~~15~~

736 130 21
                                    

Dni mijały, a piraci w dalszym ciągu znajdowali się w celach tuż pod zamkiem. Jeongguk chociaż nie tracił nadziei, z godziny na godzinę martwił się stanem Kima coraz bardziej. Gdy tylko zapadł zmrok, a ciemne uliczki oświetlały latarnie zamiast głuchej ciszy na rynku zapanował gwar. Piraci zaciekawieni zaczęli podchodzić do niewielkiego okna, by przyjrzeć się nowej sytuacji. 

- Jakiś atak na miasto? - mruknął Jimin, gdy grupa żołnierzy przebiegła przez plac z  przygotowaną bronią. 

- To może być nasza szansa. - powiedział Hoseok, spoglądając na kapitana. - Jeśli faktycznie będą atakować zamek, uda nam się uciec. 

- Obserwujcie rynek. - mruknął, podchodząc do krat. Ułożył na nich dłonie, wyglądając na zewnątrz. Żołnierze nadal stali przy wejściu do lochów, ucieczka była póki co niemożliwa. 

Taehyung jako jedyny nie wstał. Dalej siedział przy ścianie, ciężko oddychając. Było mu niedobrze, nie mógł się skoncentrować i był w stanie skoordynować ruchów. Oparł głowę o ciemne cegły, przymykając oczy. Wtedy, rozległ się pierwszy huk, a głosy na placu zamieniły się w krzyki ostrzegawcze. 

Wrogowie zaatakowali Isla de Muerta. 

- Dlaczego oni nadal tam stoją? - rzekł Jeon, stale obserwując strażników. - Dobra, plan jest taki. - powiedział, odchodząc od krat. - Podstawiamy ławkę pod okno, gdy tylko tamci odejdą. Wtedy nikt nas nie usłyszy, na zewnątrz będą walczyć, nie zwrócą na nas uwagi. Nie wdawajcie się w bójki, biegniemy od razu do portu i tam czekamy na właściwy moment, by zająć statek. Najlepiej taki, który będzie stał zacumowany tak, że bez większego manewrowania wypłyniemy lub przeczekamy na do rana w środku, w zależności od pogody. Na nikogo nie czekam, rozumiemy się? - po krótce wszystko wyjaśnił reszcie załogi, a ta przytaknęła. 

Sam podszedł do okna, spoglądając na dwa pręty, które miały blokować drogę ucieczki. Jednakże, przez dni spędzone w lochach każdy z piratów stracił nieco na wadze, przez co każdy powinien bez problemu się przecisnąć. 

Po ocenieniu stanu okna zbliżył się do Kima, kucając przy nim. Złapał jego dłoń, chcąc w taki sposób zapewnić mu wsparcie. 

- Wydostaniemy się stąd i znajdę sposób, by ci pomóc. - wyszeptał, odgarniając chłopakowi włosy z przybrudzonego czoła. 

- Jeonggukie... - powiedział, zaciskając palce na szorstkiej dłoni. Chciał kontynuować, lecz krzyki na korytarzu mu w tym przeszkodziły. 

Yoongi podszedł do krat, a widząc, jak do strażników przyszło dwóch innych mężczyzn, z którymi chwilę rozmawiali pojawiła się kolejna nadzieja. Tak, jak przewidział wcześniej Jeon ci w jednym momencie ruszyli z miejsca i wybiegli z lochów, gotowi do bronienia miasta. Dwóch innych piratów obserwowała rynek, a gdy zamieszanie narastało podsunęli ławkę pod okno. 

- Jimin, wyjdź pierwszy, niech podadzą ci mapy. Ukryjcie się za ogrodzeniem, wyjdę ostatni. - zarządził, przy czym Park przytaknął. Wszedł na przedmiot, łapiąc się dłońmi prętów. Wpierw się rozejrzał, czy nikt ze strażników go nie zauważy, a następnie przełożył pierwszą nogę, a następnie głowę. Kilka razy poruszył ciałem, lecz udało mu się wyjść. Jung podał rówieśnikowi mapy, a ten od razu schował je za pas tak, by ich nie zgubić. 

- Czysto, możecie wychodzić. - odparł, przesuwając się na bok, by kucnąć za ogrodzeniem, które otaczało zamek. 

Jeongguk podszedł do Taehyunga, łapiąc go za nadgarstki. Chciał pomóc mu wstać, lecz ten zaparł się. Jeon zmarszczył brwi, przy czym kucnął obok partnera. 

- Nie mogę, Gguk. - odparł, przymykając powieki. 

- Słońce... Wiem, że jest ci trudno, ale może jest to nasza jedyna szansa na opuszczenie wyspy. Przez całą drogą będę cię powstrzymywał. 

- Jeon, tylko wy zostaliście. - powiedział Min, znajdując się po drugiej stronie. 

- Szybko, wstawaj. - kontynuował, łapiąc nadgarstek partnera. 

- Jeongguk, idź. - odparł, odtrącając od siebie mężczyznę. 

- Co? - wydusił z siebie pirat, gdy tylko usłyszał słowa ukochanego. 

- Płyńcie beze mnie. - powiedział, wypuszczając powoli powietrze. 

Jeon miał wrażenie, że się przesłyszał. Nie wierzył, że dwudziestolatek mówił na poważnie. 

- Nie żartuj sobie, Taehyung. Nie zostawię cię tu! 

- Gguk, obaj dobrze wiemy, że to będzie najlepsza opcja. - wyszeptał, kładąc smukłą dłoń na policzku kapitana. - Ja tylko was spowolnię. Moja obecność sprowadzi na was kolejne nieszczęście. Nie mogę na to pozwolić. 

- Jeongguk, nie mamy czasu! - krzyknął Yoongi, gdy zaczęły pojawiać się kolejne strzały. 

- Idź. Nic mi się nie stanie. Znajdę sposób, by dostać się na Tortugę i cię odnaleźć. Przeniosę się do zamku i dowiem się czegoś o Calypso. 

- Jak chcesz to zrobić? Taehyung, nie mogę zostawić cię na pastwę losu. 

- Po prostu mi zaufaj, kochanie. Obiecuję, że się tam spotkamy. - wyszeptał, delikatnie się uśmiechając. 

Pirat zawahał się, lecz im dłużej przebywał w celi tym większe było prawdopodobieństwo, że ktoś im przeszkodzi. Przeklął, zbliżając się do Kima. Zgarnął go w ramiona, a chłopak wtulił się w dobrze zbudowaną klatkę piersiową. 

- Idź już. - powiedział, powstrzymując łzy. Złapał za rzemyk, jednym ruchem zrywając go z szyi. Podał medalion mężczyźnie, a ten zacisnął na nim dłoń. 

- Kocham cię. - rzekł, muskając usta młodszego. - Znaczysz dla mnie tak wiele, Taehyung. 

- Poradzimy sobie, Gguk. - odparł, przecierając brzegiem dłoni policzek, by pozbyć się pojedynczej łzy. - Do zobaczenia. Pamiętaj, że cię kocham równie mocno. 

Jeon przytaknął, przygryzając co chwilę wargę, by czasem się nie rozkleić. Podniósł się z klęczek, puszczając w tym momencie dłoń partnera. Zawiązał drugi talar sobie na szyi, podchodząc do ławki. Wszedł na nią, łapiąc się prętów. Jednym ruchem podciągnął się, przechodząc tym samym przez przeszkodę. Znajdując się na zewnątrz spojrzał na Taehyunga, który siedział dalej na ziemi. Czuł, jak jego serce rozpada się na tysiące kawałków, lecz musiał zaufać Kimowi i wierzył, że ten miał rację. 

- Gdzie Tae? - zapytał Jimin, wyglądając za Jeona. 

- Nie płynie z nami, idziemy. - powiedział ostrym tonem, po czym jako pierwszy odszedł w stronę portu. 

Taehyung miał plan i wierzył, że się spełni. Gdy piraci ruszyli za Jeonggukiem odetchnął, przecierając ostatni raz oczy. Nie mógł rozpaczać, musiał pomóc Jeonowi. Dlatego, zaczął pocierać kostkami od dłoni o cegły, by je poharatać. Chociaż było to bolesne, musiał zdobyć zaufanie żołnierzy, którzy po wszystkim przyjdą sprawdzić cele. Postanowił wykorzystać swoje samopoczucie, by udoskonalić nieco swój przekręt. Widząc na dłoniach pierwsze ślady krwi palcem zgarnął ją i celowo ubrudził się nią przy ustach, uchu i w innych, widocznych miejscach. 

Dobrze wiedział, że potrafił manipulować innymi, a szczególnie brać potencjalne ofiary na litość. W końcu, w noc, w którą uratował załogę Jeona jego ojciec od razu mu zaufał i w tym wypadku, nie mogło być inaczej. 

✓Destiny | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz