiegokolwiek planu działania. Taehyung widział, że ukochany nie chciał rozmawiać na ten temat, dlatego nie naciskał. Wiedział, że ten, kiedy będzie gotowy o wszystkim mu powie i nie będzie niczego ukrywał.

Gdy tylko zapadł zmrok, obaj ułożyli się do snu. Kim nie mając wiele siły nie potrzebował wiele, by zasnąć. W przeciwieństwie do Jeongguka, który pomimo zmęczenia nie potrafił zmrużyć oka. Jednakże, mała ilość snu w ciągu ostatnich dni po niecałej godzinie doprowadziła do tego, że Jeon sam nie wiedział, w którym momencie usnął. 

Stojąc po środku pustkowia otworzył powoli powieki, jednak gdy tylko poczuł promienie słoneczne na swojej twarzy z powrotem je przymknął. Przyłożył dłoń do oczu, starając się zasłonić słońce. Rozejrzał się dookoła, lecz niczego nie dostrzegł. Ruszył przed siebie samemu nie wiedząc, dokąd się kierował. Jego spokojny chód zmienił się z czasem na bieg, chcąc dostać się do źródła, z którego wychodziły promienie słoneczne. 

Sam nie wiedział, ile to trwało. Im bliżej był, tym powietrze stawało się cięższe. Widząc na środku pustkowia leżącą, skuloną postać, przyspieszył. Czuł, jak kropelki potu poprzez wysoką temperaturę pojawiły się na jego skroniach. Dobiegając na miejsce, zatrzymał się. Człowiek ułożony był do niego plecami, dlatego z niespokojnym oddechem powoli kucnął obok niego. Umieścił drżącą dłoń na jego barku zastanawiając się, czy powinien sprawdzić, kto to był. Ostatecznie zdecydował się na to, a gdy jednym ruchem obrócił postać, zamarł. Przerażony zabrał rękę. 

- Taehyung... - wyszeptał, przełykając ślinę. Jego wargi były sine, a twarz blada. Powieki miał przymknięte, a jego całe ciało było lodowate. Jeongguk rozumiejąc, co takiego zastał tym razem pewnie złapał chłopaka i nim ruszył. Widząc, jak na jego beżowym ubraniu zostawił szkarłatne ślady, spojrzał na swe dłonie. 

Znów widział na rękach krew, jednak do kogo ona należała? 

- Tae... - powtórzył, zaczynając panikować. - Taehyung! - krzyknął. Poczuł, jak łzy gromadziły mu się w kącikach. 

Dlaczego się nie budził? 

- I tak ci nie odpowie. - usłyszał głos, na co poderwał się z miejsca i rozejrzał. Pociągnął nosem, chcąc pozbyć się zebranych łez. 

- Kim jesteś? - wyszeptał, a w jego głosie można było odczuć ból. 

- Dalej nie znasz odpowiedzi na to pytanie? - gdy ponownie się odwrócił, przy ciele stała kobieta, której ciało pokrywały czarne znaki. 

- Skrzywdziłaś go. - wycedził przez zęby. - Skrzywdziłaś osobę, którą kocham. 

- To nie ja go skrzywdziłam, tylko ty. - odparła, wzdychając. - Każdy człowiek powinien zaakceptować los, który został na niego nałożony. Jednak ty... - parsknęła, kręcąc głową. - Skoro ty nie zapłaciłeś za swe grzechy, musiał zrobić to ktoś inny. 

- O czym ty pieprzysz? - zapytał, marszcząc brwi. - Odpowiedz mi, do cholery! 

- Zobaczysz. - rzekła z uśmiechem, a następnie zapadł zmrok. 

Jeongguk jak poparzony poderwał się z miejsca. Jego klatka piersiowa unosiła się w nienaturalnie szybkim tempie, dlatego przymknął powieki i odetchnął. Kiedy udało mu się uspokoić oddech spojrzał na Kima, który dalej spał. Obserwował go tak długo, póki nie był pewny, że oddychał i miał się dobrze. Nie rozumiał, dlaczego stale miewał te sny. Przez to się nie wysypiał, a dodatkowo całymi dniami obserwował ukochanego i kontrolował jego stan.

Musząc się przejść, wstał z koca i bez rozglądania ruszył przed siebie. Odszedł kawałek od załogi, a gdy uznał, że oddalił się na bezpieczną odległość oparł się o głaz i głęboko westchnął. Nie wiedział, ile tak stał, gdyż dopiero zbliżające się kroki sprowadziły go na ziemię. Z początku obraz przez jego oczami się rozmazywał, lecz im postać była bliżej, tym widział lepiej. 

- Jimin? - chrząknął. 

- Dlaczego po prostu z kimś nie porozmawiasz na temat swoich snów? - zapytał, stając tuż przy rówieśniku. - Jak długo będziesz wmawiał Taehyungowi, że nic się nie dzieje? 

- Nie wiesz, jak jest. - powiedział, zaciskając szczękę. 

- No to mi może w końcu powiesz? - odpowiedział z pretensją. - Zawsze mi ufałeś i mówiłeś o wszystkim, dlaczego teraz tak się zachowujesz? 

 - Ja... - zaczął zdezorientowany. 

 - Ty wiesz, co się dzieje z Taehyungiem. Jestem tego pewny, tylko dlaczego nie chcesz mu pomóc? - zapytał, ściszając ton. 

Złość w Jeonie zawrzała. Zacisnął pięści, stając twarzą w twarz z przyjacielem. Zmierzył go wzrokiem, starając się panować nad swoimi emocjami. 

- Robię wszystko, by uchronić Taehyunga, bo go kurwa kocham. - wycedził przez zęby. - Nie masz prawa mówić, że ignoruję jego stan. 

- To dlaczego dalej siedzimy na tej wyspie, zamiast szukać jakiegoś rozwiązania? - jego ton tylko prowokował pirata. 

- Jak mam cokolwiek zrobić, gdy za wszystkim stoi Calypso, do cholery?! - wykrzyczał z frustracji. Zignorował fakt, że mógł kogoś obudzić. - Przez nią tu jesteśmy, przez nią Taehyung słabnie, przez nią straciłem Valencię i nie mogę spać po nocach. - wysyczał. - Jak byś się czuł, gdybyś co noc widział we śnie śmierć ukochanej osoby? - zapytał, a jego głos się w pewnym miejscu złamał. - Przestań obarczać mnie tym, że jesteśmy unieruchomieni na tej pieprzonej wyspie. Skoro masz narzekać, szukaj rozwiązania na własną rękę, proszę bardzo. 

- Jeongguk, nie rozumiesz. 

- Co tu jest trudne do zrozumienia? Jestem po raz kolejny w tym samym gównie, a ty po raz drugi tą swoją "pomocą" tylko pogarszasz sytuację. 

- A mam usiąść obok ciebie, otrzeć łzy i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze? - parsknął. - Zamiast użalać się nad tą sytuacją, powinieneś wziąć się w garść. Taehyung, gdy chodziło o twoje życie do ostatniej chwili walczył, by wszystko się udało. A ty, gdy wszystko zaczyna się sypać zamykasz się w sobie, wmawiasz innym, że wszystko jest w porządku i myślisz, że każdą sprawę załatwisz sam. 

Jeongguk nic na to nie odpowiedział. Czuł się zagubiony, przytłoczony i bezsilny. Domyślał się, że to co powiedział Jimin, nie było wyssane z palca. Jednakże, po raz kolejny nie mógł nic zmienić. Za żadne skarby nie chciał, by Taehyung cierpiał. Wolałby sam po raz kolejny rozpocząć walkę z czasem, niż codziennie patrzeć, jak Kim mizernieje na jego oczach. Miał tyle pytań, a żadnej odpowiedzi. Chociaż miał poszlaki nie wiedział, czy to tym razem była prawda czy może ponownie zwykła legenda wymyślona przez starych żeglarzy. 

Tak naprawdę, bał się tego, co stanie się w przyszłości. Najwyraźniej, nie miał nad nią kontroli, a bardzo by tego chciał. Był świadomy, że tu nie chodziło o jakąkolwiek klątwę. Skoro Calypso rzucała im tyle kłód pod nogi, miała w tym jakiś cel, który pragnęła jak najszybciej osiągnąć. 


a/n Mam nadzieję, że nie przeszkadzają wam takie wstawki nwm, fantasy. Póki co, wszystko może wydawać się dość zagmatwane, ale obiecuję, że do końca fika wszystko się wyjaśni i wtedy zrozumiecie, dlaczego to właśnie Taehyung był na celowniku Calypso. 
Chyba, że już macie jakieś teorie... 

✓Destiny | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz